rozdział 20

131 7 8
                                    

Chłodny powiew wiatru przeszył jej ciało. Laura już od tamtego momentu zaczęła żałować, że nie zebrała ze sobą płaszcza. Niepewnym krokiem obeszła chatkę i dotarła do miejsca odbywających się już zajęć. Kiedy jej wzrok ściął się z Sebastianem, poczuła silny skręt w żołądku. Brak posiłku przed zajęciami również dał o sobie znać. Dziewczynie zrobiło się niedobrze.

- Dzień dobry, pani Howin. - odezwała się. Cała uwaga uczniów została skierowana w jej stronę.

- Och. Panna Lowell. Rozumiem, że wczorajsza Noc Duchów była bardzo udana skoro ledwo dotarłaś na moje zajęcia. - odpowiedziała półżartem. Na jej ramieniu siedziało małe zielone stworzonko.

- Najmocniej przepraszam, pani profesor. Ktoś przestawił mi zegarek. - wydukała cokolwiek cisnęło jej się na język. Jedna z par uczniów zaczęła się śmiać i szeptać sobie do ucha.

- Nie mamy teraz czasu na tłumaczenia. Proszę, dołącz do Poppy. - wskazała na puste miejsce obok Puchonki. Laura zniżyła głowę i udała się tam jak na skazanie. - Zostajesz u mnie po lekcjach, Lowell. - dodała nauczycielka.

- Tak jest, pani profesor. - odpowiedziała ledwo słyszalnym tonem. Howin z nieco poddenerwowaną miną zaczęła kontynuować zajęcia.

- Zatem, jak już moi niespóźnialscy zdążyli się dowiedzieć, naszym dzisiejszym tematem zajęć jest taki oto Nieśmiałek. - wskazała dłonią na zielonego patyczaka, który właśnie próbował wślizgnąć się do kieszeni jej kurtki. - Jak już mówiłam, są to niewielkie stworzenia mieszkające na drzewach. Najczęściej takich, z których wytwarzane są różdżki. Jak sami widzicie, ich niepozorne wiotkie ciałko wygląda tak jakby składało się z kory i gałązek. Oczywiście, aby wtopić się w ich naturalne środowisko. Jak myślicie, czy takie urocze stworzonko jest w stanie kogoś zaatakować?

- Tak. - odezwała się Gryfonka z tylnej ławki, a jej dłoń poszybowała wysoko w górę.

- Proszę bardzo, panno Brown. - pozwoliła uczennicy udzielić głosu. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i opuściła rękę. - Powiedz nam zatem, w jakich okolicznościach oraz w jaki sposób Nieśmiałek może okazać się agresywny?

- Podczas, gdy ktoś próbuje zaatakować ich drzewo. Mają bardzo długie spiczaste palce, które z pewnością są w stanie wyrządzić komuś krzywdę. - odpowiedziała nachylając się w stronę Nieśmiałka, którego każda z par miała przed sobą na ławce.

- Doskonale, panno Brown. 30 punktów dla Gryffindoru. - nauczycielka zaklaskała w dłonie. Patyczak na jej ramieniu aż wzdrygnął się z przestraszenia. - Pozwolę sobie jeszcze dodać, że nie tylko ich palce mogą być niebezpieczne. Przyjrzyjcie się im uważnie i zwróćcie uwagę na zęby. Tymi atrybutami są w stanie nawet wydłubać komuś oczy. - każda z par spojrzała na siebie z przerażeniem. Oczywiście poza Sebastianem. On jedyny uśmiechnął się z zadowoleniem, ponieważ zdał sobie sprawę, że taka umiejętność może mieć wiele korzyści. - Pewnie myślicie teraz, że każda osoba próbująca pozyskać materiał na różdżki jest już niewidoma. - zaśmiała się. Krukon stojący przy ławce obok Laury przytaknął głową drgając ze strachu. - Otóż nie. Nieśmiałki żywią się jajeczkami elfów oraz kornikami. Jeśli je nimi odpowiednio udobruchamy, jesteśmy w pełni bezpieczni. Na każdej z ławek przygotowałam wam dwa słoiczki. Niech każda z par spróbuje teraz nakarmić swojego Nieśmiałka.

Howin ponownie klasnęła w dłonie po czym zaczęła spacerować pomiędzy uczniami obserwując ich pracę. Laura przetarła dłonią zmęczoną twarz i zerknęła na Poppy, która tego dnia wyglądała bardzo promiennie. Jej brązowe włosy mieniły się w naturalnym świetle, a ciemne wędrujące po klasie oczy mieniły się niczym brokat. Gdy Ślizgonka nieco się zbliżyła wyczuła intensywny zapach brzoskwini i miodu. Poppy uśmiechnęła się uwydatniając dołeczki na policzkach.

PRISONER || SEBASTIAN SALLOWWhere stories live. Discover now