Rozdział 20

737 29 5
                                    

Anton

Patrzyła mi w oczy wyzywająco jednak czaił się w nich lęk, mógłbym ją udusić gołymi rękami i Fabio by tylko wzruszył ramionami, wciąż mogę to zrobić ale Bryn? Nie zniósłbym gdyby spojrzała na mnie z pogardą lub nienawiścią.

-Zrobiłam ci przysługę- odezwała się gdy milczałem zastanawiając się co jej zrobić w tym momencie.

-Mam być ci za to wdzięczny?

-Nie ale wcale tego nie żałuję, zniszczyłby życie Bryn, moje już zniszczył ale to nie ma znaczenia, wiem co ci robił gdy byłeś dzieckiem, on nazywał to karą a ja okrucieństwem, może nie jestem dobrą matką ale w życiu nie uderzyłabym Bryn nawet gdyby ona mnie uderzyła, mogę odejść jeśli taka jest jej wola i trzymać się od niej z  daleka, jest dużą dziewczynką i mnie nie potrzebuje, urodziłam ją ale nie potrafię okazać jej miłości, może dlatego ze jest córką twojego ojca, ale próbuję zaakceptować to że jest też moją córką.

-Ty nikogo nie potrafisz kochać, jesteś tak samo odpowiedzialna za cierpienie Bryn jak i on, nie pozwolę ci kiedykolwiek zbliżyć się do niej, wiem że Fabio cię odsyła, jak tu wrócisz sprawie ci takie tortury że będziesz mnie błagać o śmierć, Bryn się nie dowie , twój wybór, Ponte cię nie uratuje przede mną, daję ci szanse żebyś stąd spieprzała ale jak cię spotkam na swojej drodze....

-Wiem, wyjadę i nigdy nie wrócę, Bryn ma teraz męża który się nią zaopiekuje.

-I brata! Ty nie należysz do rodziny , wiesz co robimy z obcymi którzy się mieszają w nasze rodzinne sprawy? Będę o tym zawsze pamiętał że zabiłaś nie mojego ojca ale szefa bratwy a jedno moje słowo i zażądają twojej głowy. a ja chętnie ją im podam na tacy.

Odsunęła się jak najdalej ode mnie.

-Gdyby nie to że sam chciałem śmierci tego starego łajdaka urwałbym ci głowę w tej chwili ale nie myśl sobie że będę ci wdzięczny, jesteś na mojej czarnej liście!

Odwróciłem się od niej by nie napluć na nią i wyszedłem, musiałem zabrać ciało ojca i urządzić mu stosowny pogrzeb co do jego pozycji i powiadomić mój klan o jego śmierci a także wskazać im zabójcę, dopiero wtedy będę mógł zacząć normalnie sprawować władzę nad moim klanem i moim miastem.

Bryn

Chodziłam nerwowo po pokoju zastanawiając się jak Anton i Fabio rozwiążą tę sytuację, oczywiście nie chciałam więcej widzieć tej kobiety na oczy, jednak nie chcę jej śmierci , ja taka nie jestem, oko za oko, ząb za ząb.

Wszedł Fabio a ja stanęłam z niepokojem, powoli zamknął drzwi, jego mina nie wyrażała nic niepokojącego ale ....

-Jak zareagował Anton?

-Żle, nie znosi Analisy!

-Czyli już po wszystkim? Wydałeś mu Analisę?

Przez chwile patrzył na mnie jak moja mina zmienia się z niespokojnej na zrezygnowaną i uśmiechnął się, co w  tym zabawnego?

-Uśmiechasz się gdy mówisz ze właśnie Analisa jest w rękach bratwy i prawdopodobnie do wieczora już nie będzie żyć?

-Maleńka nie stresuj się , już po wszystkim sama to powiedziałaś.

-Och....

-Analisa żyje ,odsyłam ją stąd jak chciałaś, Anton poświęci kogoś innego.

-Co to znaczy?

-Nie kłopocz się tym, zajmie się sprawą śmierci ojca.

-Ale jak? Klan zażąda mordercy.

-I dostanie go.

Don 2- FabioWhere stories live. Discover now