[Syriusz]
Gdy dotarłem do skrzydła szpitalnego, Remus spał z kompresem na czole. Usiadłem obok niego i chwyciłem za jedną z jego dłoni.
— Panie Black, co Pan tu robi? — po chwili usłyszałem za sobą głos Poppy Pomfrey.
— Skończyłem narazie lekcje i przyszedłem zobaczyć jak trzyma się Remus. — westchnąłem. — Co z nim?
— Ma bardzo wysoką gorączkę, a jego organizm jest wycięczony. Jadł dzisiaj śniadanie?
— Tak, nawet nie musiałem go zmuszać.
— Mhm.. jest też mocno odwodniony. — dodała.
— Będę mogł wziąć go do dormitorium, czy raczej nie?
— Nie, lepiej aby tutaj przeleżał do pełni. — stwierdziła.
— Ehh.. no dobrze..
Poppy chwilę na nas popatrzyła, po czym wyszła.
— Syriusz.. — mruknął cicho Lupin, powoli i z lekkim oporem, otwierając swoje piękne miodowo-złote oczy.
— Spokojnie, Remi, jestem. — odezwałem się delikatnie przeczesując wolną dłonią wilgotne, od potu i wody z kompresu, włosy wilkołaka.
— Jak poszła lekcja..?
— Nawet w porządku. — odpowiedziałem. — Gdyby nie Malfoy, to było by jeszcze lepiej. — prychnąłem.
— Co zrobił?
— Kiedy pozwoliłem zadać sobie jakieś pytania, Malfoy zapytał mnie o Narcyzę i, czy naprawdę jestem jej kuzynem. Ugh.. jeszcze muszę napisać skargę do Lucjusza na jego, pożal się Merlinie, synalka. — mówiłem oburzony.
— Mhm.. a jaki temat przerobiliśmy? — spytał, chcąc mnie trochę uspokoić.
— Uczniowie powiedzieli, że obiecałeś im przerabiać tematy z młodszych klas, więc zacząłem od wampirów.
— Fajny temat, brawo Łapo. A uczniowie jak się spisywali?
— Szczerze mówiąc, to.. naprawdę dobrze. Nie było problemów ze współpracą między mną, a nimi. Przyjemna grupa. No może niektórzy Ślizgoni byli... ciężcy, ale nie ważne.
— O co chodzi?
— Uhh.. mam wrażenie, że aż za bardzo przypodobałem się Pannie Parkinson. Robiła wszystko, żebym tylko zwrócił na nią uwagę. Jestem ciekaw jej miny, gdy się dowie, że gustuję w facetach, a konkretniej to uroczych wilczkach.
— Syriusz... musisz nawet tutaj?
— Wybacz..
— A wracając do Pansy... może dałeś jej jakiś sygnał, że..
— Nie, oczywiście, że nie. A nawet gdyby, to nie zrobiłbym tego celowo. Nie chcę zostawiać osoby, którą kocham nad życie, dla jakiejś głupiej i pustej małolaty.
— Ehh... mam nadzieję, że z takimi tekstami nie wyjeżdżasz podczas lekcji..
— Oczywiście, że nie.
— No to się cieszę..
***Odpowiedź od Lucjusza na moją skargę nadeszła na następny dzień od wysłania listu. Małżeństwo Malfoy nie było zadowolone z wybryku ich syna i zadeklarowali, iż sobie z nim na ten temat porozmawiają, a sama Narcyza napisała, że "powinniśmy porozmawiać".
Z tego też powodu — stoję właśnie przed Malfoy Manor. Za kilka minut północ, a to właśnie o tej godzinie mieliśmy się spotkać. Ja i Narcyza. Kuzynostwo rodu Black'ów.
— Syriusz.
Zza pleców dobiegł mnie lodowaty głos Narcyzy.
— Witaj, Narcyzo. — rzekłem z zerowym entuzjazmem w głosie. — Przejdźmy może do meritum tego spotkania, nie chcę mi się z tobą mówić, moja droga.
— Daruj sobie tą grzeczność, Szkarado.
— Uuu.. ale kobiecie należącej do rodu Malfoy to tak nie wypada, Cyziu. — zakpiłem z niej. — Ujujuu.. jakby Lucjusz wiedział... Oh, albo lepiej. Jakbyś wiedziała coś o Lucjuszu, to.. no nie gwarantuję, że wasze małżeństwo przetrwa.
— O Lucjuszu? — zdziwiła się i poddenerwowała jednocześnie.
— Ah.. to ty nie wiesz? Jesteś z nim w związki małżeńskim, a nie wiesz, że lubi sobie robić skok w bok z facetem?
— Że co?! Co ty za bzdury wygadujesz, kundlu?!
— Zapytaj się swojego wiernego męża, albo Snape'a, jak im razem jest. — zaśmiałem się. — No mi na przykład jest zajebiście z Lupinem. I wiesz co? Prawdopodobnie jeszcze w tym roku wyzbędę się tego szpetnego nazwiska. Już jesteśmy na prostej drodze, tak dla twojej wiadomości.
— No chyba sobie kpisz! Chcesz wyjść za wilkołaka?!
— To, że jest wilkołakiem, nie przeszkadza mi ani trochę. Nasza miłość przetrwała nawet mój pobyt w tym, cholernym, Azkabanie.
— Ugh... a wracając do Lucjusza to... to nie może być prawda!
— Ah, tak? Wiesz.. nie chcę nic mówić, ale są różne sposoby sprawdzenia tego.. Na przykład możesz wejść mu we wspomnienia..
— Na pewno to sprawdzę.... — warknęła oburzona. — Ale nie o tym chciałam porozmawiać..
— No właśnie. Mieliśmy chyba rozmawiać o Draco.
— Tak.
Po szybkiej rozmowie o młodym Malfoy'u, wróciłem do Hogwartu, po czym udałem się do skrzydła szpitalnego, żeby posiedzieć do rana przy Remusie. Otóż, jutro jest pełnia, a od dzisiejszego poranka jego stan trochę się pogorszył.
Wtargnąłem do SS, a kiedy nie dostrzegłem Lupina na żadnym z łóżek — zacząłem lekko panikować. W sumie to nie lekko.. Wybiegłem ze skrzydła i zacząłem zmierzać w kierunku naszego dormitorium. Kiedy tam dotarłem i sprawdziłem wszystkie pomieszczenia — okazało się ono puste, więc udałem się do ulubionego miejsca Remusa — Wieżę Astronomiczną.
— Remus, do cholery jasnej, co ty wyprawiasz najlepszego? — spytałem zdenerwowany, gdy po wejściu na wieżę, w końcu go znalazłem. — Wiesz, jak ja się martwiłem? Poza tym.. jak ty w ogóle tutaj wszedłeś? — pytałem zakładając mężczyźnie swojego golfa, którego chwilę wcześniej ściągnąłem.
— Syriusz... teraz tobie będzie zimno..
— Nic mi nie będzie, teraz tobie bardziej przyda się ciepło, niż mnie. — odparłem szybko. — Chodź, wracamy do skrzydła.
— Nie chcę tam wracać... po prostu nie chcę... — wyszeptał drżącym głosem.
— No to chociaż wróćmy do środka. Jest naprawdę bardzo zimo, Remi. — westchnąłem pomagając Lupinowi wstać.
— Przestraszyłem Poppy i McGonagall moim kolejnym wybuchem złości na Snape'a. Prawdopodobnie mogę się już pożegnać z posadą nauczyciela. — oznajmił.
— Nawet tak nie myśl. Dumbledore im wytłumaczy, że to z powodu pełni i wszystko będzie w porządku, napewno.
— Oby...
***
/01/07/2022/
korekta/12/05/2024/
![](https://img.wattpad.com/cover/306470378-288-k329168.jpg)
YOU ARE READING
|od nowa| ^wolfstar^
FanfictionRemus Lupin jest nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Pewnego dnia dowiaduję się, że jego były partner, przyjaciel - Syriusz Black - uciekł z Azkabanu i.... ⚠UWAGA⚠ BĘDZIE WĄTEK ZE SNARRY. początek: /03/04/2022/ (kiedyś to było poprostu wolfsta...