rozdział 1

467 19 8
                                    

     Powrót do Hogwartu po bardzo wyczerpującym piątym roku, oraz wszystkimi wydarzeniami z nim związanymi, nie należał do łatwych. Oczywiście, Laura nie mogła się go doczekać lecz ciągle miała przeczucie, że to jeszcze nie koniec. Niemal każdej nocy budziły ją koszmary. Nie pamiętała kiedy ostatnio mogła spać spokojnie. Miała nadzieję, że wracając do łóżka w jej dormitorium w końcu się to skończy.

Całe wakacje spędziła w Londynie u swoich rodziców. W dość skromnej i starej ceglanej kamienicy. Nie miała tam zbyt wielu zajęć, więc gdy tylko mogła wymykała się do miejsc, gdzie mogła udoskonalać swoje zaklęcia. Z początku włóczyła się bez celu po londyńskich ulicach, lecz gdy usłyszała od losowego przechodnia o magicznym przejściu w pubie o nazwie Dziurawy Kocioł od razu wiedziała, że musi się tam udać. I tak oto trafiając na ulicę Pokątną, znalazła swoje miejsce.

Kilkukrotnie, zwłaszcza w okresie tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, napotkała tam znajome twarze lecz starała się z nikim nie zamieniać nawet słowa. Miała w głowie ogromny mętlik, poczynając od mocy, którą nabyła i zabrała dla siebie, kończąc na jej rodzicach. Dopiero po czasie, który spędziła w Hogwarcie, zdała sobie sprawę, że mugole, z którymi spędziła prawdopodobnie większość swojego życia, tak naprawdę nie mogą być z nią spokrewnieni. W końcu przydzielono ją do domu Salazara Slytherina. To nie mógł być przypadek, ani żaden wyjątek. Zarodki jej magicznych zdolności pojawiły się u niej bardzo późno, lecz intensywnie. Stąd właśnie wynikało, dlaczego rozpoczęła naukę od razu na piątym roku. O jej mugolskim życiu wiedział jedynie profesor Fig. Dziewczyna cały czas nie mogła pojąć, jak to jest możliwe. Musiała jak najszybciej rozwikłać tą zagadkę i nie mogła pozwolić aby ktokolwiek się o tym dowiedział.

Zwłaszcza Sebastian.

~*~

     Nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Gdy tylko ogromne drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się, Laura poczuła ścisk w żołądku. Tym razem była na czas. Podnieceni pierwszoroczni już stali w rządku, czekając aż Tiara Przydziału zaśpiewa swoją pieśń.

     Dziewczyna zwinnym lecz jednocześnie wyniosłym krokiem udała się do swojego stołu. Czuła na sobie ciekawskie spojrzenia innych uczniów oraz słyszała jak szeptają do siebie nawzajem. Niektórzy nawet nie mieli za grosz wstydu i wytykali ją palcami. Rozumiała, że posiada niezwykłe zdolności ale faworyzowanie jej przez nauczycieli doprowadzało ją do szału. Według niej, wypowiedź profesor Weasley podczas pożegnalnej uczty była nie na miejscu. Laura chciała być traktowana jak każda, zwykła uczennica. Zdawała sobie jednak sprawę, że nigdy tak nie będzie.

Idąc wzdłuż długiego stołu domu Salazara Slytherina, tuż przy samym jego końcu ujrzała siedzącego samotnie Ominisa. Przyspieszyła kroku, stanęła tuż za nim i gdy już chciała rozłożyć ręce, aby go przytulić z zaskoczenia napotkała się z końcem jego różdżki tuż przy czubku swojego nosa.

- Poczułem twoją energię, gdy tylko przekroczyłaś próg sali. - odparł po czym mozolnie schował różdżkę z powrotem do kieszeni - Następnym razem musisz się bardziej postarać.

- Ciebie też miło widzieć, Ominis. - zaśmiała się. Po tych słowach nastała między nimi chwilowa cisza, ponieważ Tiara Przydziału właśnie rozpoczęła przywitalną piosenkę.

Pieśń w pierwszej kolejności dotyczyła przywitania pierwszorocznych. Życzyła im wielu sukcesów oraz po krótce opisała każdy z domów Hogwartu. Później opisała wydarzenia z poprzedniego roku, nie pomijając oczywiście ataku Ranroka oraz waleczności jednej uzdolnionej uczennicy. Laura słysząc to przewróciła teatralnie oczami. Na sam koniec pieśni Tiara przepowiedziała, aby być czujnym i strzec się wrogów. Żeby pielęgnować i umacniać przyjaźnie oraz odkrywać to co nieodkryte.

PRISONER || SEBASTIAN SALLOWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz