Rozdział XXXI „Łzy"

562 30 44
                                    

NO HEEEJJJ

Witam po przerwie na reklamy.

Gotowi na kolejną dawkę emocji?

Miłej soboty!

Medellin, Kolumbia.

Layla.

Łzy.

Nie widzę nic prócz własnych łez.

Mrugam raz, drugi, trzeci.

Pozwalam swobodnie spływać łzom po moich chłodnych policzkach.

Próbuje zebrać myśli.

Próbuje być silna.

Bo przecież jestem silna...

Więc dlaczego w tym momencie czuję się jak najsłabsza osoba na tym świecie.

Czuje jak bomba wspomnień uderza we mnie z hukiem...

Czuje jak uderza we mnie i roztrzaskuje moje ciało na małe kawałki.

Z jednej strony to nie powinno być dla mnie aż tak szokujące.. ale z drugiej...

Przenoszę swoje zalane łzami tęczówki na twarz Charliego z nadzieją, że jego ciepłe dłonie otrą moje policzki z łez pełnych żalu i smutku.

On natomiast nawet na mnie nie spojrzał..

Nie wiem dlaczego ale nagle poczułam dziwne ukłucie w sercu...

Jakby mały cierń róży dotknął mojego połamanego na kawałki serca i zranił mnie jeszcze bardziej.

Nic mnie nie łączy z tym chłopakiem więc dlaczego w głębi duszy myślałam, że przejmie się moim płaczem..

Dlaczego liczyłam na to, że mnie przytuli i szepnie miłe słowa do ucha..

Ale przecież nie ma żadnych zobowiązań wobec mnie.

Jesteśmy tylko znajomymi.

A jednak.. jego zachowania wiele razy wskazywały na to, że nie jestem mu obojętna.

Może właśnie dlatego miałam nadzieje, że tym razem też się mną zainteresuje...

Ale nie...

Nic.

Wpatrzony był  w zdjęcie wyświetlone na monitorze.

Szczękę miał mocno zaciśnięta.

Oczy w pełni skupione.

Żyły na jego czole z każdą sekundą uwydatniały się co raz bardziej...

Nerwowo przeczesywał jedną ręką włosy..

Nie jestem psychologiem ale mowa jego ciała wskazuje na złość.

Tylko czym się aż tak zdenerwował.. Zdenerwował aż tak bardzo, że nie raczył na mnie spojrzeć.

Jedyną osobą, która ma prawo poczuć w sobie złość w tym momencie jestem ja.

Przecież on nie zna tego mężczyzny..

To mi facet na załączonym obrazku zniszczył życie.. Nie jemu.

„Czarna śmierć"

A inaczej policjant lub morderca Andreii i Sebastiana..

Nazwany przez moich rodziców jako „Czarna śmierć"

Wiedziałam, że się znali... od początku mówił Melissie, że to wszystkie tragedie, które spotkały moją rodzinę są tylko i wyłącznie przeze mnie, że tak naprawdę to wina mojego pochodzenia.

Living a lieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz