~rozdział piętnasty~

79 7 3
                                    

[Syriusz]

          Remus przez następne trzy dni był zwolniony z obowiązków nauczyciela z powodu pełni. Pełnia przebiegła standardowo, lecz wszystkie znaki na niebie mówiły, iż Luniek spędzi w łóżku wszystkie wolne dni.

          Po tym, jak skończyłem prowadzić lekcję Run, udałem się do sali OPCM. Przygotowałem materiały do lekcji, a następnie częściowo zacząłem powtarzać temat, który miałem przerabiać z uczniami. Moje zajęcie zostało przerwane przez to, iż ktoś wszedł do sali. Podniosłem swój wzrok i dostrzegłem przy biurku Lupina.

      — Remi, co ty tu, do diabła, robisz? Miałeś odpoczywać. — spytałem z "wrażenia", aż wstając z siedzenia.

      — Nie mogę tak leżeć i nic nie robić, Syriuszu, po prostu szlag mnie trafia. Muszę się czymś zająć, rozumiesz? Jestem tu po to, by uczyć, a nie-

      — Remus, posłuchaj mnie. — przerwałem mężczyźnie, kładąc dłonie na jego policzkach. — Rozumiem, że chcesz wykonywać swoje obowiązki.. ale nie powinieneś pracować będąc w takim stanie, w jakim teraz jesteś. Co jeśli nagle zrobi ci się słabo? To naprawdę nie jest dobry pomysł, skarbie, nadal jesteś blady jak pergamin i zimny jak lód.

      — Ehh...

      — Nie wzdychaj mi tu, tylko marsz do łóżka.

          Wilkołak jedynie zrezygnowany opuścił głowę w dół i ściągnął moje dłonie ze swojej twarzy, nie puszczając ich jeszcze przez chwilę. Przed tym, jak Lunatyk opuścił salę Obrony Przed Czarną Magią, delikatnie go pocałowałem i rzuciłem szybkie "do zobaczenia".

***

          Kiedy wróciłem do naszego apartamentu, okazało się, że Lupina w nim nie było, co bardzo mnie zaniepokoiło. 

          Zdenerwowany nieobecnością swojego narzeczonego — podszedłem do jego biurka i zacząłem przeszukiwać półki, w celu znalezienia Mapy Huncwotów. Nie wiem, gdzie ona jest, bo Remus stwierdził, że lepiej będzie, gdy nie będę mieć do niej dostępu. Kiedy w końcu znalazłem poszukiwany kawałek pergaminu, wypowiedziałem odpowiednie słowa, po czym ukazały się kolory.

          Okazało się, że Luniek siedzi w lochach u Snape'a. Mhm. Fajnie.

          Z jednej strony miałem ochotę tam iść, ale z drugiej.. nie chciałem powodować kolejnych sporów.. więc doszedłem do wniosku, że poczekam aż Remi wróci i sobie z nim porozmawiam.

          Cholera, chyba jestem... zazdrosny..?

          Dobra, nie, stop. Nie mogę być zazdrosny. Zwłaszcza przez to, że Remi spotkał się ze Snape'em. Na pewno chodziło o eliksiry. Tak musiało być..

***

          Po około dwóch godzinach, Lupin wreszcie pojawił się w naszym apartamencie. I chyba faktycznie chodziło o eliksiry, bo je ze sobą przyniósł, co zauważyłem kątem oka.

      — Hej, skarbie, gdzie byłeś? — spytałem nie odrywając wzroku od klasowek z Run, które z nudów postanowiłem ocenić.

      — U Severusa po eliksiry. Też trochę pogadaliśmy i doszliśmy do porozumienia. — odpowiedział mój kochany narzeczony. — Poszliśmy na pewien układ. Zgodził się spróbować cię tolerować, nie zaczepiać i nie komentować twojego zachowania i tak dalej. — wyjaśnił. — Pod warunkiem, że ty również nie będziesz tego robić. — dodał po chwili.

      — Ehh... — westchnąłem ciężko i przerwałem ocenianie prac uczniów czwartego roku. — Postaram się. Ale wiedz, że robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.

      — Dziękuję, Łapo.. — uśmiechnął się lekko, po czym się do mnie przytulił, tym samym siadając na moich udach.

          Przez chwilę w całym apartamencie panowała cisza.

      — A jak się czujesz? — zapytałem cicho.

      — Dobrze. Wydaję mi się, że jutro już na spokojnie będę w stanie uczyć.

      — Mhm.. ale jeśli coś byłoby nie tak, to mi to powiedz, okej?

      — W porządku..

***

/04/08/2022/
korekta/26/04/2024/

|od nowa| ^wolfstar^ Donde viven las historias. Descúbrelo ahora