rozdział 4

201 11 8
                                    

Pierwsze promienie jesiennego słońca przedzierały się przez okna dormitorium. Z jednego końca było słychać śpiew siedzących na parapecie ptaków, z drugiego zaś niewyraźny szum rozmów z pokoju wspólnego. Laura zerwała się gwałtownie, gdy zauważyła, że wszystkie łóżka wokół niej są już puste i wyścielone. Musiała mieć naprawdę twardy sen. Dziewczyna przebrała się w błyskawicznym tempie i zabrała potrzebne podręczniki. Zegar wskazywał godzinę 8:47, co oznaczało, że zaspała na śniadanie.

- Niech to szlag! - warknęła pod nosem zdenerwowana Ślizgonka, gdy wpadła na kogoś na korytarzu. Wszystkie podręczniki wypadły jej z rąk i rozpościeliły się po marmurowej posadce.

- Przepraszam, to moja wina. - dziewczyna zerknęła do góry. Uspokoiła się, gdy zobaczyła znajomą twarz.

- O, hej Garreth. W porządku. Nic się nie stało. - odpowiedziała szybko po czym schyliła się, aby pozbierać stertę rozrzuconych notatek. Gryfon dołączył do niej bez zastanowienia.

- Czy udało ci się już coś ustalić w związku z bransoletką? Gloria nie daje mi ani chwili spokoju. - zapytał podnosząc ostatnią z kartek i wręczając ją Ślizgonce do rąk.

- Wybacz Garreth, ale nie mam czasu rozmawiać. Jestem spóźniona na zajęcia. - odsapnęła.

- Rozumiem. - odpowiedział ze smutnym grymasem na twarzy. Po jego słowach dziewczyna przytuliła do siebie podręczniki i podążyła w dół schodów. - Jakbyś znalazła chwilę to wpadnij wieczorem do biblioteki! - wykrzyczał do niej jeszcze zanim zniknęła za zakrętem.

- Jasne. Do zobaczenia! - odkrzyknęła Laura.

     Gdy Ślizgonka zbiegła ze schodów dotarła prosto pod drzwi klasy. Otworzyła je ostrożnie, tak aby nikt nie zwrócił na nią uwagi. Spóźniła się tylko o parę minut. Zajęła swoje miejsce i w ciszy rozpakowała potrzebne podręczniki. Profesor Weasley bez wątpienia zwróciła uwagę na jej spóźnienie, ale w czasie trwania lekcji poza oceniającym spojrzeniem, nie zrobiła nic więcej.

- Laura. Zaczekaj chwilę. - odezwała się Matilda, dopiero gdy uczniowie zaczęli opuszczać zajęcia. Ślizgonka przeklnęła w myślach i przełknęła ślinę.

- Tak, pani profesor? - odparła, kiedy zbliżyła się do biurka nauczycielki.

- To nie w twoim stylu, aby spóźniać się na lekcje. Czy wszystko w porządku? - zapytała widocznie zmartwiona. Złapała się za swoje dłonie i ułożyła je pod klatką piersiową, wyczekując na odpowiedź uczennicy.

- Tak, pani profesor. Wszystko w porządku. Dziś wyjątkowo zaspałam. Obiecuje, że więcej to się nie powtórzy. - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na twarzy, aby załagodzić sytuację.

- Tym razem przymknę na to oko, ale pamiętaj, że nie każdy z nauczycieli będzie dla ciebie tak pokorny. Już nie jesteś nową uczennicą.

- Oczywiście, pani profesor. Dziękuję. - Laura uchyliła czoła czując ogromną ulgę.

- Lauro, muszę przyznać, że zmartwiłam się o ciebie, ponieważ zauważyłam zmianę twojego zachowania od początku tego roku. - po tych słowach Ślizgonka osłupiała. - Jeśli dzieje się coś złego lub masz z czymś problem, to wiesz że możesz na mnie liczyć. Na mnie, lub oczywiście pozostałych nauczycieli.

- Dziękuję, pani profesor. Zapewniam, że wszystko jest u mnie w porządku. - mimowolnie złapała się za skrawek szkolnej szaty i zaczęła ją gnieść już spoconymi dłońmi.

- Mam nadzieję, że nie wynika to z powodu nieobecności jednego z twoich przyjaciół, Sebastiana, prawda? - uczennica aż wstrzymała oddech. Nie spodziewała się, że ta rozmowa może zboczyć na taki tor.

PRISONER || SEBASTIAN SALLOWWhere stories live. Discover now