{12}

2.8K 90 17
                                    

POV: Gavi

Przez całą noc nie zmrużyłem oka próbując wymyślić coś aby znaleźć Lize, cholernie bałem się że coś może jej się stać. Gdy tylko wybiła szósta rano natychmiastowo wstałem i przebrałem się, po czym pojechałem na policję, aby dowiedzieć się czegokolwiek o poszukiwaniu.

Wujek brunetki pracuje jako policjant, dlatego sprawa natychmiastowo została przyjęta i podjęto jakiekolwiek działania. Jednak przez całą noc nie znaleźli nic co mogłoby naprowadzić ich na sprawcę. Cały czas jestem poddenerwowany i nie mogę się na niczym skupić, chociażby nie mogę nic przełknąć z powodu stresu. Wiem że sam nic nie zdziałam, ale nie dam rady siędząc w domu i czekając aż policjanci coś znajdą. Postanowiłem sam poszukać dowodów, najpierw zacząłem od domu Lizy. Dowiedziałem się od jej brata że dziewczyna miała na sobie wisiorek, który dał jej na czternaste urodziny, brunetka nie rozstaje się z nim na sekunde. Podczas porwania, czy czegoś co się tam stało mogła go zgubić, lub zostawić coś co miała wtedy przy sobie.

Liam nie radzi sobie z tym za dobrze, siedzi zamknięty w pokoju, mało je i pije. Właściwie to każdy nie może się z tym pogodzić. Zastanawia mnie tylko dlaczego Vanessa nie chciała aby policja przeszukała jej dom, twierdzi że brunetki nigdy tam nie było więc po co mają szukać bez sensu. Tego dnia umówiliśmy się u niej w domu, pod pretekstem omówienia dalszych poszukiwań. Jednak najpierw musiałem jechać na trening.

Kiedy dotarłem na miejsce przywitałem się ze wszystkimi i poszedłem się przebrać. W szatnii spotkałem Ferrana, pogadaliśmy sobie chwilę o życiu kiedy to zaczął temat dziewczyny.

- Jak się czujesz? - zapytał na co podniosłem jedną brew - Z tym że zniknęła... - dodał a ja momentalnie posmutniałem

- Boję się o nią... - zacząłem - Co jeśli ten ktoś kto ją porwał zrobi jej coś? - poczułem łzy w oczach

- Stary, znajdą ją całą i zdrową, obiecuję - przytulił mnie po czym oboje poszliśmy grać

Nie mogłem się na niczym skupić, cały czas o niej myślałem. Co jeśli to sprawka Vanessy? A ja jej tak zaufałem, kiedy wszystko się wyjaśni zabije tego co to zrobił.


POV: Liza

Kiedy się obudziłam nie byłam już przywiązana do krzesła, leżałam na jakimś starym materacu w rogu pokoju. Obok mnie leżała szklanka wody i talerz z dwoma tostami. Chociaż trochę się postarali. Podniosłam się i niemalże od razu wypiłam napój, co do jedzenia nie za bardzo byłam przekonana, jednak z powodu głodu zjadłam to co mi dali. Były jeszcze ciepłe, czyli ktoś tu niedawno był. Nie mam pojęcia która jest godzina i czy w ogóle jest dzień. Wstałam by trochę rozciągnąć kości, nie będę przecież siedziała i nic nie robiła. Zrobiłam pare ćwiczeń po czym przyszedł ten chłopak.

- Cześć, wyspałaś się? - zapytał tak jakby wczoraj nic się nie wydarzyło, w odpowiedzi uzyskał mój morderczy wzrok - Przepraszam za wczoraj, poniosło mnie - zaśmiał się na co przewróciłam oczami

- Kim ty w ogóle jesteś? - usiadłam na materacu a on zrobił to samo siedając obok mnie - Masz jakieś imię? - spojrzałam na niego

- Gaspar - odezwał się po krótkiej ciszy - A ty? - typ pracuję z porywaczką a nie wie jak ma na imię jego zakładniczka

- Liza - odpowiedziałam krótko - Co ja tu w ogóle robie? - skrzyżowaliśmy ze sobą spojrzenia, jego wzrok był tak zimny i pusty, na samą myśl mam ciarki

- Nie wiem, powiedziała że mam cię torturować - wzruszył ramionami - Ale pomogę ci stąd wyjść - uśmiechnął się na co potężnie się zdziwiłam - Ale musimy poczekać do wieczora, zabije mnie za to ale dobra z ciebie dziewczyna i nie pozwolę by cię tu trzymała - oparł głowę o ścianę

To był największ błąd Vanessy jaki popełniła w tym porwaniu, dała złą osobę do torturowania mnie. Gdyby nie mój charakter już dawno umierałabym z bólu, Gaspar nie jest taki na jakiego się wydaje, w przeciwieństwie do szatynki, ma dobry charakter. Poradziłam mu odcięcie się od niej by nigdy więcej nie musiał tego robić. Jeśli by się zgodził pomogłabym mu i zafundowałabym mu samolot do innego kraju, by był jak najdalej tej psychopatki.

Po jakimś czasie blondyn wyszedł a na jego miejsce zawitała Berkley. Robiło mi sie niedobrze kiedy na nią patrzyłam. Nadal nie rozumiem jak Gavi musiał być głupi żeby być z nią przynajmniej trzy sekundy. Dziewczyna podeszła do mnie i ukucneła patrząc prosto w moje oczy.

- Pablo mi zaufał wiesz? - zaśmiała się po czym splunęłam na nią, nie mogłam patrzeć na jej twarz wymawiającą jego imię - Pożałujesz tego zobaczysz - wstała i wszyła

Czyli znowu czekały mnie godziny siedzenia samej, bez jakiej kolwiek rozrywki. Musiałam zaczekać do wieczora bym mogła stąd w końcu wyjść.


POV: Gavi

Po skończonym treningu udałem się do domu, by ogrnąć się przed spotkaniem u Vanessy. Byłem pewny że coś tam znajdę, wiem że to głupie ale miałem przeczucie. Wziąłem prysznic i ubrałem zwykły dres psikając się perfumem który Liza uwielbia. Mimo że minął tylko jeden dzień to bardzo za nią tęsknie, brakuje mi jej.

Pojechałem pod podany adres, zadzwoniłem dzwonkiem po czym drzwi otworzyła mi szatynka, wszyscy juz byli więc byłem ostatnią osobą. Rozejrzałem się po pokoju dziewczyny zauważając coś błyszczącego tuż przy łóżku, schyliłem się aby to podnieść, jak się okazało był to kolczyk. Doskonale go rozpoznałem, ponieważ pomogłem je wybrać, dostała je na urodziny od swojego taty. Nikt takich nie miał bo były robione na zamówienie, z jej inicjałami.

- Co to jest? - pokazałem szatynce znaleziony przedmiot dokładnie obserwując jej reakcję

- To... To mój kolczyk, szukałam go całe wieki - zaśmiała się nerwowo, od razu wiedziałem że coś ukrywa

Powiedziałem Xavierowi o tym że to kolczyk brunetki, od razu postanowiliśmy iść z tym na policję, aby jednak przeszukali jej dom. Znaleziono dużo więcej dowodów co wskazywało na szatynkę, byłem na siebie zły że jej zaufałem. Vanessę aresztowali, lecz po Lizie ani śladu. Uznałem że musze pogadać z Vanessą, wiem że może to nie być dobry pomysł ale muszę wiedzieć gdzie moja (chyba) dziewczyna...


***

Po ponad dwóch godzinach kłócenia się z Berkley byłem masakrycznie wkurzony, nie powiedziała nic co mogłoby naprowadzić nas na miejsce gdzie przetrzymuje Wright.

- Posłuchaj mnie, jeśli coś jej się stanie nigdy nie ujrzysz światła dziennego. - uderzyłem w stół krzyżując spojrzenia z dziewczyną

- Aż tak ci na niej zależy? - zaczeła się śmiać, jakby to wszystko było jednym wielkim żartem

- Kocham ją rozumiesz? A jakaś psychopatka ją porwała i nikt nie wie gdzie jest - moje ciśnienie coraz bardziej szło w górę

- Ups koniec czasu - zaśmiała się a ja zostałem wyprowadzony z pomieszczenia przez policjanta


__________________________________________________________

Prawdopodobnie dzisiaj pojawi sie kolejny <33

You Are Not Good | Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz