2.4 ROZMOWA

510 19 11
                                    

Właśnie leciałam z dziećmi do Tajlandii do ojca. Przez cały lot dzieci spały. Ja przespałam połowę lotu a drugą połowę czytałam książkę.

Dotarliśmy na wyspę gdzie znajdował się tata. Już idąc w stronę domku zobaczyłam mężczyznę na tarasie. Gdy nas zobaczył od razu podszedł. Przywitał się ze swoimi wnukami i wziął ode mnie torby.

Cam zawołał nas na kolację, więc zeszliśmy do jadalni gdzie już na nas czekał. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.

- Dziadkuuu a ty słyszałeś, jaka mama jest silna? – Zapytała Sophie.

- Nikt mi nie musi tego mówić, bo sam to wiem Phi. – Odpowiedział z uśmiechem spoglądając na mnie.

- Tak, ale Vince zrobił mamie krzywdę a wróciła do nas z wielkim uśmiechem, gdy wyszła ze szpitala.

- A tego to nie słyszałem. – Powiedział opierając się o oparcie krzesła i patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.

- A mamuś? A kiedy Vince wróci do domu? Nie ma go już miesiąc.

- Nie wiem, kiedy wróci kochanie. Jedz. – Odpowiedziałam córce i już się nie odezwała tylko skończyła jeść kolację.

Po kolacji dzieci poszły do pokoju a ja razem z ojcem sprzątnęłam ze stołu.

- Chciałbym z tobą porozmawiać.

- Tak? A o czym?

- O co chodzi z tym, co Phi mówiła przy stole?

- Po prostu około miesiąc temu rano, gdy dzieci zeszły na śniadanie to widziałam, że Vince nie wyglądał za dobrze. Zapytałam się czy wszystko okej żeby poszedł odpocząć położyć się czy coś, ale on stał się agresywny. Nie wiem skąd, ale miał jakiś nożyk w ręce i wbił mi go w brzuch. Potem obudziłam się w szpitalu, ale z tego, co się dowiedziałam to Sophie zadzwoniła z mojego telefonu do Willa i przyjechali.

- Ona ma dopiero 11 lat a jaka silna i odważna. Widać, że to twoja córka królewno. – Na słowa taty uśmiechnęłam się, ale on dodał: - Ale powiedz mi, co cię gryzie? Widzę, że jesteś inna..

- To nic takiego.. Po prostu martwię się o Vince'a. Dwa tygodnie temu przyszedł pod dom. Zaczął walić w drzwi, więc Adrien otworzył. Chciał od nas pieniądze. Zapewne na narkotyki, bo źrenice miał w cholerę powiększone.

- Mam nadzieję, że nie daliście mu ani grosza.

- Coś ty. Nie dałam mu.

- To dobrze. Jest jeszcze coś, co wiesz, że chciałbym wiedzieć a nie wiem?

- Już wszystko wiesz.

- Cieszę się królewno. – Powiedział i patrzyliśmy sobie w oczy przez chwilę, ale on rozłożył ramiona i powiedział – Chodź tu do mnie królewno.

Podeszłam do taty i się w niego wtuliłam. Zawsze uwielbiałam takie małe gesty. Zwłaszcza z ojcem, z którym bardzo rzadko się spotykam.

- Królewno.. Wiedz, że jak masz jakiś problem lub chcesz się wyżalić, choć nawet i tylko porozmawiać.. Zawsze w każdej chwili możesz do mnie przyjść, zadzwonić cokolwiek. Nawet jakby był to środek nocy. Rozumiesz?

- Rozumiem.. Dziękuję tato.

- Nie ma, za co królewno. Idź spać męczący dzień to był dla ciebie.

- Dobrze. Dobranoc.

- Dobranoc Hailie.

Wzięłam prysznic i poszłam do pokoju. Położyłam się w chłodnej białej pościeli i zasnęłam od razu odkąd zamknęłam powieki.

__________

506 słów

Hej kochani!

Podoba się rozdział?
Przed nami jeszcze około 20 rozdziałów. Właśnie kończę pisać przed ostatni rozdział a później epilog i biorę się za nową opowieść.

Do zobaczenia jutro ♥️

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now