Rozdział II

168 13 5
                                    

Przepraszam za tak długą przerwę, ale miałam egzaminy.
Dziękuję ci _army49_ za pomoc w ruszeniu z miejsca, ponieważ nie wiem jak długo bym jeszcze pisała ten rozdział.
Miłego czytania.
------

Taehyung pov

Weekend spędziliśmy u moich rodziców. Przez cały pobyt wszystko było idealnie, oprócz tego że wszyscy obchodzili się ze mną jak z jajkiem, co na dłuższą metę jest strasznie wkurzające, przez co w drodze powrotnej do domu posprzeczałem się o to z Kookiem.

Leżeliśmy razem w łóżku, ale dzisiaj wyjątkowo daleko od siebie. Nie wyczuwałem ciepła, emitującego z jego ciała, przez co cicho westchnąłem.
- Kook? - odezwałem się niepewnie.
- Hmm. - odpowiedział obojętnie.
- Nie chcę się z tobą sprzeczać. Po prostu to jest już męczące. - powiedziałem, kolejny raz wzdychając i podnosząc się do siadu.
- Wiem że to może być dla ciebie męczące, ale wszyscy chcą dla ciebie jak najlepiej, ze względu na nasze dziecko, które jest w zagrożonej sytuacji. Nie tylko dla ciebie to jest ciężka sytuacja. - odpowiedział, westchnął i również usiadł, tak by móc spojrzeć mi w oczy.
- Dlaczego akurat nam to się musiało przytrafić? - zapytałem zapłakany.
- Nie wiem, ale musimy dać radę, dla niego. - powiedział i mnie przytulił, a ja zacząłem płakać jeszcze bardziej.
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze. - mówił uspokajająco i głaskał mnie po plecach.
- Nic nie będzie dobrze. - wypłakałem, na co on westchnął - To wszystko przezemnie.
- Co ty wygadujesz. - powiedział zirytowany Kook.
- Gdybym się tak nie stresował i nie denerwował twoimi wyjazdami to nic by się nie stało. - wypłakałem.
- Taeś nie mów tak. To moja wina że tak się stresowałeś. Gdybym nie wyjeżdżał tak często i nie zostawiałbym cię samego z Xia, na pewno wszystko było by dobrze. - powiedział lekko mnie od siebie odpychając, by móc spojrzeć mi w oczy.
- To nie twoja wina, że mam charakter który nie znosi twoich wyjazdów i serce które nie może być daleko od ciebie, bo od razu tęskni. - powiedziałem.
- Masz rację, ale wiedząc, że jesteś taki, a nie inny i tak wyjeżdżałem zostawiając ciebie tutaj samego. - powiedział i zaczął całować mnie po twarzy, to było takie uspokajające. Po chwili przestałem płakać. Razem z Kookiem spowrotem położyliśmy się na łóżku tylko tym razem znacznie bliżej siebie, a mianowicie usadowiłem się na nim... naprawdę nie macie pojęcia jaka to jest wygodna pozycja do spania.
Po chwili udało mi się zasnąć, oczywiście przez cały czas czułem na szyi delikatne pocałunki mojego męża.

- Kook... Ja... Poroniłem... Nie byłem w stanie utrzymać naszego dziecka... - wypłakałem leżąc na łóżku szpitalnym. Wyraz twarzy Kookiego zmienił się na wyrażający złość i pogardę.
- Nawet dziecka nie możesz utrzymać. Co z ciebie za mąż, skoro nie możesz mi nawet dać potomstwa? - zapytał głosem pełnym pogardy.
- Jungkook... Przecież mamy Xia... O co chodzi? - zapytałem zaryczany.
- Xia zginął w wypadku samochodowym. Wracał autobusem ze szkoły, kierowca miał wypite , przejechał na czerwonym świetle i w bok autobusu wjechał rozpędzony tir. - powiedział obojętnym głosem, w czasie kiedy ja umierałem z bólu serca.
- Dlaczego wogóle się tym nie przejmujesz? - zapytałem.
- Po co? Przez te wszystkie lata was nie kochałem. Byłem z tobą bo musiałem, przez dzieciaka, którego ci zrobiłem w liceum. - wyśmiał mnie.
- Nie kochałeś nas? - zdziwiłem się.
- Tak. W końcu mam powód by wziąć rozwód. - zaśmiał się i rzucił mi na kolana teczkę.
- Co to jest? - zapytałem.
- Zgadnij. - warknął - Papiery rozwodowe. Podpisz je.
- Podaj mi długopis. - powiedziałem, a on w trybie natychmiastowym mi go podał. Podpisałem je, zamknąłem teczkę i podałem mu ją.
- Wyjdź! - krzyknąłem i rozbeczałem się jeszcze bardziej, a on tylko się zaśmiał i wyszedł.

Jungkook pov

Tae cały czas mamrotał przez sen i się trząsł. Chwyciłem go lekko za ramiona i zacząłem nim lekko potrząsać by się obudził.
- Tae. Kochanie obudź się. - mówiłem zmartwiony.
Gdy wreszcie Taehyungie się obudził spojrzał na mnie załzawionymi oczami. Łzy spływały po jego bladych policzkach, które szybko starałem. Gdy tylko spojrzałem w jego oczy zobaczyłem strach. Nie wiele myśląc przytuliłem go do siebie i zacząłem głaskać po pleckach, a ten za to płakał zaciskając piąstki na mojej koszuli.
- No już. Spokojnie. Jestem tu. - powiedziałem szeptem. Lecz to wogóle nie pomagało, cały czas bardzo mocno płakał - Taeś co się stało?
- No b-bo śniło mi się że... - rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Nie płacz kochanie. - dalej go uspokajałem.
- Śniło mi się że nie byłem w stanie utrzymać naszego dziecka... - znów się zaciął, lecz po chwili znów się odezwał - i okazało się że Xia zginął w wypadku samochodowym, przez co ty byłeś szczęśliwy, bo masz powód do tego by w końcu wziąć ze mną rozwód, ponieważ nigdy nas nie kochałeś, a to co zaszło w liceum uznałeś za jednakową odskocznię by się rozluźnić i że nie liczyłeś na to że będzie tak łatwo mnie zapłodnić. - wybeczał i się odemnie odsunął po czym zajrzał pod kołdrę, po czym zaczął piszczeć - Kook ja poroniłem... - wymróczał coś niesłyszalnie.
- Co mówiłeś? - zapytałem.
- Ja poroniłem! - tym razem krzyknął - Kook nie zostawiaj mnie! - wybeczał.
- Shhh, spokojnie, nie zostawię cię choćby nie wiem co się działo. Już nigdy nie zostaniesz sam. - powiedziałem spokojnie, lecz po moim policzku spłynęła łza - A teraz jedziemy do szpitala. - powiedziałem, wziąłem jego wątłego zapłakane ciałko na ręce i wyszedłem z sypialni. Posadziłem do na miejscu pasażerskim z przodu i cofnąłem się do domu po naszego synka. Wszedłem do jego pokoiku i zobaczyłem go płaczącego na łóżku.
- Xia? Dlaczego płaczesz. - chłopczyk uniósł na mnie swój zapłakany wzrok.
- Tata? - powiedział i pociągnął nosem przy okazji ścierając z policzków łzy.
- Dlaczego płaczesz? - powtórzyłem pytanie.
- Ponieważ tatuś pokłócił się  mamusią i teraz mamusią płacze. - wychlipiał.
Wziąłem go na ręce i szybkim krokiem ruszyłem do auta.
- Kochanie wcale nie pokłóciłem się z mamusią. Mamusia poprostu miała koszmar. - wytłumaczyłem mu wtulając go w swoją pierś. Bardzo zabolał mnie fakt iż straciłem moją drugą pociechę, lecz wiem, że gdy pokażę Tae jak bardzo mnie to boli ten sobie nie wybaczy, pomimo tego iż to nie jego wina.
Zapiąłem pośpiesznie chłopca w foteliku, usiadłem w siedzeniu kierowcy i pędem ruszyłem do szpitala.

------
Jak wam się podobał ten rozdział? Tak wiem... okropnie smutny... a-ale ja nie umiem pisać bez małego smutnego wątku... wybaczcie mi... proszę... 😭😭😭

My beloved - Taekook - Cz I i IIWhere stories live. Discover now