Ja i Sira siedziałyśmy na kocu, za to chłopacy bawili się jak dzieci pływając w morzu. Opowiedziałam dziewczynie o sytacji z Bellinghamem, zazwyczaj nie mówiłam jej o tym człowieku, ale dzisiaj potrzebowałam się wygadać.
Przez całą drogę dużo myślałam o tym tajemniczym wielbicielu, ale żadna osoba, którą znam nie pasowała mi do tego. Z większością nie spędzam dużo czasu, więc musiał być to ktoś nieznajomy. Nigdy nie sądziłam że ktoś będzie miał aż taką obsesję na moim punkcie.
— Wszystko gra? Jesteś jakaś zamyślona od momentu kiedy tu przyjechaliśmy — zapytała zmartwionym głosem obracając się na brzuch — Dobrze wiesz że możesz mi powiedzieć wszytsko, ale nie będę naciskać — posłała mi pokrzepiający uśmiech podpierając się łokciami
— To wszystko jest jakieś dziwne — odparłam a dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie — Ta cała sytuacja z tym gościem, Jude no i moje uczucia... — ostatnie słowo powiedziałam nieco ciszej, obawiając się że ktoś może usłyszeć naszą rozmowę
— Jestem pewna że większość tych spraw się wyjaśni, a co do uczuć to... Podoba ci się ktoś? Znaczy wiesz nie chcę nic sugerować, ale ostatnio dziwnie zachowujesz się przy Gavim i... — nie zdążyła dokończyć gdyż przerwałam jej
— W tym właśnie problem Sira. Ja nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, od jakiegoś czasu Gavira sprawia że czuję się inaczej. Przy nim wszystkie moje mięśnie się spinają, a później czuję coś dziwnego w żołądku. A kiedy stoi tak blisko mnie to... to moje nogi stają się jak z waty, a policzki zaczynają cholernie piec — wytłumaczyłam wpatrując się w bruneta, a przy tym lekko się uśmiechając
— Może znowu się zakochałaś — wzruszyła ramionami patrząc na swojego chłopaka — Albo nigdy tych uczuć nie strciłaś... — odwróciła głowę w moją stronę szeroko się uśmiechając — No bo wiesz... Ty i Pablo jesteście sobie przeznaczeni, będziecie się kochać już na zawsze! — zaśmiała się, a ja schowałam twarz w dłoniach
— Kto będzie się kochał na zawsze? — usłyszałyśmy głos Gonzaleza tuż nad nami, cała się spiełam a Sira wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem — No weźcie, nie bądzcie takie — przysiadł obok nas, a zaraz po nim dołączyła dwójka piłkarzy
— No Gavi i L... — nie zdążyła powiedzieć gdyż zakryłam jej usta ręką
— Ja i? — zapytał brunet patrząc na nas pytającym wzrokiem
— Nikt. Poprostu ta idiotka wymyśla sobie głupie shipy, które i tak nic nie znaczą — wzruszyłam ramionami opanowywując stres
— Wcale że nie — odparła gdy zabrałam dłoń z jej twarzy — Poprostu mam swoje teorie — uśmiechnęła się pokazując rząd białych zębów
I na tym skończył się temat mój i Gaviry. W duchu dziękowałam Sirze, że nie powiedziała im o co tak naprawdę chodziło. Gdyby to się wydało, nie byłabym tą samą Lizą w oczach Gaviego. A największym problemem było to, że ja nie wiedziałam co czuję. Z jednej strony czułam coś silnego do tego chłopaka, ale z drugiej wciąż go nie tolerowałam. Może ciutkę mniej, ale i tak.
Reszte czasu spędziliśmy na rozmowach i wygłupach. W ich towarzystwie czułam się naprawdę dobrze. Powodowali że mogłam poczuś cię kochana jak i szczęśliwa, nie musieli mi mówić że im na mnie zależy, bo doskonale to widziałam. I właśnie za to ich kochałam.
— To co zbieramy się? — zapytał Torres wkładając swoje rzeczy do torby, nikt nie protestował więc zabraliśmy się za ogarnianie
Po skończonym pakowaniu naszych rzeczy ruszyliśmy w stronę naszego auta. Szłam obok Gonzaleza i Gaviry, którzy dziwnie na siebie spoglądali. Po chwili Pedri uśmiechnął się w naszą stronę i odszedł do przodu, zostawiając mnie i Pablo samych. Przez jakiś czas szliśmy w kompletnej ciszy, przyznam że było nieco niezręcznie.
CZYTASZ
You Are Not Good | Pablo Gavira
FanfictionLiza Wright to zwykła dziewczyna, z powodu śmierci matki i kłótni z ojcem, musi zamieszkać z bratem. Pewnego dnia na swoje siedemnaste urodziny brunetka postanawia odwiedzić swojego tatę, który jako trener FC Barcelony przyjmuję ją na stadionie gdzi...