Rozdział 18

466 31 4
                                    

Bryn

Wróciłyśmy do rezydencji to znaczy Rebeca pożegnała się ze mną przed rezydencją.

-Zobaczymy się wieczorem na twoim ślubie ja też muszę się przygotować-powiedziała i objęła mnie-To będzie twój szczęśliwy dzień zobaczysz jeśli nie dziś to jutro.

-Co masz na myśli?

Uśmiechnęła się tajemniczo ale nic z niej nie wydobyłam, wręczyła mi tylko torby i odjechała ze swoja ochroną.

Ledwo weszłam a zszedł Fabio i dziwnie na mnie spojrzał a potem na moje torby.

-Co kupiłaś?-zapytał a jego oczy dziwnie na mnie spoglądały.

-Sukienkę na ślub.

-Sukienka jedna a tyle torebek?

-Rebeca za to płaciła przecież to nie idzie z twojej kieszeni-wypaliłam bo myślałam że o to chodzi.

Nagle chwycił mnie i posadził na stole zrzucając wszystko co się na nim znajdowało, pochylił się nade mną i szepnął-Czy myślisz że chodzi mi o pieniądze?

-Nie wiem-jęknęłam gdy nagle rozsunął moje nogi i wszedł między nie,  położył ręce na stole obok mnie - Kto powiedział że żal mi pieniędzy na ciebie, mam ich w cholerę,  kupię ci setki takich jebanych sukienek, a może nawet komplet czerwonej bielizny.

Zarumieniłam się mocno-Co? Skąd wiesz o...

Zamilkłam, jego oczy płonęły, co jest do cholery? Boże rozbierał mnei wzrokiem, jego spojrzenie powędrowało na moje piersi, potem na brzuch , nogi, dotknął moich ud pieszczotliwe a ja cała się spięłam w rozkosznym dreszczu, nie może mnie tak dotykać.

-Skąd wiem o czym?

Moje uda ocierały się o niego a ja poczułam że mam mokre majtki gdy tak patrzył i trzymał mnie na stole.

-O bieliźnie?

I kiedy myślałam że mnie pocałuje nagle wyszedł spomiędzy moich ud i uśmiechnął się po czym schylił się po jedną z toreb  które upadły gdy posadził mnie  wtedy na stole,  złączyłam uda i zeskoczyłam ze stołu.

Wyjął komplet czerwonej bielizny-Zamierzasz ją dziś założyć?

-Nie-powiedziałam -To pomysł Rebeki- podeszłam i wyrwałam mu ją z rąk-Skąd wiesz o bieliźnie?

-Rebeca ma chyba jakąś obsesję liczy że cię dziś przelecę mogę to zrobić jeśli o to poprosisz.

Przypomniałam sobie jak mówił że będę go błagać, nigdy!

Schowałam bieliznę do torebki i powiedziałam- Wal się sam bo widzę że mnie do tego nie potrzebujesz!

Ruszyłam na górę do siebie a śmiech Fabio mnie gonił za plecami.

Co on sobie wyobraża że będę go błagać o seks? Nigdy! Ale z niego świnia!

Pobiegłam na górę zamknęłam drzwi i oparłam się o nie, przejechałam ręką po szyi w kierunku piersi, było mi duszno, byłam podniecona, byłam mokra, rzuciłam torby na łózko udałam się do łazienki, napełniłam wannę wodą, weszłam i usiadłam zamykając oczy , poddałam się fantazjom o Fabio, sięgnęłam dłonią między moje uda i dotknęłam nabrzmiałej łechtaczki, pulsowała nieznośnie i domagała się zaspokojenia, jęknęłam gdy zaczęłam pocierać i ugniatać mój guziczek, doszłam po paru sekundach przeklinając Fabio.

Jak tak dalej pójdzie będę musiała kupić sobie wibrator.

***

Pod wieczór przyjechała Rebeca i Simon, urzędnik miął się zjawić lada chwila,  w salonie było już wszystko przygotowane na ceremonię, stanęłam przed lustrem ubrana w czerwoną sukienkę, nie chciałam białej, to nie ślub to farsa, wszyscy to wiedzieli.

Don 2- FabioWhere stories live. Discover now