Rozdział 10

396 22 1
                                    

Fabio

Zawołałem do siebie Sergio z samego rana.

-Pojedziemy złożyć komuś wizytę z samego rana i nie będzie to wizyta towarzyska.

Sergio uśmiechnął się -Rozumiem.

Wziąłem ze sobą tylko dwóch ludzi, tam gdzie jechałem ochrona nie była konieczna mógłbym rozprawić się z gościem sam ale lepiej nie ryzykować.

Sergio zapukał mocno do drzwi starego domu, gość zwlekał z otwarciem ale po chwili wyszedł.

-Co jest?-zapytał i został uderzony w twarz a Sergio wepchnął go do środka wszedłem a jeden z moich został na zewnątrz.

Facet upadł na sofę-Panowie co jest? Kim jesteście? O co wam chodzi?

-Trey Marciano?-zapytałem patrząc na niego z obrzydzeniem.

-Tak a kto pyta?

-Fabio Ponte.

Trey chciał wstać a Sergio z powrotem cisnął nim o sofę.

-Co jest? Czego chcesz ode mnie?

-Gdzie jest Evelyn?

-Jeszcze nie wybiłeś sobie z głowy tej suki? Ponoć się żenisz a nadal gonisz za nią jak pies za suką!

Chwyciłem go za szyję i ścisnąłem, tracił powoli oddech i usiłował się wyrwać z moich rąk-Gdzie jest Evelyn?-powtórzyłem pytanie i go puściłem-Gadaj szmaciarzu!

Trey upadł na podłogę łapiąc oddech-Nie wiem gdzie jest ta suka, od pięciu dni jej nie ma, wyszła z domu i nie wróciła, skąd mam wiedzieć gdzie się szlaja? Kiedyś taka nie była...zmieniła się odkąd cię poznała.

-Co ty możesz o tym wiedzieć szmaciarzu?-zapytałem go ostro , wczołgał się na sofę i za zrozumiale się uśmiechnął.

-Myślisz że  ty obracałeś ją pierwszy? Nie! Zanim cię poznała razem byliśmy od trzech lat a poznała cię nie przypadkiem, zapłacono jej by się z tobą zadawała .

-Coś ty powiedział?-zmrużyłem oczy.

-No tak, to nie przypadek że się poznaliście, miała taką przyjaciółkę z waszych sfer, mówiła jej że chce cię uszczęśliwić, że chce byś się zakochał i takie bzdury i kupiła ci miłość Evelyn, jak jej było? Zaraz -Trey myślał a mnie krew zalewała, o czym on pierdolił?

-A  tak-Trey strzyknął palcami-Juliana jakoś tak?

We mnie jakby uderzył piorun.

-Juliana Marrone?

-O właśnie Marrone, przyjaźniły się, była żoną Simona Marrone, tak ona, twierdziła że jesteś wyjątkowy i cię lubi i żal jej że jesteś stale sam, ubzdurała sobie że ci kupi żonę dawała mnóstwo kasy Evelyn się zgodziła ja nie bardzo ale jak mi machnęły przed nosem taką kasą  to stwierdziłem dobra niech się z tobą prześpi poudaje wielką miłość a potem się zobaczy ale zrobiło się poważnie bo się zakochałeś i ten ślub to już przesada, zagroziłem Evelyn że jak wyjdzie za ciebie i mnie zostawi opowiem ci wszystko, że to jedna wielka  ściema, farsa i w ogóle... a potem kurwa dowiedziałem się że ta idiotka zaszła w ciążę z tobą.

Wyciągnąłem pistolet i przyłożyłem go do jego głowy.

-Stary nie denerwuj się tak, to twój bachor na mur beton, nie chciałem go tu ale ona się uparła ale po jakimś czasie smarkacz tak mnie denerwował że kazałem jej go tobie oddać.

-Znęcałeś się nad moim synem?

-Jakie znęcanie? Parę razy go trzepnąłem w tyłek nic poza tym.

Don 2- FabioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz