41. DZIECKO

1.1K 21 54
                                    

*Dwa tygodnie później*

Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Wygrałam z białaczką. Szybko to minęło, ale za to jestem już zdrowa. Na szczęście mam włosy na głowie.

Od czasu, gdy byli tu bracia z Adrienem nie przyszli już w ogóle. Jedynie zadzwonili raz. Nie ukrywam było mi z tego powodu smutno, ale wiedziałam, że dla mnie jak i dla nich nie było to łatwe.

O 17 przyjechali po mnie bracia, bo Adrien miał jakieś pilne spotkanie.

- Hej Malutka.

- Dzień Dobry Hailie.

- Siema dziewczynko.

- Hej mała.

- Siemano młoda.

- Hej chłopcy.

- Jak się czujesz?

- No już dochodzę do siebie po tych terapiach, ale najważniejsze, że wyzdrowiałam.

- Wyzdrowiałaś?

- No tak.

- Jejku jak dobrze!

*Rok później* (nie wiem, co mam pisać 🥲)

Właśnie wprowadzam się z Adrienem do naszego nowego domu. Był on około 1 km dalej od rezydencji, więc nie mieliśmy daleko do siebie. Przed chwilą włożyliśmy ostatni karton do auta i mieliśmy już jechać i zostać tam.

- Będziemy tęsknić Hailie.

- Będzie ciebie tu brakować.

Poprzytulałam się z braćmi i już miałam wychodzić, ale zapomniałam o niespodziance.

- A zapomniałabym. - Powiedziałam i spojrzałam do torebki. Bracia w tym momencie wysyłali pytające spojrzenia. W tym czasie wyjęłam z torebki zdjęcie USG.

- Hailie czy ty..

- Ty jesteś w ciąży?!

- Takkk

- O mój boże gratulacje!

- Hailie gratuluję.

- Dzięki.

- Który miesiąc?

- czwarty.

- Uu a wiesz już, jaka płeć?

- Będzie to niespodzianka dla was.

- No weź nie bądź taka.

- Niespodzianka.

- Zołza z ciebie.

- Też cię kocham Tony. Dobra muszę już iść. Papa.

- Pa Hailie. - Pożegnali się bracia i po raz ostatni się z nimi przytuliłam.

Wsiadłam do auta gdzie czekał już Adrien i pojechaliśmy. Mąż pomógł mi wysiąść z auta mimo moich zaprzeczeń, że dam radę sama.

Adrien przyniósł resztę kartonów, które postanowiliśmy rozpakować jutro. Była już, 20 więc poszliśmy się wykąpać. Zasnęliśmy razem wtuleni w siebie około 21.30.

*5 miesięcy później* (Nie mam weny, co pisać)

Przyzwyczaiłam się do tego, że mieszkam już w innym miejscu niż rezydencja Monetów, w której spędziłam 5 lat. (5 Lat, ponieważ była na studiach)

Bracia codziennie do mnie wydzwaniali czy wszystko w porządku. 4 Razy w tygodniu bywała u mnie święta trójca a czasami przyszedł Will z Vincentem.

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang