30 stycznia, rok temu
Byłam zaskoczona wkraczając do hotelu. Trzeba było przyznać, że samorząd się postarał. Srebrne i złote balony wisiały na korytarzu, który prowadził od wejścia do sali. W połowie stała brama z cudownym napisem „STUDNIÓWKA" i z panią z chemii, i panem z wfu, którzy sprawdzali listę.
- Wiktoria! Prawie na ostatnią chwilę! – spuściłam wzrok i pokiwałam smutno głową. W środku natomiast się gotowałam. Mogłam przyjść nawet po polonezie, nic jej do tego. Pan z wfu natomiast uśmiechnął się do mnie ciepło. Wyjął kotylion z koszyka z literką naszej klasy i podał mi go.
- Kamil czeka na Ciebie gdzieś nie daleko. Ciągle się tu kręci. – uśmiechnęłam się do niego, powiedziałam do obojga dziękuję i poszłam w stronę szatni zostawić płaszcz. Pomimo tego, że chemiczka prawie zarzuciła mi spóźnienie, stwierdziłam, że bardzo wielu osób jeszcze brakowało. Nie znalazłam nigdzie w zasięgu wzroku fuksjowego płaszcza Oli, więc uznałam, że i jej jeszcze nie ma. Widziałam natomiast płaszcz Kamila i z mocno bijącym sercem stwierdziłam, że czas go znaleźć.
- Zgadnij kto to? – no proszę, daleko nie musiałam szukać. Zaśmiałam się głośno i odwróciłam w stronę Kamila. Otaksowałam go z góry do dołu i musiałam przyznać, że bosko wygląda w swoim klasycznym czarnym garniturze i ciemno bordowej muszce. On też patrzył na mnie z podobnym zachwytem, a ja czułam, że się czerwienie. – Wow, Tori, wyglądasz świetnie! Mówiłem, że ta sukienka będzie świetna! – zaśmiałam się głośno. Milek miesiąc temu uparł się, że pójdzie ze mną na zakupy znaleźć najlepszą sukienkę na studniówkę. Tą wypatrzyliśmy w trzecim sklepie. Srebrna, z górą z koronki z długim rękawem. Dół był z delikatnego tiulu z przedłużanym tyłem. Moja fryzjerka wyczarowała mi na głowie prostego koka, ale jak wychodziłam z domu to sama przed sobą musiałam przyznać, że wyglądam ładnie. Jednak mina, którą widziałam na twarzy mojego przyjaciela tylko utwierdzała mnie w przekonaniu, że ładnie to delikatnie powiedziane. – Chodź! Zrobimy sobie zdjęcie zanim przyjdzie reszta i będę się musiał tobą dzielić.
- Co? –
- Nic, Tori, chodź po prostu! – zaśmiałam się, ale dałam się pociągnąć w stronę naszej studniówkowej ścianki. Fotograf ustawił nas na tle, ale Kamil od razu mnie przyciągnął do siebie i przytulił. Uśmiechnęłam się szeroko i już wiedziałam, że ta noc będzie cudowna.
Piątek, chwila obecna
Klub był przepełniony studentami. Westchnęłam ciężko, ale czułam, że stojąca koło mnie Olka aż się trzęsie z radości. Westchnęłam jeszcze raz i ignorując prychanie Olki na moje zachowanie, dałam się pokierować do wejścia.
- Wika! Ola! Nareszcie! Już miałam po was dzwonić! – Klara przekrzykiwała muzykę, przepychając się przez tłum do nas. Uśmiechnęłam się słabo, podczas, gdy Ola cała rozpromieniona wyszła jej naprzeciw przytulając ją i dając jej nasz prezent. Za chwilę przepchnęłam się do niej i złożyłam jej życzenia i gdy solenizantka kazała nam się bawić, szybko odciągnęłam Olę w stronę baru.
- Potrzebuje czegoś na rozluźnienie, wiesz o tym. – moja przyjaciółka wywróciła oczami, ale zamówiła mi jakiegoś drinka. Szybko go wypiłam i obróciłam się w stronę masy ciał. – Teraz mogę być gotowa.
- Nareszcie, bo już myślałem, że nie zatańczymy. – nie wiadomo skąd znalazł się przy nas Milek. Ola się do niego uśmiechnęła i szybko zniknęła w tłumie. W sumie i tak długo wytrzymała nie na parkiecie.
- Przed sekundą przyszłam. Nie wymagaj ode mnie od razu zaangażowania. – machnęłam na barmana po kolejnego drinka. Na imprezę byłam gotowa, ale Milek to inna sprawa.
- Wiem, Klara chyba z 10 razy pytała czy na pewno przyjdziesz, bo jeżeli nie to ona osobiście pojedzie po Ciebie do domu i coś było, że prywatne sprawy mamy załatwiać poza jej urodzinami. – prychnęłam i chciałam zamówić trzeciego drinka, ale Kamil złapał za moją rękę zanim zdążyłam ją podnieść. – Wiem, że masz swoje opory, ale chyba nie chcesz się spić zanim impreza dobrze się rozkręci? –
- A co ty możesz wiedzieć co ja chcę? – ale musiałam przyznać mu rację i przystopować z piciem. Przybrałam najlepszy uśmiech na twarzy i odwróciłam się w stronę parkietu. – Dobra, idziemy? – Mój przyjaciel spojrzał na mnie najpierw niepewnie, szukając podstępu w moich słowach, ale już po chwili złapał mnie za rękę i pociągnął w tłum. Jęknęłam w duchu, dlaczego ja się na to zgodziłam?
ESTÁS LEYENDO
Forget, forgot, forgotten...
RomanceKiedyś nadchodzi czas, żeby zapomnieć co było wcześniej. Ale ona nie chce. Próbuje iść dalej, ale ciągle wraca tam gdzie to wszystko się zaczęło...