Lysa

974 96 10
                                    

                       Sala, w której miało odbyć się wesele Aegona i Helaeny była ogromna, mieściła prawie sześciuset gości, choć Lyanna wątpiła, że na ślubie zjawi się aż tyle Lordów i Lady. Wszędzie krzątały się służki i strażnicy, z zawziętością przesuwali ogromne ławy, na których mieli siedzieć goście. Dziewczyny służebne przyzdabiały salę kwiatami. Lyanna nie wiedziała co ma robić, po prostu plątała się pod nogami innych, migając się od roboty. Była tu tylko dla oka, by Królowa dostrzegła, że bierze udział w przygotowaniach. Kurczowo trzymała ramię Jocelyn, co jakiś czas rozglądała się po wielkiej sali, parę razy zauważyła jasne włosy Targaryenów, nie przyglądała się im jednak zbyt długo, każdy miał coś do roboty, a ona nie chciała utrudniać wykonywanych zadań. Dostrzegła też parę znajomych twarzy z Północy, niektórzy Lordowie przybyli za wczasu i również chcieli pomóc Królowej. Alicent stała na samym początku sali, Lyanna słyszała jej donośny głos, który instruował zebranych, co mają robić.
- Istne szaleństwo, śluby na Północy są szybkie i skromne.- Jocelyn pokręciła z dezaprobatą głową, miała już dość  tematu wesela, ostatnimi czasy Królowa bardzo często prosiła ją o pomoc w tej sprawie, przez co Lyanna pozostawała sama. Księżniczka Helaena również była zajęta, tylko Lady Blacksword nie miała swoich obowiązków, nie narzekała, lecz chciała znać szczegóły ceremonii, w której ma wziąć udział.
- Za tydzień o tej porze wszyscy będą ucztować i wznosić toasty za zdrowie przyszłego króla i jego żony.- Obie z Jocelyn podeszły pod ścianę sali i usiadły na niewielkiej ławie, która się tam znajdowała. Miały pewność, że będąc w tym miejscu, nie przeszkodzą nikomu w jego zadaniach.
- A dzień później będą wznosić toasty za ciebie Lyanno.- Jocelyn posłała jej piorunujące spojrzenie, miała jej za złe noc, którą spędziła w komnacie Aemonda. Wiedziała, że po całej Czerwonej Twierdzy znów rozejdą się nieprzychylne plotki, których nie dało się w żaden sposób powstrzymać. Jocelyn przestrzegła ją wtedy, by następnym razem, gdy nie będzie mogła wytrzymać bezsenności, kierowała się od razu do jej komnaty, nie skorzystała jednak z zaproszenia, ponieważ jej przyszły mąż zezwolił Anyi, by czuwała przy niej, dopóki nie zaśnie.
- Poniekąd czuję ulgę, wszystko kręci się wokół ślubu, chcę już mieć to za sobą.- Słowa Lyanny nie przypadły Jocelyn do gustu. Poderwała się z ławy i stanęła naprzeciwko Lady Blacksword.
- Czujesz ulgę? Na twoim miejscu pomodliłabym się do bogów, by twój mąż w noc poślubną, skończył z tobą szybko i bezboleśnie. Co zrobisz, jeśli książę zażyczy sobie pokładziny? Przejmujesz się tym w ogóle?- Ostatnimi czasy dosyć często kłóciły się o jej przyszłego męża. Lyanna prawie pogodziła się z myślą, że musi spełnić swoje obowiązki jako Lady, a Jocelyn sprawiała, że czuła się źle z tą myślą. Nie rozumiała niechęci Lady Mormont do Aemonda, to nie ona miała go poślubić.
- Pokładzin nie będzie, tak jak wesela. Pobierzemy się w sepcie i dołączymy do biesiadujących, którzy będą świętować ślub mojego brata i siostry.- Obie spojrzały zawstydzony wzrokiem na księcia, którego wcześniej nie zauważyły. Lyanna wstała z ławy, a Aemond posłał delikatny ukłon w stronę dam, odpłaciły się tym samym. Twarz Lady Jocelyn pokryła się czerwienią, speszona spuściła wzrok na kamienną posadzkę.
- Co do nocy poślubnej, nie wiem, czy skończę ze swoją żoną szybko, postaram się jednak, by obyło się bez bólu.- Również na twarzy Lyanny rozkwitł rumieniec, przeniosła wzrok na Aemonda, który posyłał Jocelyn posępne spojrzenie.
- Moja matka oczekuje, że niezwłocznie do niej dołączycie.- Z tymi słowami książę odszedł w stronę Królowej. Lyanna złapała zawstydzoną Jocelyn za ramię i ruszyła zaraz za Aemondem.
- Mogłaś ostrzec mnie, że stoi nieopodal.- Pretensjonalny głos Lady Mormont zdenerwował Lyannę.
- Gdybym go zauważyła to dałabym Ci znać.- Wiedziała, że dzisiejszy dzień skończy się na tym, że obie będą na siebie zagniewane, powoli zaczynała mieć dość dziecinnego zachowania Jocelyn, w końcu to ona była starsza od Lyanny. Przez resztę drogi szły w milczeniu. Gdy znalazły się przy Królowej, Lady Blacksword puściła ramię przyjaciółki. Posłała w stronę Królowej uprzejmy ukłon. Alicent uśmiechnęła się do niej. Na twarzy Królowej dostrzegła zmęczenie, domyślała się, że przygotowania do wesela spędzały jej sen z powiek.
- Lady Blacksword, przed chwilą dostałam wieści z Czarnego Zamku.- Lyanna spojrzała na Helaenę i Aegona, którzy stali nieopodal matki, Aemond dołączył do nich chwilę później.
- Lord Blacksword wysłał wiadomość, w której wyraził żał, z powodu nie stawienia się na ślubach. Niestety na terytorium Złamanego Miecza napadają dzicy, którzy przedostali się przez Mur. Lord Larys jest zmuszony strzec terytorium dopóki okoliczności złagodnieją.- Nagle poczuła nieopisany smutek, doskonale pamiętała jakimi słowami pożegnała brata. Zrobiła to pod wpływem gniewu, teraz jednak żałowała owych słów. Liczyła, że mimo to Larys dotrze na jej ślub, wszystkie jej nadzieję jednak umarły.
- Wczorajszej nocy do Czerwonej Twierdzy zawitał jednak gość, który uraduje twoje serce.- Alicent posłała jej ciepły uśmiech. Lyanna poczuła jak jej umysł się rozchmurza, a do jej wnętrza napływa ciepło.
- Moja siostra jest w zamku?- Zaśmiała się radośnie. Na twarzy Jocelyn również zagościł szczery uśmiech.
- Twoja siostra jest w tej sali.- Na słowa Alicent, rozejrzała się pośpiesznie po pomieszczeniu. Lysa stała kilka stóp dalej, ledwo powstrzymując się przed zaśmianiem. Nie chciała bawić się w grzeczne przywitania z siostrą, bez ostrzeżenia podbiegła do Lysy Tyrell i rzuciła się na jej szyję. Lysa podniosła drobniutką siostrę i zakręciła się razem z nią, obie cieszyły się na swoje spotkanie. Lyanna nie widziała siostry kilka lat, gdy Lysa opuszczała Czarny Zamek była w wieku młodszej siostry. Minęło pięć lat, a Lady Tyrell stała się dorosłą kobietą. Śmiechy obu dziewczyn rozchodziły się po całej sali, uwaga wszystkich była skierowana na nie. Lysa ucałowała oba policzki, czoło i nos siostry.
- Niesłychane, by moja mała siostrzyczka brała ślub. Porzuć wszelkie zadania i spędź czas ze mną, mamy do obgadania kilka dobrych lat.

Blacksword | Aemond TargaryenWhere stories live. Discover now