idiotka (rozdzial 8)

12.3K 399 687
                                    

-co to miało być?! - krzyknęłam gdy Harry na dobre spłoszył tamtego chłopaka

-no co? - prychnął - zjawiłem się w odpowiednim czasie

-co ty tu robisz w ogóle? - zapytałam z nieukrywanym niesmakiem w głosie

-przyjechałem oddać ci torebkę bo nie pomyślałaś żeby ją zabrać z koca

ja pierdole. Jakim trzeba być debilem żeby zostawić torebkę. Faktycznie ją miał

-mogę ją odzyskać? - zapytałam spokojnie

-możesz - odparł prosto wyciągając torebkę w moją stronę. Bez zastanowienia chwyciłam ją w ręce ale wtedy Harry przystopował ruch - naprawdę masz chłopaka?

zdjęłam dłoń z mojej torebki i zostawiłam ją w jego rękach. Chwile sie zastanawiałam chociaż odpowiedź była conajmniej oczywista

-jeszcze nie - rzuciłam prostą odpowiedź

co ja miałam na myśli? Nie wiem. Nie miałam nawet chłopaka który mógłby być potencjalnym kandydatem na chłopaka a i tak odpowiedziałam ,,jeszcze''

idiotka i tyle w temacie

-jeszcze? - zapytał zdziwiony - przecież jemu powiedziałaś ze masz chłopaka

-nie chciałam z nim rozmawiać - wyznałam szczerze. Nie miałam najmniejszej ochoty na głębsze interakcje z tym typem

był tylko ładny a to za mało

-zdziwiłaś mnie - oznajmił spokojnie i wręczył mi torebkę

to była nasza pierwsza w miarę normalna rozmowa po tych wszystkich latach

czy wszystko tak powinno wyglądać? Czy dobrze mówiłam? Powinnam odejść? Jak ja miałam się zachować?

znów pogrążyłam się we własnych myślach

-co robiłaś przez te lata? - zapytał po chwili ciszy

wtedy wróciłam do realnego świata

co robiłam? Kurwa zupełnie nic

-nic szczególnego - wzruszyłam ramionami

-może chciałabyś się spotk.. - zaczął ale po chwili odchrząknął i zmienił temat - w sumie to ja tez nic szczególnego nie robiłem

spojrzałam na niego zdziwiona. On zawsze wiedział co mówił a teraz?

-Harry - rzuciłam spokojnie - co ty pierdolisz? Jak chcesz się spotkać to prosto z mostu. Wiesz ze nie lubię podchodów

brunet spojrzał na mnie ze zdziwieniem

wtedy do mnie dotarło jaką idiotką byłam

-kurwa sory - powiedziałam od razu - poniosło mnie trochę

-ciebie zawsze ponosiło - zaśmiał się unosząc dumnie brwi

no tak zawsze mnie ponosiło. Dlatego nauczyłam się być bardziej spokojna

,,nauczyłam'' on wszystko burzył swoją obecnością

-wiesz co.. - westchnęłam - ja się będę zbierać już

-czekaj - praktycznie krzyknął od razu - serio chcesz iść do nich?

-do nich czyli? - zmarszczyłam pytająco brwi zaciskając palce na mojej torebce

-są pijani, daj im odpocząć - polecił

-mi tez by się przydał odpoczynek - prychnęłam - wiec chyba już pójdę

odnaleziona po latachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz