~rozdział dziewiąty~

92 10 4
                                    

[Syriusz]

          Pełnia minęła w dość.. agresywny i nie delikatny sposób. Remus zadał sobie naprawdę sporo ran i przy okazji też kilka razy zdarzyło mu się mnie drasnąć. Kiedy w pewnym momencie padł ze zmęczenia — odetchnąłem z ulgą, ponieważ wiedziałem, że Lunatyk nie zrobi już sobie więcej dzisiaj krzywdy.

          Rano — gdy Lupin był już sobą — przemieniłem się z psa w człowieka. Następnie zabrałem się za opatrywanie ran na ciele i twarzy Lunatyka. Z bólem patrzyłem na każdą jego ranę i najdelikatniej, jak tylko potrafiłem, obmywałem je z krwi, a rany, które się dało, owinąłem bandażami.

          Kiedy skończyłem to, co robiłem  —usiadłem przy Remusie i — tak, aby go nie obudzić — położyłem sobie jego głowę na moich udach. Stwierdziłem, że nie będę go budził po tak ciężkiej nocy i po prostu dam mu się wyspać. W między czasie powoli i z czułością przeczesywałem swoimi palcami, mokre od potu i krwi, włosy partnera.

          Ehh.. jak dobrze, że Artur i Molly zgodzili się przyjąć Harry'ego na jakiś czas.

***

[Remus]

          Obudziłem czując okropny ból rozchodzący się po całym moim ciele. Lekko uchyliłem zmęczone powieki, po czym od razu je zamknął przez rażące białe światło, dostające się do pomieszczenia Wrzeszczącej Chaty przez spore okno w — przeciwnej od drzwi — ścianie.

      — Syriusz..? — mruknąłem cicho, chcąc upewnić się, że żyje i wszystko z nim w porządku.

      — Tak?

      — Zrobiłem ci krzywdę? — spytałem, co spotkało się z chwilowym milczeniem ze strony starszego mężczyzny.

      — Większą krzywdę wyrządziłeś sobie, nie mnie. — oznajmił, lekko dotykając mojego policzka. — Ale już zająłem się tymi ranami, więc jedyne, co powinieneś zrobić, to wziąć kąpiel. Jesteś cały uklejony od krwi i potu.

      — Mhm..

          Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na mężczyznę siedzącego obok. Faktycznie — nie zrobiłem mu jakiejś większej krzywdy.. jedyne, co udało mi się dostrzec, to szrama na jego prawym policzku.

          Powoli uniosłem swoją lewą rękę i ułożyłem ją na policzku Syriusza, co spotkało się z lekkim uśmiechem Łapy.

      — Dasz radę wstać? — spytał Black, gdy wstał z podłogi.

          W odpowiedzi jedynie kiwnąłem twierdząco głową. Po tym geście Syriusz wyciągnął rękę w moją stronę, a gdy ją ująłem, pociągnął mnie do góry.

      — Proponuję wrócić do domu.

      — Z chęcią przystanę na twoją propozycję. — odpowiedziałem.

***

          Gdy wróciliśmy do domu, poszedłem wziąć szybką kąpiel, po której udałem się do salonu, gdzie czekał już na mnie Syriusz.

      — ...co ty znowu kombinujesz..? — spytałem po tym jak usiadłem obok szarookiego.

      — Że ja? Nic, a co?

      — Jesteś podejrzanie zadowolony.

          Aż się dziwię, że nadal jest w stanie patrzeć mi w twarz, która po nocy wygląda gorzej, niż wcześniej.

      — Po prostu nie chcę, żebyś był smutny dlatego staram się emanować pozytywną energią. — uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w czoło.

      — Mhm...

      — Poza tym.. co powiesz na czekoladę na poprawę humoru? — spytał co wywołało u mnie lekko zażenowany uśmiech i wypieki na policzkach.

          Tutaj akurat mogę przeznać rację tym wszystkim dziewczynom ze szkoły, które bujały się w Black'u, za czasów gdy byliśmy nastolatkami — flirtować i podrywać to on potrafił i umie do tej pory.

      — Uhh.... mam się bać? — zapytałem po tym, jak w opakowaniu na czekoladę znalazłem coś więcej, niż tylko czekoladową tabliczkę.

      — Otwórz, a się przekonasz. — uśmiechnął się opierając głowę na moim ramieniu.

          Gdy otwierałem znalezioną kopertę Syriusz bez przerwy uważnie przyglądał się ruchom moich dłoni. Kiedy wyciągnąłem kartkę znajdującą się w lekko pożółkłej kopercie i przeczytałem jej zawartość — zamarłem w bezruchuz kompletnie nie wiedząc, co się dzieje.

Remusie Johnie Lupinie,
Czy chciałbyś uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, wychodząc za mnie?

      — Nie wierzę.... — mruknąłem cały czas przyglądając się literkom na kartce.

      — Remusie?

      — Wyprzedziłeś mnie, jak mogłeś? — zaśmiałem się przywołując do swojej ręki pudełeczko z sygnetem.

      — OH. Ja... nie spodziewałem się. Uh... em..

      — To chyba nic nie muszę ci odpowiadać.. — stwierdziłem przytulając Syriusza.

      — Mhmm... A kiedy zamierzałeś mi się oświadczyć?

      — Jutro.

      — No to widzisz, oszczędziłem ci stresów. — oznajmił cicho, cały czas będąc do mnie przytulonym.

      — Pf.. serdecznie ci dziękuję w takim razie. — prychnąłem.

      — W ramach podziękowań mógłbyś dokończyć czytać tą książkę, którą czytałeś ostatnio.

      — Jeśli tylko ją przyniesiesz, to okej, poczytam ci. — stwierdziłem, po czym podałem mu tytuł owej książki.

          Syriusz natychmiastowo przemienił się w psa i pobiegł do naszej małej bibloteki, a po kilku minutach wrócił do mnie z książką w pysku.

***

/16/04/2022/
/20/02/2024/korekta

|od nowa| ^wolfstar^ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz