Prolog

1.9K 99 5
                                    

                         Wpatrywał się w płonące świece, które rzucały posępne cienie na ściany komnaty. Tańczące iskierki wprawiały go w letarg, skupiał na nich swój wzrok, choć tak naprawdę myślami był gdzie indziej. Przyciszone głosy Pani matki oraz jej ojca wydawały się dochodzić z innego pomieszczenia, nie trafiało do niego ani jedno słowo. W rzeczywistości jego matka stała tuż za jego plecami. Zdenerwowana popijała wino z kielicha, co jakiś czas przechadzała się po komnacie, wspominając przy tym imię, które na krótki moment przywracało jego świadomość. Z satysfakcją wracał do obrazu twarzy posiadaczki owego imienia. Na nowo wspominał słowa, które wypowiedziała z myślą, że nikt nie słyszy. Aemond właśnie w tamtej chwili obiecał sobie, że spełni jej najgorsze obawy, że zrobi jej na złość, zupełnie inaczej niż tego oczekiwała.
- Chce ją za żonę.- Jego głos odbił się od ścian niemal pustej komnaty, nadając mu mrocznej tonacji. Jego zszokowana matka przystanęła w miejscu, czekając na dalsze słowa swojego syna. Ojciec królowej szybko pokonał odległość dzielącą go od wnuka, stanął naprzeciwko chłopaka, zasłaniając mu przy tym widok na światło świec. Aemond nie widział wyrazu jego twarz, mógł tylko domyślać się, że panuje na niej grymas niezadowolenia. Mężczyzna był nieco wyższy od niego, jego postawa zawsze wyrażała dumę i pychę. Przez krótki moment speszyło to chłopaka. Jego pewność siebie wróciła niemal od razu, uświadomił sobie, że jest dzieckiem króla, nie straszny był mu namiestnik.
- Wezmę ją za żonę choćby jutro, nic nie sprawi, że z niej zrezygnuję.- Aemond wyprostował się dumnie. Spojrzał prosto w oczy swojego dziadka. Zrobił kilka kroków w tył, zanim obrócił się w stronę matki, posłał starszemu mężczyźnie zwycięski uśmiech.
- Nie zgadzam się.- Alicent Hightower z przerażeniem spojrzała na syna. Niedbale odstawiła kielich na niewielki, machoniowy stoliczek, ten pochylił się, a jego zawartość wypłynęła, zostawiając czerwone plamy na stoliku. W komnacie nastała cisza. Zmartwiona matka zbliżyła się do syna. Złapała jego twarz w swoje drobne dłonie i posłała mu zatroskane spojrzenie.
- Za każdym razem, kiedy legniesz z nią w łożu, będę obawiała się, że ta nieokiełznana dziewucha wbiła ci sztylet w serce.- Kciukiem gładziła policzek syna. Miała nadzieję, że jej ciepło wpłynie na decyzję syna. Wszystko jednak na nic się zdało, Aemond już dawno podjął decyzję.
- Nie poślubię żadnej innej kobiety.- Zrezygnowana królowa zabrała dłonie z policzków syna. Jej oczy zeszkliły się, a łzy popłynęły niemal od razu. Alicent szybko wytarła je rękawem swojej wełnianej sukni.
- To król decyduje kogo poślubisz.- Otto Hightower nie ruszył się z miejsca nawet na jedną stopę. Swoją sylwetką zasłaniał blask świec, powodując półmrok w komnacie. Aemond nie odwrócił się w jego stronę.
- Król może mi nakazać kogo mam poślubić, lecz nie zmusi mnie bym spełniał swoje obowiązki małżeńskie.- Chłopak nie przepadał za królewskim namiestnikiem. Często kwestionował słuszność jego działań i denerwowało go to jaki ma wpływ na jego matkę. Aemond był drugim synem, a dla Otto liczył się tylko królewski następca i to, że jego ród w końcu dosięgnie zaszczytu zasiadania na tronie.
- To moje ostatnie słowo matko, Lyanna Blacksword albo nikt.- Królowa rzuciła zrezygnowane spojrzenie synowi. Wiedziała, że nie może nic zrobić.
- Dobrze więc, poinformuj ser Cristona Cole'a, że ma sprowadzić tu Lorda Larysa Blacksworda.- Alicent podeszła do machoniowego stoliczka i podniosła przewrócony kielich.
- Miej nadzieję synu, że Lord Blacksword zgodzi się na twoją propozycję.

Blacksword | Aemond TargaryenWhere stories live. Discover now