7.

1.5K 47 12
                                    

Siedziałam właśnie przy przymierzalniach czekając na Willow, która ubierała sukienkę maksymalną ilość czasu sprawiając, że prawie oszalałam czekając na nią. Ja rozumiem przymierzać ich pięć na raz i siedzieć tam pół godziny, ale nie dwie!
Westchnęłam już zmęczona przeglądając w dalszym ciągu  instagrama kiedy po chwili zdecydowała się pokazać.

– Co myślisz o tej?– Uniosłam głowę kiedy Collins wyszła zza kotary w zielonej długiej sukience sięgającej jej za kostki.

– Myślę, że wyglądasz przepięknie.– Powiedziałam patrząc na nią jak na boginię urody przeglądającą się w lustrze.

– Bejtujesz mnie.– Westchnęła opuszczając ramiona zrezygnowana.
Wstałam poprawiając swoje spodnie i podeszłam do niej.– Coś mi nie pasuje.

– Spójrz, wszystko leży idealnie. Ma rozcięcie na nogę, jest długa więc możesz swobodnie tańczyć a w dodatku piękny kwadratowy dekolt.– Wytłumaczyłam bo naprawdę byłam oniemiona tą suknią.

– Myślisz, żeby ją kupić?

– Zdecydowanie.– Pokiwałam głową a kiedy Willow poszła spowrotem do przymierzalni, zajęłam swoje dotychczasowe miejsce.
Była już pora obiadowa, przez co mój żołądek dawał o sobie znać. Marzyłam, aby skoczyć do jakiejś kawiarni czy pizzerii i zjeść jakiś dobry posiłek, bo oprócz standardowych tostów na śniadanie, od dziewiątej rano nie jadłam nic.

Na szczęście nie musiałam czekać długo na Willow. Przebrana w swoje ciuchy wyszła po pięciu minutach kończąc moją męczarnie i nareszcie z wybraną sukienką skierowała się w stronę kasy.

– Myślisz o tym samym co ja?– Zmarszczyłam brwi patrząc na nią z konsternacją wymalowaną na twarzy.

– Myślę o wielu rzeczach na przykład, żeby wszamać coś dobrego.– Wpisała kod do karty a kiedy ten potwierdził płatność, wyszłyśmy ze sklepu.

– Mam ochotę się dziś najebać.– Parsknęłam śmiechem patrząc na jej rozmarzoną minę, jakby myślała o tym przez ostatni tydzień.

– W sumie masz rację.– Szłyśmy obok sklepów, co jakiś czas zwracając uwagę na sukienki lub inne rzeczy za szybami.– Jestem wyprana i potrzebuję rozrywki innej niż szkoła.

Pokiwała głową przyznając mi rację, kilka kroków później skręciliśmy do naszej ulubionej pizzerii i zajęłyśmy miejsca na kanapach. Ściągnęłam z siebie rozsuwaną bluzę pozostając w białym topie na ramiączkach I sięgnęłam po menu wybierając, co będę jeść.

– O której mamy być u naszej kochanej koleżanki?– Zapytała kiedy złożyłyśmy zamówienie. Wybrałam standardową pizzę z dodatkowymi oliwkami, które ubóstwiałam. Nie zdążyłam jej jednak odpowiedzieć, bo jak tylko spojrzałam na telefon zauważyłam wiadomość od nieznanego mi numeru przez co odblokowałam go patrząc na ekran.

Nieznany : Od jutra chodziny codziennie na randki. Będę koło siedemnastej.

Wystukałam szybko odpowiedź, nie za bardzo wiedząc o co chodzi.

– Halo?– Collins pomachała mi ręką przed twarzą co mnie trochę obudziło że skupienia.– Z kim tak romansujesz?

– Jakaś pomyłka, poczekaj odpiszę. 

Ja: Nie ten numer.

Wiadomość zwrotną nadeszła niemalże od razu, zanim zdążyłam wyłączyć telefon czy oderwać od niego wzroku.

Nieznany: Jestem pewien, że ten. Czekoladko.

I nagle wszystko się rozjaśniło. Nie musiałam myśleć nad tajemniczym numerem, bo wystarczyło jedno słowo, abym doskonale wiedziała kto pisze.
Była tylko jedna osoba, która tak mnie nazywała z nawet nieznanych mi przyczyn.

Only A Few KissesWhere stories live. Discover now