Rozdział 5

6 1 0
                                    

30 listopada, dwa lata temu

- Czemu ja się na to zgodziłam w ogóle?! – patrzyłam pod nogi próbując nie przewrócić się na zdradzieckiej kostce brukowej w moich „nowych" szpilkach, pożyczonych od mojej przyjaciółki.

- Nie mam pojęcia. – Ola była od rana w znakomitym humorze i nawet teraz słyszałam, w jej głosie, że się ze mnie śmieje. – To na pewno, ale to na pewno nie ma związku z pewnym chłopakiem. –

Trzepnęłam ją torebką w ramię, ale jakoś tak naturalnie się uśmiechnęłam. Andrzejki miałyśmy spędzić tak jak zawsze od początku gimnazjum. Miałyśmy siedzieć w moim pusty i ogromnym domu i wróżyć z różnych dostępnych materiałów. No właśnie miałyśmy. Bo pomimo tego, że Andrzejki to święto bardziej dla kobiet nasz nowy kolega z klasy – Kamil, wraz ze świeżo pozyskanym przyjacielem Bartkiem, postanowili urządzić imprezę andrzejkową. W zasadzie to pomysł był Bartka, bo on ma urodziny właśnie 30 listopada. Suma sumarum, zamiast siedzieć u mnie w domu szłyśmy do domu Bartka, bo Ola pomyliła adresy i jej mama zostawiła nas ponad kilometr od celu. Jednak im bliżej byłyśmy tym bardziej zastanawiałam się, jak mogła się pomylić. Dom przed którym wysiadłyśmy był cały pogrążony w ciemnościach. Ten do którego dążyłyśmy był oświetlony przez lampki (chyba mogę już powiedzieć bożonarodzeniowe), światła paliły się w oknach, a muzyka, choć nie była zbyt głośna była dobrze słyszalna nawet tu na dworze. Ola podbiegła do drzwi ciągnąc mnie za rękę. To był dzisiaj już chyba 50 raz kiedy zastanawiałam się, dlaczego dałam się namówić na te szpilki.

- Ola! Tori! – ledwo Ola zdążyła zadzwonić, a Bartek już stał w drzwiach. – Jak dobrze, że jesteście, już martwiliśmy się, że się nie zjawicie. – Taa, o Olę to się pewnie martwili, ja na pewno nie byłam nikomu do szczęścia potrzebna.

- Trochę się zgubiłyśmy – Ola już od roku starała się zwrócić uwagę Bartka na siebie, ale on wydawał się jakby dalej jej nie zauważał. W tym momencie uderzyła mnie myśl, że to może jej bardziej zależało na tej imprezie niż mi.

- Trochę? Ola powiedziała mamie 13, zamiast 31 - uśmiechnęłam się promiennie do Bartka, a ten popatrzył na moją przyjaciółkę, która chciała mnie zabić wzrokiem i wybuchnął śmiechem.

- Domyślam się, że kilometr w tych butach to nie jest najlepszy pomysł – wskazał ręką na nasze szpilki i zaśmiał się ponownie. Zawtórowałyśmy mu. – No, ale to wspaniale, że jesteście... - nie dokończył, bo ktoś wpadł do korytarza i na niego, że ten poleciał w stronę Oli.

- Kurczę, przepraszam, ale usłyszałem, że jakieś piękne dziewczyny tu przyszły. – Kamil zlustrował Olę, która jednak była zbyt zajęta podnoszeniem Bartka by to zauważyć i potem przeniósł wzrok na mnie. – Tori! – spuściłam wzrok na swoje buty i zaczęłam się zastanawiać czy na pewno dobrze zrobiłam przychodząc tutaj. – Wyglądasz bajecznie! – przytulił mnie mocno i nie zważając na cokolwiek pociągnął mnie w stronę salonu, gdzie był urządzony prowizoryczny parkiet.

Chwila obecna

Weszłam do naszego wynajmowanego mieszkania i od razu widziałam, że Ola już wróciła. Miałam totalny mętlik w głowie. Podróż autobusem z Milkiem to nie było coś czego potrzebowałam tego dnia. On zachowywał się jakby nic się nie stało te trzy miesiące temu. No niby się nie stało, ale jednak coś było. Chciałam się zachowywać jak on, ale nie potrafiłam. Patrzyłam na niego i każde wspomnienie odżywało ze zdwojoną siłą. Starałam się jednak zachowywać normalnie i już jak wysiadaliśmy z autobusu miałam wrażanie jakby nic się nie zmieniło i jakbyśmy dalej byli w liceum. Przynajmniej miałam nadzieje, że takie stworzyłam wrażenie.

- Cześć Piękna! Jak tam zajęcia?! – Ola krzyczała ze swojego pokoju, więc poszłam do niej. Od razu rzuciło mi się w oczy, że ubrania, które wczoraj tak starannie układałyśmy, były porozrzucane po całym pomieszczeniu. Powstrzymałam się od komentarzy.

- W sumie nieźle. Poznałam nową koleżankę, z którą mamy taki sam plan, zaczęłam się orientować w uczelni, zdążyłam znienawidzić jednego wykładowcę... - zaśmiała się cicho i podniosła wzrok znad ubrań na mnie, a ja udałam, że zastanawiam się co jeszcze jej powiedzieć. – A! Milek mieszka przecznicę dalej, więc będę go spotykać dwa razy dziennie w autobusie. – mojej przyjaciółce zrzedła mina.

- Ale jak to? – usiadła na łóżku (znaczy chwilowo jak na moje oko to na pięciu sukienkach, trzech spódnicach i dwóch parach spodni, ale łóżko gdzieś tam było).

- Normalnie. Razem z Bartkiem wynajmują mieszkanie przecznicę dalej, a skoro mój plan pokrywa się w 90% z jego planem to będziemy się widywać częściej niż bym tego chciała. – westchnęłam i popatrzyłam na Olę, ale po jej wzroku widziałam, że zatrzymała się na imieniu Bartek. Niby od swojej 18, czyli gdzieś maja drugiej klasy twierdziła, że odkochała się z niego, bo widziała na swojej imprezie jak obściskuje się z jej największą rywalką, to ja tam wiedziałam swoje i wiedziałam, że gdzieś tam głęboko ciągle chciałaby go zdobyć. Choćby dla satysfakcji. – Już dzisiaj wracaliśmy razem.

- O i jakoś to przeżyłaś? – zwróciła na mnie znowu uwagę, zaśmiała się i jakby dla otrząśnięcia podeszła znowu do szafy.

- Tak i nie było tak źle wiesz. Mam wrażenie tylko, że los chce mi zrobić terapię szokową i muszę się z niego szybko wyleczyć. – usiadłam na brzegu łóżka i zaczęłam odruchowo zbierać ubrania rozrzucone po podłodze. – A tak w ogóle to powiesz mi co robisz? –

- Mamy wieczorek zapoznawczy z naszego kierunku. Szukam ubrania. – zniknęła prawie cała w szafie, więc jej głos brzmiał jakby dużo ciszej. – Może pójdziesz ze mną? – z otchłani wyciągnęła jakąś czarną sukienkę i wydawała się być zadowolona, bo przyłożyła ją do siebie, stanęła w lustrze i obkręciła się ze dwa razy. Rzuciła ją na krzesło i zaczęła wpychać ubrania do szafy. Złapałam się za głowę, ale nie powiedziałam nic.

- Nie dzięki, jeszcze swoich dobrze nie poznałam, a ty chcesz mnie w obcych wpychać. –

- Jak chcesz. – wzruszyła ramionami i poszła do łazienki. Znała mnie już tyle lat, że wiedziała, że naciskanie nic nie da. Wstałam i poszłam do kuchni przygotować nam coś na obiad.


Forget, forgot, forgotten...Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum