~ZA SPRAWĄ JEDNEGO CHŁOPAKA~

323 17 28
                                    


POV. ROSE
Wstałam równo ze wschodem słońca.
Spało mi się ciężko.
Niestety myśli o Neteyamie, zbyt mnie przytłaczały.
Podniosłam się z łóżka i udałam się w stronę łazienki.
Pierwszą moją myślą, kiedy zobaczyłam swoje włosy, była myśl typu: ,,Nawet nie będzie miał mi kto dokuczać".
Jednak nie zawsze tak było.
Nie zawsze mnie nienawidził.
Ale to przeszłość, która jest już zupełnie nieistotna.
Przestań wracać do przeszłości Rosie!
Rosie?
Skąd ja to wzięłam?
Mniejsza.
Starałam się zostawić te myśli i zacząć ogarniać włosy, jednak w pewnym momencie poczułam, jak cholernie zaczyna kręcić mi się w głowie.
Odrazu wyparowałam z łazienki, aby położyć się na łóżku.
Położyłam się, a wtedy nastała ciemność.

~
-Dawaj Rosie! Nie dogonisz mnie!- krzyknął mały Neteyam.
-Jesteś za szybki!- krzyknęła zmęczona dziewczynka.
-Oj Rose, musimy popracować nad twoją kondycją haha.- zaśmiał się chłopczyk.
-Po prostu ty za szybko biegasz!- krzyknęła mała Rose śmiejąc się.
-No dobra, dobra. Niech ci będzie.- przewrócił oczami chłopiec i się zaśmiał.
-Neteyam?- zapytała nieśmiało dziewczynka.
-Tak Rose?- zapytał z poważną miną.
-Wiem, że mamy tylko 7 lat, ale...- przestała mówić, lekko zawstydzona Rose.
-Ale?- zapytał niepewnie.
-Po prostu bardzo cię lubię Netty.- uśmiechnęła się niepewnie.
-Ja też cię bardzo lubię, Rosie.- uśmiechnął się pięknie mały chłopiec.
-Czy to znaczy, że?- zapytała zawstydzona.
-Już nic nie mów.- uśmiechnął się i pocałował dziewczynkę w polik.
-Jesteś słodki.- zarumieniła się.
-Ty.....
!ERROR!

~

-Po prostu nie przepadam za pięcio-palczastymi dziwakami.
!ERROR!
~

Nagle się przebudziłam.
Byłam cała spocona.
Oblana łzami.
Co to do cholery było?
Jak?
Dopiero teraz, przypomniałam sobie, że w dzieciństwie, prawie byliśmy razem.
Lubiliśmy się.
Ale kiedy poznał historię, o tych 5 palcach...
Nie chciał mnie znać.
Czemu miałam takie flashbacki?
To jest fizycznie nie możliwe.
Nie rozumiałam o co chodzi, jednak starałam się wymazać to z mojej pamięci.
Wyszłam kompletnie nieogarnięta z pokoju i udałam się na śniadanie.

-Rose w końcu jesteś.- uśmiechnęła się Neytiri.
-Przepraszam, że się spóźniłam. Trochę zaspałam.- skłamałam.
-Nic nie szkodzi, siadaj i jedz kochanie.- powiedziała kobieta.
-Dziękuję.- powiedziałam siadając do stołu.
-A więc Rose. Wczoraj, uratowałaś naszego syna. Będziemy ci wdzięczni za to, do końca życia. Ogromnie wiele to dla nas znaczy. Popełniłem błąd mówiąc, że bierzemy cię do nas tylko ze względu, na twoją mamę. Przepraszam cię za te słowa. Wszechmatka cię nam zesłała Rose. Dziękujemy za to, co dla nas robisz.- powiedział z wieloma emocjami Jake.
-Jake...To nie tak. Gdyby nie ja, Neteyam nie zostałby postrzelony. To był mój pomysł, żeby tam lecieć. Wybaczcie mi.- powiedziałam spuszczając głowę w dół.
-Ależ kochanie..Błędy się zdażają. Każdy z nas je popełnia, ale najważniejsze jest to, że naprawiłaś ten błąd.- powiedziała zmartwiona moim stanem Neytiri.
-Dziękuję, że tak mi pomagacie, ale nie zasłużyłam na to.- odpowiedziałam ze smutnym uśmiechem.
-Jak najbardziej zasłużyłaś.- powiedziała kobieta, składając pocałunek na mojej głowie.
Skinęłam tylko głową w ramach podziękowania i zaczęłam jeść.

Po zjedzonym posiłku wróciłam do siebie.
Zaczęłam zastanawiać się, co dziś będę robić.
Jednak jedyne o czym pomyślałam to o tym, aby sprawdzić, jak czuje się Neteyam.
Po mojej dzisiejszej dziwnej wizji, nie byłam przekonana czy on chciałby mnie widzieć.
Jednak mimo to, muszę iść go przeprosić za to, że nam pomógł i oberwał.
Wstałam więc z łóżka i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia z namiotu, a następnie pokierowałam się w stronę labo.

Klucz do serca ~ NeteyamxRoseWhere stories live. Discover now