XXIII: 1 maja 1998

162 15 0
                                    

Ciemność ogarnęła cały świat, bowiem księżyc został zasłonięty przez szare chmury na niebie.

Jedynym źródłem światła były latarnie w Hogsmeade, które oświecały im drogę prowadzącą przez całą wioskę. Szli blisko siebie, o mało nie stykając się ramionami. Czarne kaptury mieli zarzucone na głowy, a Draco postanowił uchylić rękaw szaty, aby uwidocznić swój Mroczny Znak, co tylko dodawało autentyczności.

Ostatnie dni były dla nich przygotowaniami zarówno fizycznymi i psychicznymi. Mieli czas na przyszykowanie szczegółowego planu oraz części ubioru, aby nie wyróżniać się z i tak niewielkiego tłumu ludzi. Były to też chwile, podczas których każdy z nich musiał uświadomić sobie do czego to prowadzi. Wiedzieli, że wejście do Hogwartu i – chcąc nie chcąc – oznajmienie tego będzie przyczyną ataku Śmierciożerców, którzy za wszelką cenę będą chcieli ich złapać oraz zabić. Zniszczenie horkruksów będzie miało tylko jeden skutek– zniszczenie Voldemorta. Jednak zanim to się stanie cała jego grupa popleczników stanie do wojny, a on będzie stał na jej czele.

Oczywiście, że nie byli na to gotowi. Draco nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że Harry jest zmuszony umrzeć, a chociaż starał się wymyśleć różne wyjścia, aby obejść przepowiednie to jednak wszystko wskazywało na to, że chłopak naprawdę może być horkruksem.

Potter również nie mógł się z tym pogodzić. Może i umarł jego ojciec, dowiedział się całej mrocznej prawdy, a teraz musiał stanąć u boku przyjaciół na przeciwko najpotężniejszego czarnoksiężnika tych czasów, to mimo tego nie chciał kończyć swojego żywotu, tylko dlatego, że przepowiednia tak powiedziała. Jego życzeniem było walczyć u boku Draco, bronić go i pomagać, a jednocześnie w podobny sposób towarzyszyć Tomowi, z którym zżył się wystarczająco przez ponad miesiąc.

Riddle znał konsekwencje zakończenia zadania, jednak wszystko skomplikowało się, gdy ujrzał nagłówek w Proroku Codziennym głoszący o śmierci Dumbledore'a. Ich plan był pozbawiony pewnych szczegółów, które mieli opracować po uśmierceniu Voldemorta, chociaż teraz brunet zdawał sobie sprawę, jak głupie to było. Nie mieli stuprocentowej pewności, że Albus przeżyje, a mimo to zgodził się na tą umowę, nie wiedząc, czy wróci do swoich czasów.

Mimo początku maja, gdy dni stawały się coraz cieplejsze, a promienie słońca jasno przygrzewały, noce nadal panowały chłodne. Harry wzdrygnął się, czując na swojej skórze powiew zimnego wiatru, jednak żaden nie wypadł z szyku i szli w trójkę równym tempem od ponad kilku minut, odkąd tylko weszli do wioski. Śmierciożerców nie było wielu, jednak po za nimi żadnego innego czarodzieja.

Co prawda dzień byłby dla nich lepszy pod względem tłumu panującego w wiosce, gdyż nikt by się nimi nie przejmował, skoro wyglądali by jak każdy inny Śmierciożerca, a mimo to oni wybrali noc.

Powodów było kilka, chociaż sami mieli cień wątpliwości.

W końcu znaleźli się u progu Gospody pod Świńskim Łbem. Draco spojrzał nieprzychylnie na zniszczony szyld, który skrzypiał przeraźliwie pod wpływem wiatru. Zwinnymi ruchami cała trójka znalazła się w środku, próbując nie wywołać podejrzeń, po czym rozejrzeli się po pomieszczeniu.

Był to niewielki, obskurny pub. Wszędzie było brudno oraz całkiem ciemno, mimo niewielkich lamp. Przypominało im to trochę lokale, które w ostatnich dniach odwiedzali w mugolskiej części Londynu. Tak samo brudne i niezachęcające.

Harry uchylił rąbek kaptura, zauważając, że nikogo nie ma w pobliżu, po czym skierował się bliżej kontuaru, za którym najczęściej stał barman.

Spojrzał na Draco oraz Toma, którzy zachowywali stałą czujność nie odsłaniając swoich twarz w całości, a następnie odchrząknął i wystukał pięścią w blat kilka razy.

a huge riddle // drarry ✔︎Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin