Rozdział 8

5 1 0
                                    

6 marca, dwa lata temu

Weszłam do szkoły w cudownym humorze. Weekend spędziłam na spotkaniach z rodziną, która to przyjechała na moje osiemnaste urodziny. Poza tym wspomnienia z piątku były dla mnie jak nie iskierka, a ogień nadziei.

- Tori, hej! – Ola była dziwnie nerwowa. Przytuliła mnie, ale ewidentnie starała się odciągnąć mnie od czegoś.

- Hej! – uśmiechnęłam się do niej promiennie i poszłam w stronę szatni. Jednak moja przyjaciółka znowu zagrodziła mi drogę.

- Może pójdziesz ze mną do biblioteki? Zapomniałam książki... - ale ja jej już nie słuchałam. Olka unikała bibliotek jak ognia, zawsze ja szłam i wypożyczałam dwa egzemplarze albo w ogóle dawałam jej swoją książkę jak przeczytałam. Minęłam ją i poszłam do szatni. To co zobaczyłam spowodowało, że stanęłam jak wryta i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nie mogę wzbudzać sensacji, więc przybrałam najlepszy uśmiech i poszłam powiesić kurtkę.

- Chciałam Ci tego oszczędzić... - Ola stała za mną i szeptała mi do ucha. Ja tylko potrząsnęłam głową i pociągnęłam ją, żeby jak najszybciej opuścić szatnię. W drzwiach obróciłam się jeszcze raz, sama nie wiem po co. Milek, mój Milek, który w piątek tańczył ze mną w deszczu, siedział jak gdyby nigdy nic z jakąś dziewczyną z równoległej klasy. Przytulał ją i całował.

Sobota, chwila obecna

Czułam jakby ktoś zgniatał mi głowę imadłem. Co było dziwne, bo ja nigdy nie mam kaca. Próbowałam sobie przypomnieć co zrobiłam, że czuje się fatalnie i już wiedziałam. Nie pamiętałam. Co oznaczało jedynie, że wypiłam dużo za dużo. Nie wiedziałam jak to się stało, że byłam we własnym łóżku, a co dopiero jak wytłumaczyć, że byłam w piżamie. Potarłam czoło i popatrzyłam na zegarek. Dochodziła 14. Wstałam, żeby poszukać czegoś co by mi pomogło na ten okropny ból i kogoś (najpewniej Oli) kto by mi wytłumaczył co się stało. Gdy tylko pozbierałam się z łóżka usłyszałam rumor w kuchni. Złapałam się za głowę i poszłam w stronę hałasu.

- O księżniczka wstała. – Ola stała tyłem do mnie mieszając coś w garnku. Obróciła się do mnie i bez słowa podała mi kubek. Wypiłam wszystko duszkiem nie pytając nawet co to było. Kto jak kto, ale ona znała się na sposobach na kaca.

- Dzięki – wychrypiałam i opadłam na krzesło przy stole. – Powiesz mi w skrócie co się stało? –

- Tak w skrócie? – spojrzała na mnie spode łba. Hej! Ja jej nigdy nie oceniałam po imprezach. – W skrócie to uchlałaś się do nieprzytomności w zaledwie godzinę od mojego przyjścia. –

- Dzięki, a coś więcej? – ściszyłam głos i oparłam się czołem o blat, żeby trochę uspokoić dudnienie z głowy.

- Okej, okej. – usiadła obok mnie i usłyszałam, jak do pustego kubka nalewa wodę. Nie miałam siły się podnieść. – Wiesz kiedy przyszłam, bo mnie widziałaś. Ja Ciebie też, zresztą Bartek powiedział mi na wstępie, że coś się między Wami dzieje. Wyśmiałam go, ale on zaprowadził mnie do salonu i zobaczyłam Was. Nie mogłam w to uwierzyć, ale wsłuchałam się w piosenkę i już wiedziałam. Gdy tylko się skończyła ty uciekłaś do niego i podbiegłaś do mnie. Powiedziałaś, że nie dasz rady, byłaś cała... cała drżałaś. Powiedziałam, że możemy wracać do domu, ale ty powiedziałaś tylko, że nie i poszłaś do kuchni. Tori, w życiu nie widziałam, żebyś tyle piła. Próbowałam Cię powstrzymać, Bartek próbował i nic. W końcu poszliśmy po Kamila, jeśli ktoś mógł coś zrobić to tylko on. Bo Tori, ty nie chciałaś wyjść. Powiedziałaś, że zostaniesz tam do końca i wypijesz tyle alkoholu, żeby zebrać się na odwagę. Milek od razu wiedział o co chodzi. Podszedł do Ciebie i po prostu Cię podniósł. Postawił Cię na nogi, ale ty dalej nie chciałaś się ruszyć. W końcu złapał Cię, przerzucił przez ramię i poszliśmy do domu. Tori, on o nic nie pytał, tylko po prostu przyniósł Cię tutaj. Przebrałam Cię, a on cały czas czekał, jak wyszłam to wszedł do Ciebie i wyszedł po 5 minutach. Uśmiechnął się do mnie tylko i powiedział, że jutro będziesz miała fatalnego kaca i wyszedł. –

- I nic nie powiedział? – podniosłam głowę i popatrzyłam najbardziej przytomnie odkąd wstałam.

- Znaczy jak szliśmy to cały czas coś do Ciebie mówił, a jak wszedł potem do pokoju to nie wiem. A na koniec powiedział, żebyś zadzwoniła jak będziesz na siłach. – westchnęłam, a Ola popatrzyła na mnie z troską. – Zjesz coś czy wolisz od razu się położyć? – nie odpowiedziałam jej nic tylko poszłam do siebie. Chciałam ukryć tą hańbę do końca życia. 

Forget, forgot, forgotten...Where stories live. Discover now