Rozdział XXVI „A więc to randka"

730 34 26
                                    

Po raz kolejny udało mi się wstawić rozdział o normalnej godzinie. Brawa dla mnie hahaa

1.11.2019.

Medellin, Kolumbia.

Layla.

Stoję i patrzę.

Stoję, patrzę i myślę.

Cóż przynajmniej próbuje...

W mojej głowie panuje jeden wielki bałagan. Bałagan, którego nie potrafię posprzątać.

Natomiast moje życie to jedna, wielka pajęczyna kłamstw.

A ja jestem jedynie małym owadem, który wpadł w tą sieć i nie umie się z niej wydostać.

„Jestem w pułapce.. wyjścia nie widać

Mury są wysokie więc nie ma sensu się wspinać.

Jedynie prawda może zburzyć mur

I ukazać mi piękny krajobraz chmur"

Przyglądałam się starym fotografiom w osłupieniu... Czuje jak całe ciało zaczyna mi drętwieć. Mięśnie odmawiają współpracy... chcę się poruszyć lecz nie mogę. Kątem oka zerkam na swoje dłonie... wyglądają jak obce. Jakby nie były moje. Jakbym właśnie patrzyła na cudze palce. To ktoś inny trzyma fotografie... ja tylko stoję i patrzę...

Nie wierzę własnym oczom. Mój mózg nie chce przyswoić informacji, iż na zdjęciu znajdują się najbliższe dla mnie osoby. To wszystko to musi być jeden wielki żart. Może gdzieś tu są ukryte kamery i to wszystko to tylko jakieś beznadziejne show.

Proszę oby tak było, ja nie chcę żeby to co widzę było prawdziwe.

Bo przecież to nie może być prawda?

Kim według mnie była Andrea?

Odpowiedź zawsze była banalnie prosta. Kochająca matką, wspaniałą żoną i najlepszą pielęgniarką. Kobietą o złotym sercu, która nie skrzywdziłaby nawet muchy. Farbowaną blondynką o przepięknym, szczerym uśmiechu. Człowiekiem, na którego zawsze można było liczyć.

A Sebastian? Jaki on był?

Oh doprawdy wspaniały. Wzorowy tata, którego inni mi zazdrościli. Mąż, który kocha swoją żonę każdego dnia co raz bardziej. Człowiek, który dla swojej rodziny zrobiłby dosłownie wszystko. Najśmieszniejszy i najodważniejszy mężczyzna jakiego miałam okazję poznać.

Tak właśnie o nich myślałam.

Zawsze. Bez wyjątków.

Nieważne czy się pokłóciliśmy czy mnie czymś zirytowali.

Zawsze ale to zawsze mówiłam o nich dobrze i nie pozwoliłabym aby ktokolwiek powiedział o nich coś złego.

Dlatego nie potrafię uwierzyć w to co widzę..

Na zdjęciach znajduje się Andrea i Gabriella.. i wydawałoby się, że nie ma w tym nic dziwnego prawda? Przecież wiedziałam, że się przyjaźniły.

Ale dlaczego obie trzymają w swoich rękach broń? dlaczego na kolejnych fotografiach Sebastian i Marco siedzą w jakimś ciemnym pomieszczeniu, uśmiechają się i czyszczą pistolety? Jest również zdjęcie gdzie cała czwórka siedzi w wielkim wozie w kamizelkach kuloodpornych... Są także zdjęcia z innymi, obcymi dla mnie ludźmi. Wszystkie fotografie, w prawym górnym roku podpisane są nazwami państw.... Francja, Wielka Brytania, Węgry i ...

Meksyk..

-Meksyk- powiedziałam sama do siebie. Tak nazwany był jeden z plików. Zmrużyłam oczy aby przyjrzeć się dokładniej.

Living a lieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz