15.

1K 37 8
                                    

Z czasem myślałam, że ból przeminie. Przestanie istnieć, bo po co rozwodzić się nad czymś czego tak naprawdę nie znaliśmy? Życie bez niektórych osób okazuje się o wiele lepsze, niż tkwienie w pustce spowodowanej przez ich zachowanie. Nie raz wracałam do tego jak było wcześniej lub jakby mogłoby być, gdybym miała pełną rodzinę. Co by było gdyby mój ojciec nie miał nas w dupie zapuszczając się w następnych kasynach lub gdzie byśmy mieszkali. Wiem, że wiele osób żyjących w pełnej rodzinie jest skazane na wysłuchiwanie kłótni czy nie zostaje obdarzone ani krztyną uwagi. Dlaczego w tych czasach tak wiele ludzi zaprzepaszcza swoje życie i rodzinę na rzecz czegoś materialnego?

Została nam godzina do zakończenia dzisiejszego rejsu samolotem, kiedy zaczęłam odczuwać już potężną nudę. Pierwsze parę godzin minęło okropnie szybko z powodu snu. Dzięki wygodnemu ramieniu Noego zasnęłam szybciej niż pożądnie zdążyłam to zauważyć, ale od trzech godzin naprzemiennie oglądałam trasę lotu i kawałek filmu przeplatając w to rozmowy z chłopakiem, moją zatroskaną siostrą i Willow. Nie mogłam już wysiedzieć i czułam jak każda moja kość kręgosłupa jest obolała tak samo jak mięsień. Na miejscu powinniśmy być dopiero za godzinę, wiec musiałam coś zrobić oprócz odwiedzenia toalety, w której byłam niezliczenie wiele razy i to z nudów.

Dodatkowo przez ten czas miałam chwilę na myślenie, co nie zawsze jest dobra cechą w moim przypadku. Dziś jednak chodziła mi po głowie pomoc Westa. Gdyby nie byłby tak irytujący przez większość czasu może i bym go zaczęła lubić bardziej- jako przyjaciela. Bo przyjaciele się tak zachowują, czyż nie? Teraz jednak ma dwie swoje wersje:
Irytująca oraz zatroskana zupełnie jak mojej siostry czy Willow. Mało brakuje, żeby zamienił się w moją mamę.
Odpowiada mi jednak taka jego wersja, bo dzięki niemu lot przestał być dla mnie wyzwaniem, mimo że lądowania nadal się obawiam.

- Noe?- Spojrzałam znudzona w jego stronę kiedy pił czarną kawę. Odwrócił wzrok od małego ekranu na przeciwnym fotelu i wwiercił swoje ciemne oczy wprost w moje oczekując bym kontynuowała.- Nudzi mi się, opowiesz coś?

Odłożył kubek upijając uprzednio parę łyków i zasiadł w wygodniejszej pozycji.

- Co mam Ci opowiedzieć?- Wzruszyłam ramionami opierając głowę o rękę i czekałam aż coś wymyśli. Chłopak przejechał ręką po niemal czarnych puszystych włosach, które zleciały mu na czoło i westchnął równie zmęczony lotem.- Wczoraj musiałem odwieźć Stanleya do mojej mamy a moja siostra była tak podekscytowana, że chyba mi go nie zwróci.

- Nie dziwię się.- Rozczuliłam się przypominając sobie miękką sierść psiaka i uroczy pyszczek.- Przecież on jest cudowny!

- To się nazywa rasizm.

- Co?- Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o czym mówi a on przewrócił oczami jakby rozszyfrowanie jego hasła było co najmniej banalne.

- Jesteś rasistką, bo na szczura byś tak nie reagowała.- Otworzyłam usta chcąc skomentować jego głupotę, ale nawet nie miałam pojęcia jak.

- To...- Przerwałam na moment widząc jego kpiarski uśmieszek.- Brakuje Ci piątej klepki Noe.

Parsknął śmiechem widocznie rozbawiony moim zażenowaniem, ale nijak to skomentowałam. Spojrzałam na niego po chwili i natychmiastowo w mojej głowie pojawił się plan idealny na zabicie czasu.

- Mam pomysł.- Oświadczyłam z lekkim uśmieszkiem a w dodatku zrobiłam słodkie oczka. Wpadnie jak Andzia w maliny.

- Nie.

- No weeeeź.- Złapałam za jego rękę lekko nim tarmosząc.- Nie bądź takim lamusem.

- Wypraszam sobie, to ty jesteś rasistką.- Zaczęłam odliczać w głowie do dziesięciu, aby żyłka mi nie strzeliła przy tym człowieku, ale finalnie powstrzymałam się od bycia niemiłą.

Only A Few KissesWhere stories live. Discover now