Pierścienie i sygnety

955 90 17
                                    

                       Czuła na swoim ciele ciężar bogato zdobionej sukni. Niepewnie dotykała jej aksamitnego materiału, z konsternacją patrzyła na sznury ciężkich pereł, które zostały przyszyte do ubrania srebrną nicią. Służka, która pomagała się jej ubrać, zbyt mocno związała sznurowadła jej zdobionego gorsetu, przez co ciężko jej się oddychało. Gdy próbowała się obrócić w stronę siedzących naprzeciwko niej obserwatorów, zrozumiała, że przez źle zapięty gorsecik poruszanie również sprawiało jej trudność. Nie widziała swojego odbicia, lecz gdy dostrzegła minę Helaeny i Aemonda, zrozumiała, że wygląda conajmniej śmiesznie. Patrzyli na nią z dozą niepewności, żadne z nich nie odezwało się nawet słowem. Dopiero gdy dziewka służebna opuściła komnatę, Helaena zdecydowała podnieść się z obszernego krzesła. Podeszła do Lyanny i delikatnie złapała za dolną część sukni, sztywny materiał jednak stawiał opór i nie mogła go chwycić, tak jak pierwotnie zamierzała.
- Bogowie, kto uszył tą suknię?- Głos Helaeny był delikatnie podniesiony, z niesmakiem puściła jej materiał i siadła na krzesło, z którego chwilę wcześniej wstała.
- Przekażę szwaczkom, że kolor następnej sukni ma być jaśniejszy, a materiał bardziej przewiewny. Nie chcę widzieć na niej nawet jednej perły.- Uśmiechnęła się do Lyanny, co dodało jej nieco otuchy. Aemond nie reagował w żaden sposób, Lady Blacksword nie była nawet pewna czy jego wzrok jest skierowany na suknię. Mogła się tylko domyślać, że nie był tu z własnej woli.
- Cóż, przynajmniej dekolt jest taki jaki powinien być.- Słysząc słowa księżniczki, przeniosła swój wzrok na górną część odzienia. Rozcięcie dekoltu sięgało aż do jej dolnej partii brzucha, spinały go eleganckie i błyszczące, srebrne klamry. Nigdy wcześniej nie miała na sobie tak odważnego kroju, nawet suknia, którą podarowała jej Królowa była przy tej skromna. Przeniosła wzrok na Aemonda i Helaenę. Na jej twarzy rozkwitł szkarłatny rumieniec, gdy zauważyła, że zarówno jej przyszły mąż, jak i jego siostra, bezwstydnie wpatrują się w jej dekolt. Spuściła wzrok na kamienną podłogę, starając się przy tym zakryć twarz włosami.
- Zajmę się wszystkim Lyanno, nie pozwolę byś do ślubu szła w tak nieodpowiedniej kreacji.- Lady Blacksword pokiwała potwierdzająco głową, nie odwarzyła się jednak posłać jej spojrzenia. Jeszcze raz dotknęła szkarłatnej sukni, muskając przy tym sznur pereł, który zagrzechotał nieprzyjemnie. Nie czuła się w niej komfortowo, nie gdy książę patrzył na nią tak intensywnie.
- Bracie, niewiele masz do powiedzenia w tej kwestii, ale może masz jakieś uwagi, które przeoczyłam?- Lyanna ścisnęła materiał sukni w dłoniach, miała ochotę się odwrócić, lecz jej ruchy były ograniczone. Skuliła się lekko, zasłaniając ręką dekolt.
- Zgadzam się z twoim zdaniem siostro, w każdej sprawie.- Gdy jego niski głos dotarł do uszu Lyanny, podniosła wzrok. Miał pewne spojrzenie, a jego twarz wykrzywiła się w aroganckim uśmieszku, który speszył dziewczynę bardziej niż wcześniej. Lady Blacksword w akcie desperacji, przeniosła swój wzrok na księżniczkę. Wyprostowała się dumnie, lecz nie zabrała ręki z dekoltu. Westchnęła cicho. Helaena wstała, zerkając przy tym na brata. Podeszła do Lyanny i złapała ją za dłonie. Na jej twarzy zagościł wielki uśmiech, księżniczka zachichotała cicho.
- Wybacz siostrzyczko, że nie pytam o Twoje zdanie, lecz poznałam cię nieco i wiem, że najchętniej założyłabyś jedną z sukni, które nosisz na codzień.- Helaena przytuliła się do jej dekoltu, bowiem Lyanna stała na drewnianym podwyższeniu, a księżniczka z natury była niziutka. Lady Blacksword czuła jak włosy Helaeny wchodzą w nagie przerwy między klamrami sukni. Poczuła się dosyć niezręcznie, mimo to objęła księżniczkę, delikatnie kładąc dłonie na jej karku. Helaena Targaryen odsunęła się od niej po dłuższej chwili, na jej twarzy dalej gościł uśmiech.
- Skoro kwestia sukni jest już ustalona, niezwłocznie pójdę do pani matki i Lady Mormont. Na pewno potrzebują pomocy w ustalniu miejsc dla gości.- Z tymi słowami podeszła do drzwi i wyszła z komnaty, nim z ust Lyanny wyszły słowa protestu. Chwilę później do środka weszły służące z zamiarem pomocy, przy ściąganiu ciężkiej sukni.
- Wyjść. Poradzimy sobie z tym.- Przestraszone służki spojrzały na Aemonda, wykonały jego rozkaz natychmiastowo. Lyanna zmarszczyła brwi i posłała chłopakowi zdziwione spojrzenie. Książę wstał, a Lady Blacksword odruchowo cofnęła się w tył, niemal spadając przy tym z podwyższenia, złapała jednak równowagę i stanęła stabilnie na drewnianej powierzchni.
- Odwróć się.- Coś w głosie chłopaka spowodowało, że Lyanna powoli odkręciła się do niego plecami, bez słowa sprzeciwu. Czuła jak książę łapie za sznurowadła zdobionego perłami gorsetu. Jej twarz płonęła od rumieńca, wiedziała, że powinna powstrzymać chłopaka, lecz nagle odjęło jej mowę. Stała w bezruchu i pozwalała by książę poluzował jej gorset. Zdała sobie sprawę, że nie miała nic pod ubraniem, bowiem krój sukni najlepiej układał się tylko na nagim ciele. Nie ufała Aemondowi, złapała górną część sukni, by w razie czego, nie zsunęła się z jej ramion. Starała się wyksztusić choć jedno słowo, wtem jednak poczuła zimną dłoń księcia na swoich plecach. Drgnęła od niespodziewanego dotyku, przeszedł ją dreszcz, a z jej ust wydostał się cichy dźwięk, gdy nagle wciągnęła ze świstem powietrze. Dłoń Aemonda delikatnie błądziła po jej plecach, a chłód, który bił od licznych pierścieni i sygnetów, które zazwyczaj nosił na palcach, spowodował, że Lyanna przymknęła oczy. Jej oddech był płytki i ciężki, była zła na siebie, poczuła się jak łatwa zwierzyna łowna, nie zrobiła jednak nic, by chłopak zaprzestał swoich działań. Aemond podszedł bliżej, jego oddech drażnił przyjemnie jej skórę na szyi. Gdy złożył na jej karku ledwo wyczuwalny pocałunek, Lyanna zdecydowała, że to zbyt wiele, długo się jednak zbierała, by odwrócić się do niego przodem. W końcu to zrobiła, lecz już go tam nie zastała. Do komnaty weszły dwie służące, a ona zaczęła zastanawiać się, czy wydarzenia z ostatnich chwil, nie były tylko jej wymysłem. Uspokoiła oddech i spojrzała na swoją służkę. Anya posyłała jej niepewne spojrzenie.
- Lady Blacksword, dobrze się czujesz?- dziewczyna podeszła bliżej Lyanny.
- Nic mi się nie stało, jest mi tylko trochę za gorąco.

Blacksword | Aemond TargaryenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz