dwadzieścia sześć

16.5K 1.2K 521
                                    

to drugi rozdział dziś więc upewnijcie się, że czytaliście poprzedni

co złego...

ach, widzieliście już media, więc nie napiszę "to nie ja"

...

Florence

Śmiałam się w głos, zajadając się pizzą razem z Kenyą. Przyjechała po mnie do Albuquerque, gdyż Corbin musiał zostać dłużej w biurze i nie miał na to czasu. Byłam zmęczona po całym dniu zajęć i głodna jak wilk, więc zahaczyłyśmy o pizzerię niedaleko uniewerka. Na zewnątrz zrobiło się okropnie pochmurnie i groziło deszczem, więc schowałyśmy się na pysznym jedzonku.

– Nie rozumiem jak możesz lubić Hawajską – rzuciłam, kręcąc głową na siostrę.

– Miles zawsze taką zamawiał. Przyzwyczaiłam się.

– Rany, dobrze, że już nie jesteście razem. Lubienie Hawajskiej to olbrzymia czerwona flaga.

– Spieprzaj – oburzyła się Kenya. – Jesteś jak jego brat, który zawsze go za to hejtował, gdy wychodziliśmy razem.

– Jamie? – dopytałam, na co kiwnęła głową. Przechyliłam głowę w bok. – Wiesz, że mnie nie oszukasz.

– Z czym?

– Z Jamiem – powtórzyłam, na co ona się skrzywiła. – To jak wpadłyśmy na niego dwa tygodnie temu w sklepie z bielizną było co najmniej dziwne. Ty byłaś dziwna.

– Nie rozmawiałam z nim odkąd Miles wyjechał. Wiesz... To było zawsze dziwne i niezręczne, bo tylko Miles nas łączył. I jak on wyjechał, to mijaliśmy się, mówiąc tylko „CZEŚĆ" – wyjaśniła, czego nie do końca kupowałam.

– Znasz tę jego narzeczoną? – spytałam, obserwując jej reakcję. Patrzyła w swój talerz z nadzwyczajną nonszalancją.

– Zaczęli się spotykać, gdy byłam jeszcze z Milesem, więc tak, ale nie gadajmy o tym – poprosiła, odsuwając pusty talerz, gdy nad nami ktoś stanął.

Byłam pewna, że to kelner, ale nie.

To był Cornel.

– Cześć – mruknął, wyglądając jak duch.

– O... Cześć – odparłam odrobinę niezręcznie. – Co za spotkanie – wymamrotałam, gdyż dziś cały dzień na zajęciach spędziłam na tym, jak niezręcznie mi się przyglądał.

– Tak, cóż... Wiem, że to słaba pora, ale możemy porozmawiać?

– Teraz?

– Tak. Proszę. Zajmę ci tylko chwilę, a to naprawdę ważne – wypowiedział z taką powagą, że jakieś resztki przyzwoitości tknęły mnie, aby się zgodzić. – Tylko chwila.

Spojrzałam na zdezorientowaną Kenyę.

– Wiesz co? – zapytała siostra. – Właściwie to miałam zajrzeć do księgarni naprzeciwko. Więc pójdę tam i jak skończycie to spotkamy się na zewnątrz, okej?

– Okej – mruknęłam. – Dzięki – dodałam, gdy ona wstała i posyłając uśmiech Cornelowi, wyszła z pizzerii, zostawiając nas samych. – Siadaj – rzuciłam, wskazując na zwolnione miejsce naprzeciwko mnie.

Cornel wcisnął się na kanapę, nerwowo splatając dłonie na stoliku. Oparł się o zagłówek, wzdychając ciężko.

– No słucham – ponagliłam go, przyglądając się jego rozczochranym włosom.

Miałam wrażenie, że on nie jest prawdziwy. Że to, iż kilka miesięcy temu rzeczywiście się spotykaliśmy nie było prawdziwe. Czuję się jakby minęły od tego momentu lata świetlne, a nie... Cztery miesiące.

WICKED GAME [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz