~CO JESZCZE PRZYNIESIE TEN DZIEŃ~

327 21 32
                                    


POV. LO'AK
Wstałem elegancko ze wschodem słońca i odrazu udałem się do Rose, aby zweryfikować czy już wstała i jak się czuje.
Dziewczyna ma pokój centralnie za moją ,,ścianą" namiotu, więc mam do niej jedynie dwa, duże kroki.
Kiedy trochę się ogarnąłem, ruszyłem w stronę jej pokoju, jednak wychodząc z mojego pomieszczenia, zauważyłem Neteyama, który zmierza w tym samym kierunku co ja.

-Co ty odwalasz?- zapytałem zdezorientowany zaistniałą sytuacją.
-Szedłem do ciebie.- odwrócił wzrok.
-Po chuj kłamiesz? Mów po co żeś chciał do niej iść!- krzyknąłem oburzony.
-O co ci chodzi stary? Nie drzyj się. Chciałem zobaczyć tylko, jak ona się czuje.- powiedział patrząc mi tym razem w oczy.
-Od kiedy cię to obchodzi co?- zapytałem zdenerwowany.
-A ty co?! Zazdrosny jesteś, że przesłuchanie mi robisz?!- lekko mnie popchnął.
-W łeb się pierdolnij idioto!- krzyknąłem również go popychając, ale nieco mocniej.
Już miałem się na niego rzucić, kiedy nagle zjawił się nasz ojciec.

-Co tu się do cholery dzieje?- zapytał wyraźnie zdenerwowany tata.
-Przepraszam sir. To moja wina. Zdenerwował mnie i go popchnąłem.- powiedział Neteyam po czym jego uszy opadły, a ogon zaczął nerwowo latać na wszystkie strony.
-Rozdzielić mi się. Raz.- powiedział ojciec.
-Tak jest.- odpowiedzieliśmy niemal w tym samym czasie.
Neteyam odszedł, a ja nadal stałem przed wejściem do pokoju Rose.
Jednak zanim tam wszedłem, obróciłem się, aby spojrzeć na mojego brata.
Fakt, on zaczął te przepychanki, ale ja go sprowokowałem.
Starając się dłużej o tym nie myśleć, zapukałem w drzwi dziewczyny, a następnie wszedłem do jej pokoju.
Dziewczyna już nie spała.

-Hej piękna, jak się czujemy?- zapytałem z uśmiechem.
-Fizycznie lepiej, ale po tym co przed chwilą usłyszałam, to mam niezłe kombo na bani.- powiedziała łapiąc się za głowę.
-Ile słyszałaś?- zapytałem nieśmiało.
-Hmm, chyba od momentu ,,Co ty odwalasz".- powiedziała udając, że się zastanawia.
-Żeby nie było, nie wiem co on sobie myśli, w tym swoim małym móżdżku, ale nie jestem zazdrosny, ani nic z tych rzeczy. Nie chciałem po prostu, żebyś przez niego już na starcie, miała rozjebany dzień.- wytłumaczyłem spokojnie.
-Lo'ak doceniam to, ale jestem duża i sama sobie z nim poradzę, jeśli będzie mnie zaczepiał.- powiedziała lekko zirytowana.
-Obudziliśmy cię?- zapytałem zakłopotany.
-A jak myślisz?- zapytała, agresywnie gestykulując dłońmi, co mnie lekko rozbawiło.- I z czego się cieszysz głąbie?- zapytała, sama po chwili lekko się śmiejąc.
-Zabawna jesteś, kiedy próbujesz być poważna.- uśmiechnąłem się.
-Spadaj.- również lekko się uśmiechnęła.
-Śniadanie już jest, jak coś.- powiedziałem chcąc już wychodzić.
-Zaraz przyjdę.- powiedziała powoli wstając.
-Pomóc?- zapytałem podchodząc bliżej dziewczyny.
Ona tylko spojrzała na mnie wzrokiem, który dosłownie mówił, że nie potrzebuje niczyjej pomocy.

-Jestem dużą dziewczynką.- uśmiechnęła się po chwili.
-Okej, Pani duża dziewczynko. W takim razie,  do zobaczenia na śniadaniu.- uśmiechnąłem się na odchodę i wyszedłem z jej pokoju.

POV. ROSE
Rozmowa, o ile można by było nazwać to rozmową, braci Sullych, mocno zapadła mi w pamięć.
Po 1 zastanawiało mnie, dlaczego Neteyam nagle zaczął się mną tak przejmować, a po 2 o co mu do cholery chodziło, kiedy powiedział ,,A ty co zazdrosny jesteś?".
Dlaczego Lo'ak, miałby być zazdrosny?
Co miał na myśli?
Nie wiem.
I może lepiej, żeby tak zostało.

Ruszyłam kompletnie nie ogarnięta na śniadanie.
Moje włosy były rozczochrane, byłam ubrana jak zazwyczaj, jednak narzuciłam na siebie dodatkowo, białą narzutkę mojej mamy.
Noga już praktycznie mnie nie bolała, co bardzo mnie cieszyło.
Po chwili dotarłam już do kuchni, w której wszyscy czekali...
No tak, tylko na mnie.

-Wyglądasz dzisiaj, jak siedem nieszczęść.- skomentował z głupim uśmiechem w moją stronę Neteyam.
-Spoko, ty wyglądasz tak cały czas.- odpowiedziałam wrednie, jeszcze dość zaspanym głosem i usiadłam do stołu.
Oczywiście nie uważałam, że Neteyam jest brzydki.
Wręcz przeciwnie.
Akurat bycie przystojnym mu wyszło, jednak może nie wypowiem się na temat tego, jaki jest z charakteru.
Z resztą, co on ma do mojej fryzury?
Moje włosy mają tendencję do kręcenia się, więc to nie moja wina, że po nocy czasem wyglądają, jakby zaatakowało mnie jakieś groźne, Pandorskie zwierzę.
Wnerwił mnie, ale nie miałam siły się z nim wykłócać z samego rana.
Pomijając fakt, że jestem cholernie niewyspana, co czyni mnie też ledwo kontaktującą.

Klucz do serca ~ NeteyamxRoseWhere stories live. Discover now