Rozdział XXI „Białe róże"

873 42 36
                                    




SIEMA.

PRZYSIĘGAM ,ŻE NASTĄPI DZIEŃ KIEDY WSTAWIĘ ROZDZIAŁ O NORMALNEJ GODZINIE XDD

No a teraz życzę wam miłego czytania, przygotujcie się do płakania😏🤫

A czy to będę łzy szczęścia czy smutku musicie sami się przekonać..🥰

buziaki!❤️

***

30.10.2019. Kolumbia, Medellin.

Layla.

Ja rozumiem zginąć w walce. Po ciężkim pojedynku.. cała skaleczona jednak upadam na ziemie ale odchodzę ze świadomością, że dałam z siebie wszystko. Rozumiem również zginąć od postrzału przez jakiegoś profesjonalnego snajpera albo spadając ze szczytu Mount Everest próbując spełnić marzenia.

Ale od bomby.

Od bomby, którą zrzuca DRON.

Przegram z pierdolonym urządzeniem.

Cóż za marna śmierć mnie czeka.. jaki wstyd.

Ja wiem, że zbyt dobrym człowiekiem to może nie jestem ale już ludzie, z którymi walczyłam odeszli z większa klasą i w lepszym stylu niż ja.. no szczyt żenady osiągnięty.

-No to pięknie- odezwałam się po chwili, przerywając przerażająca ciszę, która nastała. –Zginiemy wszyscy razem, czyż to nie jest wzruszające?- spytałam siląc się na sztuczny śmiech. Nic nie poradzę na to, że w poważnych i stresujących sytuacjach włącza mi się sarkazm.., a może on się po prostu nigdy nie odłącza?

-Ile mamy czasu?- Charlie ukucnął przy Declanie, który właśnie zaczął intensywnie nad czymś rozmyślać. 

-dwie minuty... patrząc na ilość bomb, które cały czas spadają.. – Declan na chwilę spuścił wzrok i delikatnie uśmiechnął się do starego przyjaciela, a ja patrzyłam na nich zdezorientowana..  dlaczego oni śmieją się na widok bomby, która ma nas zabić za kilka minut. – Nie damy rady uciec.. to niewykonalne- dokończył po chwili brunet.

Declan przez chwilę obracał materiał wybuchowy w rękach, tak delikatnie jakby obchodził się z porcelaną,  a mi kamień spadł z serca.. Doskonale znałam ten model. To bomby sprowadzone z Meksyku... ćwiczyliśmy na takich przez kilka lat i jestem pewna, że chłopacy od razu rozpoznali znajomy ładunek. Kamień spadł mi z serca nie tylko dlatego, że doskonale wiem jak to rozbroić ale i dlatego, że czasu mamy o wiele więcej niż dwie minuty... dlatego nagle zabrało im się na żarty. Gdybym nie przyjrzała się uważniej pewnie dałabym się wciągnąć w tą podłą grę tak jak biedna Jiao, która ominęła większość zajęć z materiałów wybuchowych przez to, że były na szóstą rano, a nasza Azjatka to śpiąca królewna.

-Layla złotko- powiedziała Jiao drżącym głosem przyglądając mi się uważnie.

Spojrzałam na nią pytająco.

-Mogę wiedzieć na co ty czekasz? Przecież umiesz rozbrajać BOMBY DO CHOLERY. Ty i Liam ścigaliście się na zajęciach kto zrobi to szybciej więc bądźcie tak uprzejmi I DZIAŁAJCIE!

-Zawsze wygrywałam- spojrzałam przelotnie w stronę Liama. A on tylko zmierzył mnie wzrokiem i mruknął coś niezrozumiale pod nosem.

-Złotko? Pasuje ci złotko? Trzeba było tak od razu.. a ja całą listę tworzę- Charlie ściszył głos tak, że ledwo było go słychać..

-Pasuje kiedy ona tak mówi- uśmiechnęłam się sarkastycznie.

-Ale..- zaczął ale Jiao mu natychmiast przerwała swoim piskliwym krzykiem.

Living a lieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz