Rozdział XXIX „Kotek i myszka"

622 45 28
                                    




Czeeeeść kochani.

Cóż jak zwykle witam was o późnej porze..

no co ja mogę powiedzieć. Mój zegar biologiczny jest tak samo zepsuty jak psychika Arturro po tym rozdziale

Miłego czytania!

Medellin, Kolumbia.

Layla.

Jak się czuje? To bardzo dobre pytanie...

Czy zemsta na nich przyniosła mi ulgę? Czy przyniosło mi to szczęście? Czy od dzisiaj będę spać spokojniej? Czy moja trauma z dnia na dzień zniknie tylko dlatego, że Emilio i Cristina nie żyją ?

Nie żyją przeze mnie...

Odpowiedź na każde z tych pytań brzmi „nie"

W moim życiu to nic nie zmieniło. Tak naprawdę w ogóle mnie nie obchodzili.. dla mnie byli martwi już od dnia, w którym zaczęli mnie wykorzystywać.

Nie obchodziłoby mnie ich życie gdyby nie to, że przebywali pod jednym dachem z moim rodzeństwem. Kocham ich ponad wszystko dlatego nie mogłam ich tam zostawić. Nie wracałabym do tego domu gdyby nie to, że wiedziałam, że przetrzymują w nim nieletnie dziewczyny. Dziewczyny, które nie są niczemu winne. Dziewczyny, które będą pamiętały każdą bliznę do końca swojego życia. Doskonale wiem jak się czuły i jak będą się czuć przez kilka następnych lat.

Otępiałe, przerażone ... rozchwiane emocjonalnie.

Każdy szelest, każde podniesienie ręki...

Jeden  gwałtowny ruch przyprawia o zawał serca.

Jeden Huk, a nogi drętwiały jak u trupa.

Jeden krok za blisko, a przez całe moje ciało przechodziło tornado, które sprawiało, że nawet najmniejsza cząstka mnie zaczynała drżeć.

Dlatego zrobiłam to dla nich.

Nie dla siebie.

Na mnie jest już za późno ale mam ogromną nadzieje, że te dziewczyny nie są jeszcze martwe w środku... że zdążą nacieszyć się nastoletnim życiem.

Zrobiłam to bo gdyby nie ja... nikt, zupełnie nikt by nie zareagował.

Wszyscy wiedzieli.

I wszyscy milczeli.

Nazwisko Navarro kojarzyło się z władzą, pieniędzmi i strachem.

Każdy wiedział, że lepiej mieć ich za przyjaciół dlatego nie znalazła się ani jedna osoba, która zajęłaby się tą sprawą.

Gdyby nie ja.. one nadal byłyby krzywdzone. Jedna za drugą.

Ale przecież mogłaby się tym zająć policja prawda? W końcu tak powinno być. Mogłabym zgłosić to na policje i po sprawie.

Tak.. faktycznie... „powinno"

ale nie jest.

Do dziś pamiętam ten odrażający uśmiech policjanta, który zabił moich rodziców. Wkroczył do domu Cristiny i Emilio jak gdyby nigdy nic..

Ten sam człowiek, który zamordował moich rodziców, kryje najgorszych ludzi w całej Kolumbii.

Jak bardzo to wszystko jest pojebane.

Kim jest ten człowiek? Dlaczego zabił moich rodziców i co on ma do mnie?

To  pytania, które nie dają mi spokoju.

A wracając.. jak się z tym wszystkim czuje?

Jak brzmi moja odpowiedzieć?

„Czuje się najzwyczajniej w świecie zagubiona"

Living a lieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz