rozdział 2

232 14 9
                                    

Gdyby nie eliksir Słodkiego Snu, który Laura kupiła na ulicy Pokątnej na pewno nie spałaby spokojnie tej nocy. Już nie obawiała się męczących ją noc w noc koszmarów. Tym razem spać nie dawały jej zmartwione myśli o Sebastianie.

Wieczorem, gdy już wszyscy byli w swoich dormitoriach i szykowali się do snu, dziewczyna zeszła do pokoju wspólnego i usiadła na fotelu przed kominkiem. Skupiła swój wzrok na tańczących płomieniach. Trzaskający dźwięk palącego się drewna był dla niej niesamowicie relaksujący i pozwalał otworzyć umysł.

     Laura nie mogła się pogodzić z tym, że Sebastian nie wysłał jej ani jednej sowy w trakcie wakacji. Cały ten czas obawiała się, że wynikało to z tego, że Anne zdecydowała się go wydać i trafił do Azkabanu. Bardzo cieszyła się, że tak się nie stało. Nie mogła jednak zrozumieć, dlaczego postanowił całkowicie sam szukać swojej siostry, nawet nie zdając sobie sprawy z ryzyka jakie się z tym wiąże. Anne potrzebowała czasu. Jego nadmierna nadgorliwość i zawziętość prowadziły tylko w jednym i oczywistym kierunku.

     Poza tym, Laura nigdy nie przestała w niego wierzyć. Pomimo walki z własnym rozsądkiem nie wydała go, aby mógł skończyć naukę w Hogwarcie i być może zacząć normalne życie. Więc dlaczego postanowił działać tak bezmyślnie i nie skorzystać z tej szansy? To wszystko nie miało dla niej sensu. Dziewczyna westchnęła głośno, mając gdzieś czy ktokolwiek ją usłyszy.

~*~

     Mijały kolejne tygodnie. Ślizgonka każdego wieczoru przed snem lub w środku nocy, gdy budziły ją koszmary, zasiadała na fotelu przed kominkiem i rozmyślała. Nie miała odwagi odezwać się pierwsza, choć wiedziała że należy coś zrobić. Mając teraz więcej czasu dla siebie postanowiła bardziej skupić się na nauce. Niestety, lekcje stały się dla niej niesamowicie nużące i nieciekawe. Powoli zaczęła zdawać sobie sprawę, że wszystko nabrało szarych barw. Nic nie cieszyło jej już tak, jak wcześniej.

     Pewnego dnia, wychodząc z lekcji eliksirów, z jej podręcznika wypadł liścik. Nie kojarzyła, aby był tam wcześniej.

Udało mi się uzyskać informację o Sebastianie. Proszę, spotkajmy się jak najszybciej w Krypcie.

Ominis

     Dziewczyna po odczytaniu wiadomości omal nie wyskoczyła w powietrze. Na szczęście była już po wszystkich zajęciach tego dnia. Jak najszybciej zapakowała swoje rzeczy i ruszyła do Krypty.

- Już myślałem, że nie przyjdziesz. - usłyszała znajomy głos, gdy tylko weszła do środka. Blondyn siedział nieopodal, na drewnianym stoliku z otwartą grubą książką w rękach. Wspomagał się różdżką, która muskała końcówką każde pojedyncze słowo i umożliwiała mu czytanie. Gdy tylko Laura do niego podeszła, zamknął książkę z hukiem. - Mam tylko takie wrażenie, czy ostatnio mnie unikasz?

- Oczywiście, że nie... - zaśmiała się nerwowo - Ominis, ja...

- Nawet nie próbuj mnie okłamywać. - odparł szorstko podniesionym głosem. Laura z wrażenia przełknęła ślinę. - Mi też nie jest łatwo, ale powinniśmy teraz trzymać się razem.

- Masz rację. - zniżyła głowę i skupiła wzrok na czubkach swoich butów. - Przepraszam.

     Ominis uśmiechnął się. Te słowa nie padały zbyt często z ust Ślizgonki. Przesunął się na stoliku, aby dziewczyna mogła usiąść obok niego. Zrobiła to bez większego zastanowienia.

- Żałuję, że nie jestem w stanie teraz cię zobaczyć ale na pewno wyglądasz strasznie. Ile już nocy nie śpisz? - ciemnowłosa zaniemówiła. Wiedziała, że jej przyjaciel jest bardzo czujny, ale nie sądziła, że aż tak.

PRISONER || SEBASTIAN SALLOWWhere stories live. Discover now