Rozdział 15 [𝒛𝒅𝒋𝒆̨𝒄𝒊𝒂]

77 8 10
                                    

Niebieskooki powolnymi ruchami ubrał na siebie jakieś ubrania. Przespał niecałą godzinę, ale to mu nie przeszkadzało. Z jednej strony był przyzwyczajony. A z drugiej, po prostu spał cały poprzedni dzień. Chwycił swoje cudowne przeciwsłoneczne okulary i wyszedł z domku. Od razu przybiła go ilość słońca. ,,Deszczem bym nie pogardził" - pomyślał spoglądając w bezchmurne niebo.

Po chwili dotarł na stołówkę. Rozejrzał się za współlokatorami jak i za rudowłosą dziewczyną. Zdziwiony dosiadł się do chłopaków. ,,Dziwne, że Sandry jeszcze nie ma".

Na stole wylądowało śniadanie, a on z niesmakiem odsunął od siebie talerz. Nie był wtedy głodny, w dodatku jedzenie nie wyglądało najlepiej.

Znudzony oparł się o swoją rękę. Dwoje chłopaków prowadziło zażartą konwersację, na jakiś absolutnie nieciekawy dla niego temat. Rozglądał się po sali aż jego wzrok nie spotkał się z tym nauczyciela. Uśmiechnął się prawie niedostrzegalnie i powrócił do wypatrywania przyjaciółki.

- Drodzy państwo. O 8:30 będzie zbiórka przed stołówką. W dzisiejszym planie, jest zwiedzenie starych murów zamku - krzyknęła kobieta, a na sali rozległ się chór jęków. - Proszę o spokój!

- Po wczorajszym spacerze nogi mi wysiadają - jęknął brunet. - Nienawidzę tego obozu.

- Za dużo w nim trawy jak na gracza lola co? - zachichotał czarnowłosy przez co dostał mordercze spojrzenie. - Wybacz skarbie - dodał nadal delikatnie się uśmiechając.

- Grasz w lola? - zapytał zaskoczony blondyn. - Nie powiem, lekko mnie zaskoczyłeś.

- Nie sam - wskazał na swojego przeznaczonego. - Ten tu okularnik mnie w to wkręcił - wytłumaczył z chytrym uśmieszkiem.

- Nie przesadzaj - wywrócił oczami. - Nawet jeżeli cię w to wkręciłem, to nie ja siedzę po nocach i gram.

- Wysypiam się w dzień - burknął zarumieniony.

- Bo nie śpisz w nocy - pokręcił zrezygnowany głową. - Jedynie kiedy śpisz u mnie, to jakkolwiek się wysypiasz. I uprzedzając twoją wypowiedź - wtrącił się widząc jak brunet otwiera usta. - Nie, spanie w dzień się nie liczy.

- Jesteś jakiś nieśmieszny - zaplótł ręce na klatce piersiowej. - Idę do domku.

- Obraziłeś się? - wstał lekko spanikowany. Gdy brunet nic mu nie odpowiedział, okularnik popędził za swoim przeznaczonym. - Skarbie! - krzyknął niezwracając uwagi na otaczających ich ludzi.

Niebieskooki poczuł delikatne ukłucie w sercu. Wiedział, że on nie może wykrzyczeć tego słowa na całe gardło. Przeczesał palcami poplątane włosy i syknął narafiając na kołtun.

- Co za cholerstwo - spojrzał na włosy, które zostały na jego ręce. - Muszę iść do fryzjera - westchnął opierając głowę na ręce.

- Co ci - usłyszał za plecami. - Wyglądasz jak śmierć - dodała rudowłosa dosiadając się do przyjaciela. - Znaczy, codziennie tak wyglądasz, ale dzisiaj...jak taka smutna śmierć.

- Irytuje mnie fakt, że nie mogę od tak podejść do przeznaczonego - burknął przewracając oczami. - Spotykamy się raz na miesiąc, to naprawdę irytujące - dodał nadąsany.

- Współczuje ci. Może na tym obozie będzie inaczej. Wymknijcie się do lasu czy coś - zachichotała poprawiając swoje włosy.

- Dzięki za świetną radę - warknął. Spojrzał jeszcze raz ukradkiem za nauczycielem, lecz ten był pogrążony w rozmowie z informatykiem. - Przeznaczenie to jednak cholerstwo totalne...

- Chciałbyś kogoś innego? - zdziwiła się dokańczając śniadanie.

- Absolutnie nie - zaprzeczył z delikatnym uśmiechem.

Dwa Różne Światy [BL] [[W Trakcie]]Where stories live. Discover now