Rozdział 14

6 1 0
                                    

30 stycznia, rok temu

- Jesteś pewna, że przyjedziesz sama? –

- Nie sama tylko tato mnie podrzuci, nie ma sensu, żebyś jechał przez pół miasta po mnie. –

- Ale tak robi chłopak, jak idzie z dziewczyną na studniówkę! – ta dyskusja była chyba 10 w tym tygodniu, ale do końca nie wiem, bo po trzeciej przestałam liczyć. Nie chciałam, żeby po mnie przyjeżdżał. Był moim przyjacielem i tyle razy jeździliśmy gdzieś razem autem, ale teraz czułam się niezręcznie.

- Ale ty jesteś moim przyjacielem i nie musisz po mnie przyjeżdżać. Już wystarczy, że idziesz ze mną to i tak dużo dla mnie znaczy. – pomruczał coś, czego nie zrozumiałam. Miałam ochotę przewrócić oczami, ale wystarczyło, że tą niezręczną konwersacje słyszała moja fryzjerka. Nie musiałam do tego dokładać jeszcze efektów wizualnych.

- Jak sobie chcesz uparciuchu! To do zobaczenia o 20. Będę oszałamiająco czekał na Ciebie przy wejściu. – zaśmiałam się i pożegnałam się z nim.

- Nie wiem czemu tak uparcie od tygodnia odmawiasz, żeby po Ciebie przyjechał. Chłopak się stara. – Olka siedziała na fotelu obok, gdzie fryzjer farbował jej jeszcze włosy. Przewróciłam oczami. Ona nie wiedziała co ja czuje. Dla mnie pójście z Milkiem na studniówkę było jak spełnienie marzeń, a bałam się, że on idzie ze mną tylko z litości. Nie chciałam, żeby ktoś jeszcze widział jak podwozi mnie pod hotel. Chociaż moja przyjaciółka była innego zdania. Według niej jakbym przyjechała z Kamilem, to wzbudzilibyśmy sensacje, że niby jesteśmy razem. Od razu jej wybiłam to z głowy. Każde z nas by się tłumaczyło, że nie, to nie tak i czułabym się jeszcze gorzej. Lepiej było tak jak ustaliłam – tato mnie zawiezie i koniec.

- Nie zrozumiesz mnie i wcale tego nie oczekuje. Raz w życiu mogłabyś po prostu przyjąć moją decyzję taką jaką jest. – teraz dla odmiany Ola prychnęła i poburczała pod nosem coś co brzmiało jak „Zawsze przyjmuje twoje irracjonalne pomysły". Coś w tym było.

Chwila obecna, piątek

- Powiedz mi jeszcze raz, że tego nie zrobiłaś? – Olka szarpnęła mnie znowu za włosy, a ja byłam pewna, że to nie był już przypadek. Syknęłam i spojrzałam na nią groźnie w lustrze. Nie podziałało, bo ona patrzyła na mnie podobną miną.

- Owszem, zrobiłam to i zrobiłabym to po raz kolejny. Nie wiem co Cię tak dziwi. – znowu szarpnęła. Znowu syknęłam. Olka uparła się, że zrobi mi widowiskową koronę na urodziny Klary. Zaczęłam jej w międzyczasie opowiadać o tym, jak pogodziłam się z Kamilem i się skończyło. Olka uważała, że popełniłam błąd życia nie zgadzając się, żeby iść z nim na te urodziny.

- Jesteś głupia! Przecież wszyscy wiemy, że Klara ślini się na jego widok. Jakbyście przyszli razem, to po akcji z pocałunkiem już na pewno by się od niego odczepiła. Ale ty wolisz cierpieć w milczeniu i tylko czekać, aż któraś laska go poderwie. Jesteś niereformowalna Wika! – znowu mnie szarpnęła, ale miarka się przebrała. Wyrwałam jej grzebień z ręki i popatrzyłam z wyrzutem.

- Nie musisz od razu sprawić, że będę łysa, pomimo tego, że się nie zgadzasz z moimi wyborami! – przewróciła oczami, ale widziałam, że jej wzrok złagodniał. Chyba się zorientowała, że przesadziła. – Dwa tygodnie z nim nie gadałam, a teraz nagle wkroczymy razem do klubu? Ty nie masz za grosz wyobraźni. – oddałam jej grzebień, a ona teraz już spokojniej zaczęłam kończyć fryzurę.

- Czyli co masz zamiar zrobić dzisiaj? –

- Poczekać? – moja przyjaciółka prychnęła i popatrzyła na mnie wzrokiem w stylu „oszalałaś totalnie". – No dobra. Będę miła. Ale nie wiem dlaczego mnie tak do niego pchasz, skoro ja nawet nie wiem czy chcę być z nim. Przypominam, że miałam o nim zapomnieć. ZAPOMNIEĆ! –

- Taaa, ale to było za nim przyjechał do tego samego miasta na studia i zamieszkał dwa bloki od nas. To logiczne, że nie jest to przypadek. Zresztą moja mama mówiła... -

- Stop! Co mówiła Twoja mama? – Ola popatrzyła na mnie spłoszona, z otwartą buzią. Mama Oli pracuje od roku w biurze z mamą Kamila. Nie były super przyjaciółkami, ale jak okazało się, że ich dzieci chodzą do jednej klasy to czasem wymieniały się jakimiś rewelacjami. – Wiedziała, że Kamil idzie tu na studia i nic nie powiedziała? A może ty też wiedziałaś?! –

- Ej, ej, ej! Bez takich. Ja nie miałam pojęcia. Ale moja mama, jak się niedawno okazało, już tak. –

- I nie raczyła nas poinformować? –

- Uważała, że to żaden problem, skoro się kolegujemy. Wierz mi, że już jej powiedziałam co o tym myślę. Ona jednak nie widzi problemu... -

- Dobra, ale wróćmy do tego czemu to nie jest przypadek, że oni tu mieszkają? –

- Ponoć mama Kamila się wygadała, że Kamil z Bartkiem wybrali nasze miasto specjalnie. Nie powiedziała mojej mamie, że to ze względu na nas, ale ponoć wiele razy Kamil przez przypadek się wygadał o jakichś dziewczynach. Mieszkanie natomiast to już jej sugestia mojej mamy, że w tej okolicy jest tanio i że dobry dojazd na uczelnię. Dla mnie to jasne, że oni sobie to ukartowali. A już na pewno jeden z nich. – spojrzała na mnie w lustrze. Pokiwałam jej spokojnie głową.

- Tym bardziej nie mogę wskoczyć Kamilowi w ramiona i pokazać, że może sobie tak grać. Niech się postara, a ja się zastanowię. – uśmiechnęłam się do mojej przyjaciółki, a ona wyszczerzyła do mnie zęby utwierdzając mnie w przekonaniu, że to dobra decyzja.

Forget, forgot, forgotten...Where stories live. Discover now