~rozdział czternasty~

76 7 5
                                    

[Syriusz]

          Gdy dotarłem do skrzydła szpitalnego, Remus spał z kompresem na czole. Usiadłem obok niego i chwyciłem za jedną z jego dłoni.

      — Panie Black, co Pan tu robi? — po chwili usłyszałem za sobą głos Poppy Pomfrey.

      — Skończyłem narazie lekcje i przyszedłem zobaczyć jak trzyma się Remus. — westchnąłem. — Co z nim?

      — Ma bardzo wysoką gorączkę, a jego organizm jest wycięczony. Jadł dzisiaj śniadanie?

      — Tak, nawet nie musiałem go zmuszać.

      — Mhm.. jest też mocno odwodniony. — dodała.

      — Będę mogł wziąć go do dormitorium, czy raczej nie?

      — Nie, lepiej aby tutaj przeleżał do pełni. — stwierdziła.

      — Ehh.. no dobrze..

          Poppy chwilę na nas popatrzyła, po czym wyszła.

      — Syriusz.. — mruknął cicho Lupin, powoli i z lekkim oporem, otwierając swoje piękne miodowo-złote oczy.

      — Spokojnie, Remi, jestem. — odezwałem się delikatnie przeczesując wolną dłonią wilgotne, od potu i wody z kompresu, włosy wilkołaka.

      — Jak poszła lekcja..?

      — Nawet w porządku. — odpowiedziałem. — Gdyby nie Malfoy, to było by jeszcze lepiej. — prychnąłem.

      — Co zrobił?

      — Kiedy pozwoliłem zadać sobie jakieś pytania, Malfoy zapytał mnie o Narcyzę i, czy naprawdę jestem jej kuzynem. Ugh.. jeszcze muszę napisać skargę do Lucjusza na jego, pożal się Merlinie, synalka. — mówiłem oburzony.

      — Mhm.. a jaki temat przerobiliśmy? — spytał, chcąc mnie trochę uspokoić.

      — Uczniowie powiedzieli, że obiecałeś im przerabiać tematy z młodszych klas, więc zacząłem od wampirów.

      — Fajny temat, brawo Łapo. A uczniowie jak się spisywali?

      — Szczerze mówiąc, to.. naprawdę dobrze. Nie było problemów ze współpracą między mną, a nimi. Przyjemna grupa. No może niektórzy Ślizgoni byli... ciężcy, ale nie ważne.

      — O co chodzi?

      — Uhh.. mam wrażenie, że aż za bardzo przypodobałem się Pannie Parkinson. Robiła wszystko, żebym tylko zwrócił na nią uwagę. Jestem ciekaw jej miny, gdy się dowie, że gustuję w facetach, a konkretniej to uroczych wilczkach.

      — Syriusz... musisz nawet tutaj?

      — Wybacz..

      — A wracając do Pansy... może dałeś jej jakiś sygnał, że..

      — Nie, oczywiście, że nie. A nawet gdyby, to nie zrobiłbym tego celowo. Nie chcę zostawiać osoby, którą kocham nad życie, dla jakiejś głupiej i pustej małolaty.

      — Ehh... mam nadzieję, że z takimi tekstami nie wyjeżdżasz podczas lekcji..

      — Oczywiście, że nie.

      — No to się cieszę..
 
***

          Odpowiedź od Lucjusza na moją skargę nadeszła na następny dzień od wysłania listu. Małżeństwo Malfoy nie było zadowolone z wybryku ich syna i zadeklarowali, iż sobie z nim na ten temat porozmawiają, a sama Narcyza napisała, że "powinniśmy porozmawiać".

          Z tego też powodu — stoję właśnie przed Malfoy Manor. Za kilka minut północ, a to właśnie o tej godzinie mieliśmy się spotkać. Ja i Narcyza. Kuzynostwo rodu Black'ów.

      — Syriusz.

          Zza pleców dobiegł mnie lodowaty głos Narcyzy.

      — Witaj, Narcyzo. — rzekłem z zerowym entuzjazmem w głosie. — Przejdźmy może do meritum tego spotkania, nie chcę mi się z tobą mówić, moja droga.

      — Daruj sobie tą grzeczność, Szkarado.

      — Uuu.. ale kobiecie należącej do rodu Malfoy to tak nie wypada, Cyziu. — zakpiłem z niej. — Ujujuu.. jakby Lucjusz wiedział... Oh, albo lepiej. Jakbyś wiedziała coś o Lucjuszu, to.. no nie gwarantuję, że wasze małżeństwo przetrwa.

      — O Lucjuszu? — zdziwiła się i poddenerwowała jednocześnie.

      — Ah.. to ty nie wiesz? Jesteś z nim w związki małżeńskim, a nie wiesz, że lubi sobie robić skok w bok z facetem?

      — Że co?! Co ty za bzdury wygadujesz, kundlu?!

      — Zapytaj się swojego wiernego męża, albo Snape'a, jak im razem jest. — zaśmiałem się. — No mi na przykład jest zajebiście z Lupinem. I wiesz co? Prawdopodobnie jeszcze w tym roku wyzbędę się tego szpetnego nazwiska. Już jesteśmy na prostej drodze, tak dla twojej wiadomości.

      — No chyba sobie kpisz! Chcesz wyjść za wilkołaka?!

      — To, że jest wilkołakiem, nie przeszkadza mi ani trochę. Nasza miłość przetrwała nawet mój pobyt w tym, cholernym, Azkabanie.

      — Ugh... a wracając do Lucjusza to... to nie może być prawda!

      — Ah, tak? Wiesz.. nie chcę nic mówić, ale są różne sposoby sprawdzenia tego.. Na przykład możesz wejść mu we wspomnienia..

      — Na pewno to sprawdzę.... — warknęła oburzona. — Ale nie o tym chciałam porozmawiać..

      — No właśnie. Mieliśmy chyba rozmawiać o Draco.

      — Tak.

          Po szybkiej rozmowie o młodym Malfoy'u, wróciłem do Hogwartu, po czym udałem się do skrzydła szpitalnego, żeby posiedzieć do rana przy Remusie. Otóż, jutro jest pełnia, a od dzisiejszego poranka jego stan trochę się pogorszył.

          Wtargnąłem do SS, a kiedy nie dostrzegłem Lupina na żadnym z łóżek — zacząłem lekko panikować. W sumie to nie lekko.. Wybiegłem ze skrzydła i zacząłem zmierzać w kierunku naszego dormitorium. Kiedy tam dotarłem i sprawdziłem wszystkie pomieszczenia — okazało się ono puste, więc udałem się do ulubionego miejsca Remusa — Wieżę Astronomiczną.

      — Remus, do cholery jasnej, co ty wyprawiasz najlepszego? — spytałem zdenerwowany, gdy po wejściu na wieżę, w końcu go znalazłem. — Wiesz, jak ja się martwiłem? Poza tym.. jak ty w ogóle tutaj wszedłeś? — pytałem zakładając mężczyźnie swojego golfa, którego chwilę wcześniej ściągnąłem.

      — Syriusz... teraz tobie będzie zimno..

      — Nic mi nie będzie, teraz tobie bardziej przyda się ciepło, niż mnie. — odparłem szybko. — Chodź, wracamy do skrzydła.

      — Nie chcę tam wracać... po prostu nie chcę... — wyszeptał drżącym głosem.

      — No to chociaż wróćmy do środka. Jest naprawdę bardzo zimo, Remi. — westchnąłem pomagając Lupinowi wstać.

      — Przestraszyłem Poppy i McGonagall moim kolejnym wybuchem złości na Snape'a. Prawdopodobnie mogę się już pożegnać z posadą nauczyciela. — oznajmił.

      — Nawet tak nie myśl. Dumbledore im wytłumaczy, że to z powodu pełni i wszystko będzie w porządku, napewno.

      — Oby...

***

/01/07/2022/
korekta/12/05/2024/

|od nowa| ^wolfstar^ Where stories live. Discover now