Chłodny powiew wiatru przeszył jej ciało. Laura już od tamtego momentu zaczęła żałować, że nie zebrała ze sobą płaszcza. Niepewnym krokiem obeszła chatkę i dotarła do miejsca odbywających się już zajęć. Kiedy jej wzrok ściął się z Sebastianem, poczuła silny skręt w żołądku. Brak posiłku przed zajęciami również dał o sobie znać. Dziewczynie zrobiło się niedobrze.
- Dzień dobry, pani Howin. - odezwała się. Cała uwaga uczniów została skierowana w jej stronę.
- Och. Panna Lowell. Rozumiem, że wczorajsza Noc Duchów była bardzo udana skoro ledwo dotarłaś na moje zajęcia. - odpowiedziała półżartem. Na jej ramieniu siedziało małe zielone stworzonko.
- Najmocniej przepraszam, pani profesor. Ktoś przestawił mi zegarek. - wydukała cokolwiek cisnęło jej się na język. Jedna z par uczniów zaczęła się śmiać i szeptać sobie do ucha.
- Nie mamy teraz czasu na tłumaczenia. Proszę, dołącz do Poppy. - wskazała na puste miejsce obok Puchonki. Laura zniżyła głowę i udała się tam jak na skazanie. - Zostajesz u mnie po lekcjach, Lowell. - dodała nauczycielka.
- Tak jest, pani profesor. - odpowiedziała ledwo słyszalnym tonem. Howin z nieco poddenerwowaną miną zaczęła kontynuować zajęcia.
- Zatem, jak już moi niespóźnialscy zdążyli się dowiedzieć, naszym dzisiejszym tematem zajęć jest taki oto Nieśmiałek. - wskazała dłonią na zielonego patyczaka, który właśnie próbował wślizgnąć się do kieszeni jej kurtki. - Jak już mówiłam, są to niewielkie stworzenia mieszkające na drzewach. Najczęściej takich, z których wytwarzane są różdżki. Jak sami widzicie, ich niepozorne wiotkie ciałko wygląda tak jakby składało się z kory i gałązek. Oczywiście, aby wtopić się w ich naturalne środowisko. Jak myślicie, czy takie urocze stworzonko jest w stanie kogoś zaatakować?
- Tak. - odezwała się Gryfonka z tylnej ławki, a jej dłoń poszybowała wysoko w górę.
- Proszę bardzo, panno Brown. - pozwoliła uczennicy udzielić głosu. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i opuściła rękę. - Powiedz nam zatem, w jakich okolicznościach oraz w jaki sposób Nieśmiałek może okazać się agresywny?
- Podczas, gdy ktoś próbuje zaatakować ich drzewo. Mają bardzo długie spiczaste palce, które z pewnością są w stanie wyrządzić komuś krzywdę. - odpowiedziała nachylając się w stronę Nieśmiałka, którego każda z par miała przed sobą na ławce.
- Doskonale, panno Brown. 30 punktów dla Gryffindoru. - nauczycielka zaklaskała w dłonie. Patyczak na jej ramieniu aż wzdrygnął się z przestraszenia. - Pozwolę sobie jeszcze dodać, że nie tylko ich palce mogą być niebezpieczne. Przyjrzyjcie się im uważnie i zwróćcie uwagę na zęby. Tymi atrybutami są w stanie nawet wydłubać komuś oczy. - każda z par spojrzała na siebie z przerażeniem. Oczywiście poza Sebastianem. On jedyny uśmiechnął się z zadowoleniem, ponieważ zdał sobie sprawę, że taka umiejętność może mieć wiele korzyści. - Pewnie myślicie teraz, że każda osoba próbująca pozyskać materiał na różdżki jest już niewidoma. - zaśmiała się. Krukon stojący przy ławce obok Laury przytaknął głową drgając ze strachu. - Otóż nie. Nieśmiałki żywią się jajeczkami elfów oraz kornikami. Jeśli je nimi odpowiednio udobruchamy, jesteśmy w pełni bezpieczni. Na każdej z ławek przygotowałam wam dwa słoiczki. Niech każda z par spróbuje teraz nakarmić swojego Nieśmiałka.
Howin ponownie klasnęła w dłonie po czym zaczęła spacerować pomiędzy uczniami obserwując ich pracę. Laura przetarła dłonią zmęczoną twarz i zerknęła na Poppy, która tego dnia wyglądała bardzo promiennie. Jej brązowe włosy mieniły się w naturalnym świetle, a ciemne wędrujące po klasie oczy mieniły się niczym brokat. Gdy Ślizgonka nieco się zbliżyła wyczuła intensywny zapach brzoskwini i miodu. Poppy uśmiechnęła się uwydatniając dołeczki na policzkach.
YOU ARE READING
PRISONER || SEBASTIAN SALLOW
FanfictionMłoda Ślizgonka, tuż po zawładnięciu mocą starożytnej magii, powraca do Hogwartu na swój szósty rok nauki. Tym razem bez nadzoru obrońców oraz ich żmudnych prób. Można by pomyśleć, że w końcu nadszedł czas by zacząć życie, jak każda przeciętna ucze...