{31}

2.4K 92 15
                                    

Promienie słoneczne wybudziły mnie z mojego kolorowego snu, kto by się spodziewał że nie znajdowałam się w swoim pokoju. Podniosłam się do pozycji siedzącej widząc śpiących Hiszpanów na fotelach. Nie sądziłam że tu zostaną, przecież mogli iść do mnie czy coś. Wstałam i podeszłam do szafki, na której stała butelka z wodą. Wzięłam łyka, ale kiedy tak na nich patrzyłam w mojej małej główce zrodził się cudowny plan. Podeszłam bliżej chłopaków, przystanęłam przed nimi i uśmiechnęłam się pod nosem. Z nienacka wylałam na nich zawartość butelki i zaczęłam się głośno śmiać. Ich reakcja była bezcenna, odskoczyli patrząc na mnie morderczym wzrokiem. Wiedziałam że kiedyś się zemszczą, ale nie obchodziło mnie to. Ważne było że to ja się świetnie bawiłam. 

- To skoro zostaliśmy w taki cudny sposób obudzeni, to może pora na małego przytulaska? - zapytał ciemnowłosy rozkładając ramiona i podchodząc bliżej mnie, pokręciłam przecząco głową cofając się do tyłu, lecz kiedy ja byłam zajęta pilnowaniem aby Pedri mnie nie dotknął, Gavira stanął za mną, przez co na niego wpadłam

- No hej śliczna, to może jednak zgodzisz się na przytulaska? - usłyszałam nad uchem jego zaspany głos, po czym objął mnie w talii przyciskając do swojego mokrego torsu, Gonzalez podszedł do nas i również mnie przytulił

- Jesteście okropni... -odezwałam się próbując wyjść z ich uścisku, jednak nic z tego iż ręcę Pabla były mocno zaciśnięte na moich biodrach, nawet nie zauważyłam kiedy tam zjechały... 

Odepchnęłam od siebie Pedriego, po czym odwróciłam się twarzą do młodszego z Hiszpanów. Wciąż trzymał swoje ręce na moim ciele, skrzyżowaliśmy ze sobą spojrzenia, które wprowadziły nasze mózgi w trans. Staliśmy jak zahipnotyzowani patrząc w swoje tęczówki, zapewne z widoku osoby trzeciej musiało wyglądać to naprawdę komicznie. Moje dłonie powędrowały na klatkę piersiową bruneta, a jego nadal spoczywały na moich biodrach. Byliśmy całkiem blisko, co nie bardzo mi się podobało. No może troszeczkę... Usłyszeliśmy odkrząknięcie Pedra, przez co momentalnie się od siebie odsuneliśmy spoglądając na rozboawionego ciemnowłosego. 

- To co gołąbeczki, idziemy na śniadanko? - zapytał cicho się śmiejąc, byłam pewna że wyglądałam jak dojrzały pomidor, miałam ochotę zapaść się pod ziemię zdając sobie sprawę jak to wyglądało

- Muszę się ogarnąć, pójdę już a jak chcecie to wy możecie iść na stołówkę, później dołączę- odparłam nieco mieszając się w mojej wypowiedzi, skierowałam się w stronę drzwi lecz poczułam uścisk na nadgarstku 

- Przecież dobrze wyglądasz, po co tracić czas? - rzekł Gavi lustrując mnie od góry do dołu, był strasznie dziwny co wprawiało moje ciało w przyjemne dreszcze, nie chciałam ich, lecz musiały się pojawić - Znaczy wiesz, nie żeby podobał mi się twój wygląd, bo wyglądasz tak samo źle jak zawsze, ale wątpię by komuś to przeszkadzało - zasmiał się puszczając moją rękę, dopiero wtedy zdałam sobię sprawę że ją trzymał przez jakiś czas

Przwróciłam oczami po czym razem z piłkarzami udałam się do windy, czekaliśmy chyba z siedem minut aż ten złom przyjedzie. Metalowe drzwi się rozsunęły, ale na nasze nieszczęście było tam chyba ze sto ludzi. Wcisneliśmy się jakoś, ale nie było to przyjemne. Stałam obok jakiegoś mężczyzny, na oko trzydzieści lat, patrzył się na mnie swoim obrzydliwym wzrokiem, nie chciałam łapać z nim kontaktu wzrokowego, lecz wtdy musiałabym patrzeć na Gaviego stojącego po mojej drugiej stronie. 

Poczułam czyjść dotyk na udzie, pokierowałam w tamtą stronę wzrok i jak się okazało była to ręka tego faceta. Mój oddech lekko przyśpieszył, co nie umknęło uwadze Pabla, który lustrował mnie i tego typa wzrokiem, chłopak pochylił się lekko w moją stronę. 

You Are Not Good | Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz