dwadzieścia

20.4K 1.4K 1K
                                    

powiem tak. uwielbiam ten rozdział, więc wy też go pokochacie

prawie 7k słów więc... KONIECZNIE DAJCIE ZNAĆ JAK SIĘ PODOBAŁO I BAWCIE SIĘ DOBRZE, TO W KOŃCU WESELE

a co złego to nie ja

...

Florence

Zaczęło okropnie padać.

Od małych kropelek, w ciągu kilku sekund rozpętała się apokalipsa. Co więcej, nie był to jedyny koniec świata dzisiaj.

Ja również podpisałam się pod swoim własnym końcem świata, zostawiając swoje nazwisko na dokumencie potwierdzającym zawarcie małżeństwa.

Goście wbiegali do sali weselnej, niektórzy zupełnie mokrzy i wściekli, a inni zupełnie mokrzy i śmiejący się z tego głośno.

– Twoje włosy, jasna cholera – mruknęła Holland, palcami od dłoni przeczesując poplątane od wilgoci włosy. – Ten kwiatek zwiędnął w ciągu sekundy – dodała, wyciągając go zza mojego ucha, wyplatając z niesfornych kosmyków.

To nie był jedyny kwiatek, który dzisiaj zwiędnął.

– Och, nie martw się, młoda – powiedziała smutno siostra, więc na nią spojrzałam. – To tylko włosy. Wiem, że pogoda popsuła plany, ale to i tak była piękna ceremonia.

– Tak? – zauważyłam, unosząc brew. Holland pokiwała głową.

– Oczywiście. I... Chyba jestem winna Corbinowi przeprosiny – powiedziała, uśmiechając się smutno. – Byłam dla niego okropna. Traktowałam go źle, podejrzewając o jakieś niecne plany względem ciebie. Ale ta jego przysięga? Wow, płakałam jak bóbr.

Patrzyłam na nią tylko pusto, czując jak cholernie boli mnie serce. Jej entuzjazm mnie bolał, gdyż wszystko, co widziała było tylko iluzjom.

– Bardzo się cieszę, że go masz, Florence – dodała, ściskając moje dłonie. – I że jesteś szczęśliwa.

Nie mogłam już tego znieść. A to dopiero początek.

– Zapraszam wszystkich państwa na parkiet! – zapowiedział prowadzący, przez co okrutnie się spięłam. – Ustawmy się dookoła, nie dajmy się przestraszyć pogodzie. Nasi nowożeńcy

– O, zgodnie z Hugo ustaliliśmy, że Senorita to najchujowszy pierwszy taniec na świecie – oznajmiła jeszcze szybko Hollan, więc spojrzałam na nią dziwnie. – Wybraliśmy wam więc coś innego. Bardziej pasującego.

– O Boże – mruknęłam, bo ani odrobinę mi się to nie podobało.

Miało być tandetnie. Najgorszej na świecie. Wstrętnie, ohydnie i ponuro. W rytm irytujących hiszpańskich rytmów.

A nawet moją sukienka nie wyglądała aż tak źle jak sądziłam.

Ten dzień to katastrofa.

– Dalej, dalej, zapraszamy! – pospieszył nas DJ, więc przemknęłam przez salę, spięta jak cholera, idąc do Corbina, który rozmawiał z Hugo.

– Chodź – mruknęłam, łapiąc go za dłoń. – Miejmy to już z głowy.

– Wy dwoje powinniście zmienić miny – oznajmił Hugo. – To wasz najpiękniejszy dzień w życiu, a wyglądacie jakbyście byli tu za karę. – Uśmiechnął się szeroko, więc zmrużyłam na niego groźnie oczy.

Zaśmiał się głupkowato, ale odwróciłam się od niego, ciągnąc Corbina za dłoń na parkiet. Stanęliśmy po środku, spoglądając na siebie, gdy gościom rozdany został szampan do wypicia toastu.

WICKED GAME [+18]Onde histórias criam vida. Descubra agora