2 luty, rok temu
- Mówiłaś, że nie będziesz piła. –
- Mówiłem Ci, że to nie wyjdzie. –
- Dajcie spokój, jest dorosła. –
- No właśnie jestem dorosła! –
- Ale nieodpowiedzialna! A potem to ja muszę Cię odwozić. –
- Przypomnę tylko, że wszyscy wracamy z Tobą, więc wszyscy będziemy musieli z nią jechać. –
- Ej, ale to chyba nie znaczy, że musi pić do oporu. Dwa dni temu odwoziliśmy ją do domu zalaną w sztok, a Ciebie rodzice zabrali prosto ze studniówki –
- Dobra! Obiecuje tylko jednego drinka, git? – kiwnęliśmy głowami i tylko Bartek wyglądał jakby miał powiedzieć Oli „Walcz! Nie będą Ci mówili co masz robić!", ale po chwili skapitulował i poszedł z Milkiem zamówić do baru.
- Tori, co jest między Tobą, a Kamilem? – Ola zlustrowała mnie swoim przenikliwym wzrokiem.
- Nic, a o co chodzi? –
- Kleicie się do siebie. Znaczy nie jest źle, ale tak to wygląda. –
- Sama jestem zdziwiona tym co robi, więc nie jestem w stanie Ci nic więcej powiedzieć. – i na tym skończyła się nasza rozmowa, bo wrócili chłopacy.
- Jeszcze nigdy nie zamawiałem herbaty w barze. Dobrze, że nikt ze znajomych mnie nie widział! – Bartek postawił przed Olą wysoką szklankę z drinkiem. Jak na mój gust zbyt wysoką.
- Nie ty zamawiałeś tylko ja i nie wiem czym się przejmujesz jesteśmy twoimi jedynymi znajomymi. – Kamil postawił przede mną herbatę i sam opadł na krzesło obok mnie. Oni z Bartkiem mieli duże kufle piwa. Na przeciwległej ścianie właśnie ktoś włączył telewizor i przełączył na mecz. – O nie! Liga Mistrzów. Trzeba się będzie stąd szybko zwinąć, bo zaraz będzie pełno kibiców! -zaśmialiśmy się, bo wszyscy wiedzieliśmy, że Milek nie lubi piłki nożnej. Zdecydowanie bliżej mu było do siatkówki i koszykówki.
- Luz stary, wyrwiemy się stąd, ale na razie wypijmy za odliczanie do maturki! Żebyśmy na studiach się bawili tak dobrze, jak tu! –
- Najpierw ją zdajmy, ale tak.. Za naszą maturkę! – Ola podniosła rurkę ze swojego drinka, chłopaki stuknęli się kuflami, a ja stuknęłam w nie łyżeczką.
- Za maturkę. – cieszyłam się, że siedzimy tutaj razem, ale bałam się co będzie później.
Sobota, chwila obecna
- I co? Nie było tak źle prawda? – Milek mył naczynia po śniadaniu, a ja je wycierałam.
- Nie było. – przytaknęłam skupiając się na wycieraniu talerzy i wkładaniu ich do szafki. – Całkiem dobre owsianki robisz. –
- Całkiem dobre? Ja się staram, żyły sobie wypruwam, a ty tylko mówisz, że całkiem dobre? Niewdzięcznica! – Milek odłożył kubek do zlewu i podparł się nadgarstkami w pasie, tak żeby nie pomoczyć rękami ubrania.
- Oj no, nie fochaj się. Doceniam – wyciągnęłam rękę i zmierzwiłam mu włosy, a on rozchlapał na mnie wodę. – Dobra, dobra wystarczy! Skończmy sprzątać. – uśmiechnął się tylko, ale wrócił do zmywania.
- Oczywiście szefowo. Przecież musimy jeszcze odzyskać Twoją torebkę i sprawdzić czy Olka żyje. Swoją drogą ciekawi mnie też gdzie skończył Bartek... - tak naprawdę niemal zapomniałam, że moja torebka została gdzieś nie wiadomo gdzie, a z Olką nie mieliśmy kontaktu. Całkowicie zatraciłam się w tym, że byłam u Kamila, a potem kacem gigantem. Mechanicznie wycierałam naczynia podawane mi przez przyjaciela, więc nie zauważyłam gdy skończył. – Ziemia do Tori, hejka! – złapał mnie za ręce i lekko pociągnął w swoją stronę. Przez moment nie reagowałam tylko patrzyłam na niego z mieszaniną uczuć. Nie wiedziałam jak to się dalej rozwinie. Jednocześnie chciałam i nie chciała, ale wtedy zadzwonił jego telefon. Milek spuścił głowę, coś wymamrotał pod nosem i z ociąganiem puścił moje dłonie. Musiałam się szybko otrząsnąć, bo równie dobrze mogłabym tak stać jak zapauzowana i czekać aż wróci. Poszłam w stronę pokoju Kamila, gdzie to odbierał telefon.
- Niesamowite, naprawdę bohaterski czyn, tylko nie rozumiem po co się tak poświęcałeś? Mogłeś normalnie wrócić do domu. – Aha, czyli rozmawia z Bartkiem. – Co ty pleciesz najlepszego? Jakie my, dawno i nie prawda. Myślę, że to bardziej ty chciałeś iść do Olki. –
Jeszcze chwilę temu myślałam, że może coś się rozwinie z tej dziwacznej sytuacji. Teraz czułam, że znowu mam pokiereszowane serce. Wycofałam się do kuchni, lepiej żeby Milek nie wiedział, że go słyszałam.
- Dobra wiadomość jest taka, że zlokalizowałem i Olę, i Twoją torebkę. Obie są bezpieczne w waszym mieszkaniu, nie ma za co. – mrugnął do mnie i podszedł tak blisko, że bez trudu położył mi ręce na ramionach. Podniosłam lekko głowę i popatrzyłam mu w oczy.
- Świetnie, w takim razie ja się zbieram odchorować alkohole u siebie. – pokiwał głową z wyrazem głębokiego zamyślenia, a ja wykorzystałam to, żeby umknąć do przedpokoju.
![](https://img.wattpad.com/cover/137809873-288-k981615.jpg)
CZYTASZ
Forget, forgot, forgotten...
RomanceKiedyś nadchodzi czas, żeby zapomnieć co było wcześniej. Ale ona nie chce. Próbuje iść dalej, ale ciągle wraca tam gdzie to wszystko się zaczęło...