Rozdział 14

604 30 11
                                    

Anton

Kiedy ojciec kazał mi wywieźć Bryn bo Ponte planuje atak na nas byłem zszokowany, kazał mi zawieźć ją do Miquela którego już powiadomił, kurwa i tak wiedziałem ze zrobię po swojemu, owszem wywiozę Bryn ale nie do Miquela, nie zamierzałem oddawać jeszcze siostry temu skurwielowi co do Ponte nie chciałem jej stracić podczas gdy dopiero co ją poznałem.

Bryn będzie bezpieczna w mojej kryjówce a nie u tego diabła!.

W nocy zbudziłem Bryn wchodząc do jej pokoju.

-Bryn obudź się musimy wyjechać jak najszybciej.

Otwarła oczy zaspana- Dokąd? Co się dzieje?

-Nie martw się nie wiozę cię do Miquela, będziesz bezpieczna z dala od ojca i niego w mojej kryjówce.

-Pozwalasz mi uciec?

-Nie do końca! Ale musimy wyjechać, ubieraj się, czekam na zewnątrz.

Postanowiłem wywieźć ją jeszcze tej nocy, gdyż nie byliśmy pewni kiedy Ponte zaatakuje więc rozkaz ojca był mi cholernie na rękę, wziąłem ze sobą kilku ludzi, wiedziałem że gdy Ponte zaatakuje ojciec będzie sam z garstką żołnierzy ale zupełnie nie obchodził mnie jego los, jak dla mnie Ponte może go nawet zabić, nie będę go o to ścigał.

Wyszła na korytarz.

-Ufasz mi Bryn?

-Wiesz że mam z tym duży problem.

-Musisz mi tym razem zaufać, wywożę cię daleko stąd gdzie nikt cię nie skrzywdzi.

-Dobrze, jeśli mnie zawiedziesz będę cię nienawidzić równo mocno jak Morozowa.

-Wszystko będzie dobrze, chodź.

-Dobrze i tak nie mam wyboru, wszystko mi jedno-odparła zrezygnowanym tonem.

Zatem pod osłoną nocy wyjechaliśmy do małego domku poza miastem.

Następnego dnia kiedy Bryn już uspokojona i ulokowana we własnym pokoju zadzwonił do mnie wściekły Miquel.

-Anton gdzie jesteś? Miałeś przywieźć Bryn do mnie, nie tak kazał ci ojciec?

-Nie słucham jego poleceń chyba tylko wtedy gdy są zgodnie z moim planem.

-Oddaj mi Bryn!

-To moja siostra, zaczekaj do ślubu .

-Zapłacisz mi za to! Znajdę cię! Nie zadzieraj ze mną.

-Nie mogę się doczekać.-rozłączyłem się a wtedy przyszła blada Bryn.

-To Miquel prawda? Żąda abyś mnie do niego przywiózł?

-Nie bój się mówiłem ci narazie się z nim nie spotkasz, do ślubu jeszcze kilka dni, będziesz miała spokój, kupiłem ci wolność na kilka dni Chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić.

Usiadła skulona na sofie- Dobrze.

-Rozchmurz się siostro, przygotowałem śniadanie, zjesz ze mną?

-Nie jestem głodna.

-Myślę że muszę o ciebie zadbać, nie pozwolę ci się głodzić.

Wzruszyła ramionami-wszystko mi jedno.

Westchnąłem i zająłem się śniadaniem, nie za bardzo mi wychodzi mi jajecznica- Pomożesz mi?

Jajko upadło mi na podłogę-O cholera nie jestem w tym dobry.

Bryn zaśmiał się-Niezdara, no dobrze pomogę ci bo zafajdasz całą kuchnie a ja nie jestem sprzątaczką.

Wstała aby mi pomóc, ochrona na zewnątrz pilnowała nas i była czujna, tu byliśmy bezpieczni.

Don 2- FabioWhere stories live. Discover now