rozdział 12

207 8 18
                                    

     Pierwsze promienie słońca przedzierały się przez okno. Laura niechętnie wybudziła się z głębokiego snu. Towarzyszył jej natarczywy ból głowy, jak zarówno każdej innej części ciała. Suchość w gardle sprawiła, że otworzyła oczy. Z oporem uniosła sklejone do siebie powieki. Odskoczyła gwałtownie gdy zauważyła przed sobą śpiącego chłopaka oraz swoją dłoń owiniętą wokół jego talii. Złapała się za głowę widząc jego zakrwawioną oraz potarganą koszulę. Pamiętała wszystko z wczorajszej nocy lecz nie mogła przyjąć tego do świadomości. Nim zbudziła Sebastiana, usłyszała pstryknięcie palcami. Dziewczyna wzdrygnęła się.

- Smyk pomyślał, że będziecie chcieli zjeść śniadanie. - odezwał się skrzat, który w mgnieniu oka pojawił się tuż przy nich. Leżący obok brunet zaczął mruczeć coś pod nosem i również powoli się wybudzać. - Wszystko jest gotowe i czeka na dole.

- Dziękujemy, Smyku. Zaraz zejdziemy. - odpowiedziała Laura chrypliwym głosem. Skrzat grzecznie skinął głową po czym ponownie poprzez pstryknięcie palcem przeteleportował się w inne miejsce. Dziewczyna westchnęła głośno i ponownie opadła na poduszki za sobą. Sebastian zaczął się wiercić. Kiedy otworzył oczy i zobaczył dziewczynę przed sobą mimowolnie się uśmiechnął.

- Hej. - przywitał się tak samo zachrypniętym głosem. Również czuł ból w każdym milimetrze swojego ciała, a głowa pulsowała tak mocno, że ledwo mógł ją unieść. Każdy pojedynczy ruch lub mimika twarzy sprawiały mu dyskomfort. Nawet lekki, mimowolny uśmiech sprawiał mu ból.

- Dzień dobry. - odmruknęła unosząc kąciki ust. Widok poturbowanego chłopaka z samego rana nie należał do najpiękniejszych. - Smyk przygotował śniadanie. Jest na dole.

- Świetnie. - odparł jednocześnie ziewając. Laura opornie podniosła się i pozostała w pozycji siedzącej. W jej głowie zawirowało. Plama krwi, która powinna być pod jej nogami zniknęła. Pusta butelka po winie również. Dobrotliwy skrzat sprzątnął wszystko podczas ich snu.

- Głowa mi pęka. - odezwała się po czym złapała się za skronie. Ból był przeszywający i nie pozwalał na niczym się skupić. Jedyną rzeczą, o której była w stanie myśleć była szklanka wody oraz zimny prysznic. Sebastian również podniósł się z trudem i usiadł obok niej.

- Nie tylko tobie. - odpowiedział przecierając oczy. - Wiesz, że gadasz przez sen?

- A ty chrapiesz. - odgryzła się. Chłopak mimo złego samopoczucia nadal miał ochotę na żarty. Parsknął pod nosem po czym spojrzał na siebie. Z wkurzoną miną zaczął rozwiązywać swój krawat, który jako jedyny pozostał nietknięty. Laura bez słowa zerwała się, aby przynieść mu coś na przebranie.

Gdy schodziła po schodach zauważyła, że posąg przy nich zaczyna się obracać i tworzyć nowe pomieszczenie. Tuż przed nią ukazał się podłużny korytarz. Jego ściany były ciemnozielone, obramowane boazerią z ciemnego drewna. Wzdłuż nich stały dwa pojedyncze stoliki, na których mieściły się świeże białe kwiaty w wysokich wazonach. Zawieszone mosiężne świeczniki oraz obrazy umieszczone w bogato zdobionych ramkach dodawały pomieszczeniu elegancji. Całe wnętrze obejmowała bardzo tajemnicza, lecz jednocześnie przytulna aura. Zupełnie tak, jak w pokoju wspólnym Slytherinu. Korytarz nie należał do dużych, lecz znajdowały się w nim dwie pary drzwi oraz schody prowadzące na górę. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że nie ma czasu na zwiedzanie i wybrała pierwsze drzwi po lewej.

Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. Na samym środku pokoju stało ogromne łoże zdobione ciemnym drewnem i okryte ciemnozieloną satynową narzutą. O wiele ładniejsze i z pewnością wygodniejsze, niż te w dormitoriach. Tuż nad nim zwisał sporej wielkości ozdobny żyrandol. Na jednej z ciemnozielonych ścian znajdowały się trzy wąskie lecz bardzo wysokie okna z okrągłymi witrażami na ich szczycie. Sypialnia oraz przyłączona do niej garderoba były wystylizowane w ten sam sposób co korytarz. Laura przeszła przez zdobioną drewnianą futrynę prowadzącą do garderoby. Obok wysokiej szafy z ubraniami wisiały już dwie nowe szkolne szaty. Dziewczyna z zadowoleniem zabrała je ze sobą i wyszła z powrotem na korytarz. Sebastian stał w samym jego środku.

PRISONER || SEBASTIAN SALLOWWhere stories live. Discover now