II: 20 marca 1998

444 25 1
                                    

— Merlinie nie wierzę, że to się dzieje naprawdę.

— Ja też Snape, a teraz...

— A teraz przestańcie marudzić i złapcie mnie za ramię.

— ᯽ —

kilka dni wcześniej

Dropsa?spytał Dumbledore, wyciągając rękę z pudełkiem cukierków w jego kierunku.

— Emm... podziękuję panie profesorze — odpowiedział Harry, jednak jego wzrok nie schodził z Toma Riddle'a.

— Och, dobrze, usiądź chłopcze obok pana Malfoy'a — uśmiechnął się ciepło, jednak minęła chwila zanim czarnowłosy w końcu ruszył się z miejsca, lekko zawstydzony. Chociaż po chwili uznał, że w sumie to nie codziennie widzi się przyszłego mordercę tylu czarodziejów, więc może jego reakcja wcale nie była przesadzona?

Przy tym wszystkim nawet nie przejął się Malfoy'em, który obserwował go wzrokiem, z którego Harry nigdy nie umiał nic wyczytać.

— Rozumiem, że może być to dla was lekki szok, jednak jest hm... sporo rzeczy, które trzeba wytłumaczyć — odparł, gdy każdy z nich już siedział na fotelu przed biurkiem dyrektora. Severus stanął po boku, obserwując całą czwórkę.

— Tom po przyczynach z 1944 roku, których na ten moment nie musicie znać w szczegółach... — zaczął powoli Dumbledore. — Postanowił zgodzić się na podróż w czasie, aby znaleźć się dokładnie tutaj. Dzięki niemu, uda nam się pokonać Voldemorta, a wy zostaliście, można powiedzieć, wybrani.

Mężczyzna czekał na pytanie, sprzeciw bądź jakiekolwiek słowo, jednak żaden z nich nie miał zamiaru się odezwać w tamtej chwili.

Wpadające światło do pomieszczenia oświetliło Fawkesa, siedzącego na oparciu fotela, dokładnie tak samo jak ponad pięćdziesiąt lat temu.

— Słyszeliście może kiedyś o horkruksach? — zapytał, a cała trójka pokiwała potwierdzającego głowami. Dumbledore nie miał zamiaru zadawać pytań. Wielu Ślizgonów w domu rodzinnym posiadało wiele czarnomagicznych ksiąg, więc fakt, że wiedzą o czarnomagicznych przedmiotach z cząstkami duszy czarodzieja nie zrobiło na nim wrażenia.

— Otóż Voldemort również posiada takie horkruksy. Skoro o nich słyszeliście, wydaje mi się, że nie muszę tłumaczyć, że dopóki wszystkie z nich nie są zniszczone, nie jesteśmy w stanie zabić Voldemorta, prawda?

Znowu pokiwali potwierdzające głowami. Tom nadal odczuwał dziwne uczucie, gdy mężczyzna wypowiadał Voldemort. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę doprowadził siebie do takiego stanu, zwłaszcza po tym co komuś kiedyś obiecał.

Zgodził się zabić samego siebie z przyszłości, aby oszczędzić bólu nowym pokoleniom i żeby dotrzymać obietnicę. 

— Tak więc moi drodzy, jeśli się zgodzicie, wasze zadanie będzie polegało na pięciu pozostałych horkruksów i zniszczeniu ich, przed tym jak Voldemort zrujnuje całą Wielką Brytanię — mężczyzna nie miał zamiaru przedłużać i powiedział to najprościej jak umiał. Trójka nastolatków musiała wiedzieć na co się piszą, bez owijania w bawełnę.

— Tylko pięć? — spytał Harry, marszcząc brwi. Obserwując działania Voldemorta, nie tylko z artykułów w różnych czasopismach, opisach w Proroku Codziennym, ale również mając dokładniejsze informacje z zaufanych źródeł, to było niepodobne do Voldemorta. Chociaż określenie tylko było ewidentnie niepasujące.

Tom myślał o tym samym. Może i Voldemort był jak całkowicie inna osoba, jednak nadal był Tomem Riddle'm. Brunet uznał, że jeśli byłby tak ostrożny, aby być nieśmiertelny, stworzył by minimum siedem horkruksów. Ta liczba od zawsze miała dla niego znaczenie i na pewno by o tym nie zapomniał.

a huge riddle // drarry ✔︎Where stories live. Discover now