[Syriusz]
Remus z dnia na dzień, czuł się coraz gorzej — co odbijało się też na mnie. Niby nie powinno mnie to jakoś bardzo boleć, ani nic, ale jednak nie znoszę patrzeć na cierpienie Lunatyka. A cierpienie Lupina — to też moje cierpienie. Dawno nie było tak źle przed pełnią. Przeważnie Remus dwa dni —bądź nawet dzień — przed pełnią nie czuł się najlepiej, to fakt, ale miał na tyle sił, aby robić cokolwiek. Aktualnie jest w takim stanie, że nie daje rady normalnie chodzić z powodu osłabienia. Po prostu nogi odmawiają mu posłuszeństwa.
— Cholera, Remus! — krzyknąłem przerażony.
Na moich oczach właśnie — Rem potknął się o własne nogi, gdy schodził po schodach na piętro niżej.
— Czemu mnie nie zawołałeś? — spytałem, gdy udało mi się go złapać. — Pomógłbym ci przecież, w końcu jestem tu po to, aby ci pomagać.
— Przepraszam.. — wychrypiał cicho.
— W porządku, ale nie strasz mnie tak więcej, bo zejdę na zawał szybciej, niż Narcyza. — burknąłem, co spotkało się ze słabym śmiechem Lupina.
— Eh.. jutro pełnia.. — zauważył Lunatyk. — Będziemy musieli dotrzeć do Wrzeszczącej Chaty... Moment.. ale co z Harry'm?
— Są dwie opcje.. albo zostaje tu sam, w końcu to też jego dom, bądź, jeśli tak bardzo się o niego martwisz, możemy go wysłać do Weasley'ów. Molly i Artur zawsze chętnie ugoszczą Harry'ego u siebie w domu. Poza tym... Fred i George na pewno z chęcią podszkolą go w temacie żartów..
— To może jednak niech zostanie tutaj..?
— Masz coś przeciwko bliźniakom? — zaśmiałem się.
— Nie raz doświadczyłem ich żartów na własnej skórze i.. są jeden do jeden jak ty i Pottah za czasów nastoletnich. Dosłownie wypisz, wymaluj...
— No to chyba dobrze!
— Bardzo źle. Poza tym, cały czas robią ze mnie idiotę, bo ich mylę, a później się okazuje, że wcale nie. — oburzył się opierając głowę na moim ramieniu, gdy usiedliśmy na kanapie w salonie.
— Za to ja ich zawsze mylę, więc nawet żartować nie muszą, że "haha, jednak nie".
— Jak już mówimy o Fredzie i George'u, to... pamiętasz, jak nam kiedyś Filch skonfiskował naszą mapę?
— Tego nie da się zapomnieć.. — burknął oburzony.
— No to słuchaj tego. — zaczął. — Bliźniaki ukradły ją Filch'owi na pierwszym roku, a jakiś czas temu dali ją Harry'emu. — wyjaśnił i zrobił krótką przerwę. — No i tym razem ja skonfiskowałem tą mapę..
— Masz ją?! Czemu nic wcześniej nie mówiłeś!
— Po pierwsze.. gdybym ci ją dał, to pewnie zacząłbyś straszyć uczniów "ponurakiem". W końcu, po co innego by ci się miała przydać ta mapa, jak już nie chodzisz do szkoły? A po drugie.. po prostu zapomniałem ci o niej wspomnieć. Tyle.
— Oddałbym ją Harry'emu... i od czasu, do czasu nawiedzałbym lochy.. i nie tylko.
— Jakbyś nie dosłyszał, właśnie zabrałem ją Potter'owi. Dla jego bezpieczeństwa. Żeby nie miał żadnych problemów przez to... no u Snape'a na przykład.
— Smark zawsze dowali się do byle czego. — prychnąłem.
— W sumie prawda, ale nie chcę, żeby Harry miał jakiekolwiek problemy z Severusem. ZWŁASZCZA, że jest pod naszą opieką. A jak zresztą wiesz, Nietoperz z Lochów jest na ciebie bardzo cięty.
— Moment. "Nietoperz z Lochów"? — roześmiałem się na określenie jakiego użył Remi w stosunku do Smarkerusa.
— Popularne przezwisko uczniów na Snape'a. — wyjaśnił wilkołak.
— Będę mógł wbić kiedyś do wielkiej sali podczas kolacji i im pogratulować? — spytałem, kiedy wypłynęła ze mnie ostatnia salwa śmiechu.
— Nie. Oczywiście, że nie. Dumbledore by mnie chyba wypierdolił z roboty za to. Już i tak wystarczy, że niechętnie, ale zgodziłem się na to, abyś bez niczyjej wiedzy i zgody śmigał po zamku w psiej wersji.
— Hmmm... jest jakiś przedmiot, którego w sumie mógłbym uczyć?
— SYRIUSZ NIE!
— SYRIUSZ TAK!
— Ty jesteś nie możliwy...
— Wiem. — uśmiechnąłem się szeroko, przeczesując dłonią, lekko siwiejące, jasne włosy Lupina. — Ale tak serio teraz... jakich przedmiotów mógłbym uczyć...?
— Ehh.. mógłbyś zastępować mnie w OPCM..
— Hmm... a jakby tak dogadać się z McDinozaur, abym też mógł uczyć transmutacji..?
— Łapo, trochę szacunku, okej?
Po głosie Remusa słyszałem, że nawet nie chce się już na mnie wkurzać.
— No dobrze, wybacz.
— A co do twojego pomysłu z transmutacją... zdajesz sobie sprawę, że to jest naprawdę bardzo trudny do nauczania przedmiot?
— Wiem, przecież chodziłem na te lekcje.
— Wow, serio? — udawał zdziwionego.
— Jeden z nielicznych przedmiotów, na których miałem conajmniej osiemdziesiąt procent frekwencji. Co prawda nie przepadałem za Minerwą i....
— ...uwielbiałem jej docinać. — dokończył za mnie Lunatyk. — Do tej pory pamietam, jak przyszedłeś do niej na lekcję w piżamie i jeszcze się wykłócałeś z nią.
— Ale nie odjęła przeze mnie punktów Gryffindorowi, więc nie było źle!
— Ona bardzo rzadko odejmowała jakiekolwiek punkty.
— Naahh, ale mi punkty odjęła niejednokrotnie w ciągu tych wszystkich lat nauki.
— Bo sobie na to pracowałeś.
— Hmf... no racja..
Przez chwilę panowała przyjemna cisza, podczas której cały czas bawiłem się włosami wtulonego we mnie Lupina.
— To zostawiamy Harry'ego samego na cały dzień, czy wysyłamy do Weasley'ów? — spytał cicho Remus.
— Hm.... W sumie to.. można się spytać Molly, co ona na to, aby przygarnęli Harry'ego na kilka dni.
— Zaraz.. kilka dni..?
— A czemu nie? Z tego co mi wiadomo, Dursley'owie trzymali go pod kluczem i nie pozwalali na żaden kontakt z przyjaciółmi.. więc może dajmy mu spotykać się ze znajomymi... i tak dalej..
— Okej, znamy się już od dawna, Syriuszu. Doskonale wiem, że nie o to chodzi. Weź po prostu powiedz, o co ci teraz dokładnie chodzi?
— No booo... chcę spędzić z tobą trochę czasu. Sam na sam.
— Ehh... tak trudno było powiedzieć to bez owijania?
— Nie byłbym sobą, Remusie.
— No tak, królowa dramatu..
***
/15/04/2022/
korekta: /01/02/2024/
![](https://img.wattpad.com/cover/306470378-288-k329168.jpg)
YOU ARE READING
|od nowa| ^wolfstar^
FanfictionRemus Lupin jest nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Pewnego dnia dowiaduję się, że jego były partner, przyjaciel - Syriusz Black - uciekł z Azkabanu i.... ⚠UWAGA⚠ BĘDZIE WĄTEK ZE SNARRY. początek: /03/04/2022/ (kiedyś to było poprostu wolfsta...