Rozdział 19

5 0 0
                                    

2 luty, rok temu

Siedziałam w aucie pod blokiem Kamila. Chciałam wyjść, ale chwilę temu zaczął padać śnieg i mój przezorny przyjaciel napisał mi SMSa, że pod żadnym pozorem mam nie wychodzić z auta, bo on już schodzi. Siedziałam zatem w aucie i podśpiewywałam piosenki wraz z radiem.

- Jak nic następne Mam talent! twoje. Cześć gwiazdo! – Milek wsiadł od strony pasażera ze śmiechem.

- Co ja poradzę, że kazałeś na siebie tyle czekać? – odpaliłam silnik i spokojnie wycofałam się z parkingu.

- No już, już. Wcale tak długo nie czekałaś. Poza tym musiałem zebrać wszystkie rzeczy, a po studniówce poodkładałem je w różne dziwne miejsca. Portfel na przykład znalazłem pod łóżkiem. Nie mam pojęcia co tam robił. – zaśmialiśmy się razem i czułam, że wszystko jest z nami okej. – A ty jak? –

- Spędziłam dwa dni na opowiadaniu Olce co się działo na studniówce. Nie masz pojęcia ile jej pijany umysł potrafi sobie wyimaginować. – Kamil zaśmiał się jak dla mnie odrobinę za głośno i za sztucznie. – W niektóre rzeczy nie potrafiła uwierzyć, a niektóre wręcz wyparła. Boję się co zastaniemy jak dostaniemy film. –

- Oh, Olka miała być jego gwiazdą, ale skoro porzuciła przewodniczącego dla Bartka to raczej dużo jej ujęć nie ma. –

- A nie boisz się, że siebie zobaczysz na tym filmie? – popatrzyłam na mojego przyjaciela, bo akurat staliśmy na światłach. On też odwrócił się w moją stronę. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie utonęłam w jego oczach.

- Ja? Ja byłem całkowicie trzeźwy i pilnowałem Ciebie. Poza tym nie pozwoliłabyś mi zrobić nic głupiego, prawda? – pochylił się nieznacznie w moją stronę i ostatnie słowa powiedział konspiracyjnym szeptem. Czułam jak atmosfera w aucie gęstnieje i z trudem przełknęłam ślinę. Flirtowaliśmy. Jak nic flirtowaliśmy. Na szczęście światło zmieniło się na zielone i musiałam ruszyć. Milek chrząknął i usiadł prosto. – No także ten, nie mam się o co martwić. A w ogóle, jedziemy po Olę? –

- Tak, ale powiedziała, że nie będzie pić dzisiaj nic, bo wystarczy jej po studniówce. – Kamil popatrzył na mnie i oboje parsknęliśmy śmiechem.

Piątek, chwila obecna

Koszulka pomimo tego, że była świeżo z szafy pachniała Milkiem. Albo po prostu mój pijany umysł sobie to ubzdurał. Od dobrych kilku chwil stałam i zaciągałam się jak stary narkoman. Z zadumy wyrwało mnie pukanie.

- Tori? Żyjesz? – uśmiechnęłam się pod nosem.

- Tak, już wychodzę. – pozbierałam swoje rzeczy i otworzyłam drzwi. Momentalnie się zachwiałam przez co mój przyjaciel musiał mnie złapać. Dobrze, że alkohol płynął w moich żyłach, bo mogłam zwalić na niego moje zachowanie. W rzeczywistości spowodowane było to widokiem chłopaka. Kamil stał przede mną w spodniach dresowych. I tylko w nich. Jego nagi tors unosił się lekko wraz z branymi przez niego oddechami, a ja byłam stanowczo za blisko niego.

- Wszystko okej? – odsunęłam się i popatrzyłam mu w oczy, żeby nie patrzeć na jego nagą pierś. Pokiwałam głową. – To dobrze. Na stoliku przy łóżku postawiłem Ci szklankę z wodą. Dobranoc Słońce! – Pocałował mnie w czubek głowy i chyba oboje byliśmy zaskoczeni jego reakcją, ale wybąkałam ciche dobranoc i szybko podreptałam do jego pokoju.

„Wika, obiecywałaś sobie, że nie będziesz się zachowywać jak zakochana nastolatka. Jesteś już poważną studentką, a tu trochę promili we krwi i już!"

Opadłam na wielkie łóżko i zatopiłam się w pościeli. Ona również pachniała Kamilem. Mój umysł jednak zamiast się skupić na tym zapachu zaczął się zastanawiać po co mu takie wielkie spanie. Szybko jednak wyrzuciłam te myśli ze swojej głowy. Wtuliłam się w poduszkę i nawet nie wiem kiedy straciłam kontakt z rzeczywistością...

Forget, forgot, forgotten...Where stories live. Discover now