Rozdział XXXII „Tak, moja droga?"

611 33 38
                                    

Helloooooo
Dawno mnie nie było za COO jeszcze raz was przepraszam. Ale dużo się działo wiecie jak to czasami jest. Jednakże już do was wracam.

Dzisiejszy  rozdział dłuższy i z obiecaną dedykacją❤️
„Dla osoby, która czyta.. Mam nadzieje ze ta powieść za serce cię chwyta.. Dla kochanej czytelniczki @nadodznaczona. Buziak"
Ps. Jak ktoś również chce dedukcje to zapraszam do komentarzy hahah

Bawcie się dobrze podczas czytania i nie zapomnijcie o gwiazdce.

Medellin, Kolumbia.

Layla.

Mam wrażenie jakbym przez ostatnie dni żyła życiem zupełnie innej osoby.

Owszem, to prawda, że moje życie nigdy nie było usłane różami , ale również  nigdy nie było tak pokręcone jak teraz. Wiem, że się powtarzam.. z tym, że tracę grunt pod nogami, że nie wiem jak odzyskać kontrolę nad swoim życiem.. bla bla.

Stała gadka szmatka.

W kółko i w kółko to samo... Powtarzam się niczym zepsuta płyta.

Ale ja naprawdę mimo siły, którą w sobie mam... czuję się wykończona. Oddałabym wszystkie pieniądze tego świata aby ktoś zdjął ze mnie ten ból psychiczny.

Przez ostatnie godziny mój żołądek wykonywał fikołka za fikołkiem. I nie był to przewrót spowodowany motylkami w brzuchu.. oj nie.

Kiedyś te pseudo motyle w brzuchu czy jak tam wy zakochani na to mówicie były dla mnie odrażające oraz żenujące. Natomiast miłość.. cóż ten temat zawsze mnie przerażał niczym najstraszniejszy klaun z koszmarów..

Zatem jak bardzo źle musi być w moim życiu, że wolałbym zakochać się od pierwszego wejrzenia w jakimś aroganckim dupku poznanym w klubie niż być w mojej obecnej sytuacji bez odpowiedzi i bez znania prawdy na temat własnego życia.

Fikołki w moim brzuchu spowodowane były strachem, dezorientacją i stresem. Miałam wrażenie jakby moje jelita związały się w jeden wielki supeł, a żołądek wykonywał przejazd do góry nogami niczym kolejka górska w parku rozrywki.

Tak się właśnie czułam. Inaczej nie da się tego opisać..

Albo... jednak się da..

Cóż w skrócie można by było po prostu powiedzieć, że od tego wszystkiego chce mi się wymiotować.. No wiadomo o co chodzi...

Jak mam żyć normalnie z wiedzą, że morderca moich rodziców się z nimi przyjaźnił, że ten sam człowiek dał mi w dniu urodzin pistolet, który jak przewidział stał się częścią mojego życia.

Ale nieeee.. to nie wszystko.

Byłoby zbyt łatwo.

Jak już ma się jebać no to po całości.

Są jeszcze jakieś  nazwiska.. jakiś cmentarz... zdjęcie jakiejś dziewczyny. Wszystko „jakieś" Zero konkretów.

AH NO I JAK MOGŁAM ZAPOMNIEĆ.

Wisienka na torcie!

„JUŻ CZAS CÓRECZKO"

Ta? No to fajnie.

Jakbyście jeszcze raczyli dopisać na co czas to byłoby miło, ale nie przejmujcie się. Sama też sobie poradzę. Bo jak widzę dla was za trudne było dopisanie kilku słów.

Zachciało im się bawić w zagadki.

Jakbym nie miała zbyt wiele na głowie.

Czułam się sfrustrowana jak nigdy dotąd.

Living a lieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz