25.

635 28 5
                                    

Złość, zawód, rozczarowanie. Nie wiem czym bardziej mogłam być załamana. Tym że może za mało czasu poświęciłam na naukę, która i tak wychodziła mi nosem i spędzałam każde popołudnie nad książkami, czy może zbyt małe skupienie.
Tak bardzo starałam się dać z siebie wszystko, ale sama nie wiem czy mi to wyszło.
Godzinę temu pisząc próbne testy zrobiłam wszystkie zadania a później nawet sprawdzałam je drugi raz, aby mieć pewność, ale gdy wyszłam z sali totalnie zgubiłam się w myślach mając mętlik stulecia. Wszystko zaczęło mnie denerwować i stresować a ręce znów trzęsły mi się jak galareta. Bałam się najbardziej ataku, który w takich sytuacjach często miał miejsce.
Przybierałam sobie do głowy różne scenariusze przez co nie mogłam pojąć co się dzieje a później kończyłam prawie mdlejąc.
Na szczęście cały czas obok mnie była Willow, której nie powiedziałam o tym jak się czuje nie chcąc jej martwić, ale swoim gadaniem o wszystkim sprawiała, że co jakiś czas byłam w stanie oderwać się od egzaminu a przynajmniej starałam się jej słuchać.

- Halo, żyjesz jeszcze?- Pomachała ręką przed moją twarzą budząc moje zawieszone spojrzenie. Przymknęłam oczy masując skronie i wciągnęłam głęboko powietrze.

- Pójdziemy zapalić?- Odezwałam się po chwili czując na sobie jej zdziwione spojrzenie.- Przepraszam odpłynęłam, muszę zapalić, bo za dużo myśli lata mi po głowie.

- Jasne.- Uśmiechnęła się pocieszająco. Skończyłyśmy lekcję już dziesięć minut temu, ale zanim dostałam się do swojej szafki przerwa się skończyła a my nawet nie opuściłyśmy placówki.- Może powinnaś zrobić sobie przerwę? Wiesz, czasami taki tydzień wolności sprawia, że działasz z większą mocą.

Będąc już przy wyjściu chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi czując natychmiastowo świeże, ale gorące powietrze. Zaczynało się lato, co sprawiało że w Kalifornii w południe na słońcu potrafiło być trzydzieści pięć stopni.
Mimo, że lubiłam taką pogodę czasami czułam jakbym się topiła.
Podeszłyśmy do mojego samochodu, z którego bez zastanowienia wyjęłam paczkę Malboro Gold i wyciągnęłam jednego papierosa wiedząc, że Collins nie pali.

- Powinnaś je rzucić.

- Działają na mnie uspokajająco.- Zaciągnęłam się nikotyną po chwili  wydychając ustami dym. Lekkie pieczenie przeszło po moim gardle, ale to było to na co czekałam i w żaden sposób nie sprawiało mi to bólu, wręcz przeciwnie.  Było to jedyne miejsce gdzie kamery nie działały, więc większość która o tym wiedziała przychodziła zapalić właśnie tutaj.- Poza tym nie mogę pozwolić sobie na taki urlop. Jest maj a w czerwcu egzaminy, boję się jak cholera.

- Ja też się boję, ale w przeciwieństwie do ciebie nie katuję się nauką tylko podchodzę do tego racjonalnie mając też czas na inne obowiązki.- Zaczęła wyrzucając rękami z irytacji, bo doskonale wiedziała jak dużo na siebie dawałam.- Ty za to nawet przestałaś jeść regularnie! To nie nauka. Noe wie?

- Nie ma takiej potrzeby żeby wiedział, mam wszystko pod kontrolą. A poza tym nie jesteśmy razem.

- Musisz przystopować.- Przewróciła oczami, ale widziała że i tak nie zdoła mnie namówić.

- Postaram się.- Odpowiedziałam wymyłkowo po chwili przydeptując papierosa. Podniosłam go i wrzuciłam do śmietnika obok.

- Martwię się, wiesz o tym prawda?- Nie odpowiedziałam. Pokiwałam głową zdając sobie sprawę jak bardzo ona się tym przejmowała, ale póki co nie mogłam nic zrobić. Może chwila wegetacji sprawi, że zacznę żyć?- Pojedziemy na jakieś ciasto i kawę? Zakupy? 

- Nie mogę dziś. Co powiesz na jutro?- Uśmiechnęła się lekko rozpromieniona, ale nadal widziałam w jej oczach obawę. Nie stałyśmy długo, bo po chwili obydwie odjechałyśmy w swoje strony, ale tak naprawdę nie miałam planów na dzisiejszy dzień. Sprawdziłam godzinę na desce rozdzielczej, która wskazywała na piętnastą dziesięć i nawet nie wiedziałam też, w którym momencie skręciłam do centrum kierując się do klubu gdzie Noe miał od ponad godziny trening.
Dawno nie byłam w tym miejscu przez moją kontuzję, ale nie oznaczało to, że nie mogłam nawet popatrzeć.
Co mną kierowało? Nie chciałam widzieć się z Willow, bo potrzebowałam odpocząć od ludzi, ale tak naprawdę przy nim nie czułam się ciężko jak przy innych.
Nie potrzebowałam odpoczywać, bo wystarczało to że rozmawialiśmy o wszystkim i niczym i to działało na mnie kojąco.

Only A Few KissesWhere stories live. Discover now