Wysiadamy pod hotelem w Chicago, do którego prosto z lotniska zawiozła nas taksówka. Przez całą drogę nikt z nas się do siebie nie odzywał. Chris wmówił sobie, że wszystko to ukartowałam.
A prawda jest taka, że nie miałam pojęcia o Crossie.
Nie wiem co mam o tym sądzić. Z jednej strony się cieszę, bo i tak wie o wszystkim i przyda nam się wsparcie, a z drugiej... co go to do cholery obchodzi? Dlaczego ja go obchodzę?
Nic z tego nie rozumiem.
Każdy bierze swoją walizkę i przechodzimy przez główne wejście.
Wnętrze hotelu robi wrażenie. Podłoga składa się z marmurowych płytek w kolorach czarnym, białym i niebieskim. Na ścianach znajdują się granatowe fototapety z efektem sprania oraz drewniane dodatki. A recepcja jest wykonana z naturalnego dębu.
Podchodzę do niej pierwsza, bo to ja robiłam rezerwację.
- Rezerwacja na nazwisko Wilson. – Mówię.
- Pokój dla dwóch osób?
- Tak, zgadza się.
Ładna brunetka patrzy zdziwiona na naszą trójkę.
- Ten pan, ma swój oddzielny pokój. – Wyjaśniam, mając na myśli Crossa.
Słyszę za swoimi plecami pełen satysfakcji śmiech Chrisa i nagle wpadam na głupi pomysł.
- Właściwie to... jeżeli macie wolne pokoje, to chcielibyśmy trzy osobne.
- Co?! – Piszczy Chris, a teraz to Cross się śmieje.
Jak dzieci.
- Tak się składa, że mamy wolne pokoje. – Mówi uśmiechając się łagodnie. - Poproszę od państwa dokumenty.
***
Piętnaście minut później jedziemy windą na piąte piętro, na którym wszyscy zostaliśmy ulokowani.
Wysiadamy i każdy kieruje się pod swój numer. Idę przodem i nawet na nich nie patrzę. Wyczuwam jak atakują siebie wzrokiem i nie chcę się wtrącać.
Podchodzę do swoich drzwi i otwieram je kartą.
Bardzo podoba mi się mój pokój. Na środku znajduje się wielkie łóżko i cieszę się, że będę na nim spać sama.
Kładę walizkę pod ścianą i rzucam się na nie. Jestem zmęczona, bo sam lot był męczący, a dodatkowo napięte stosunki pomiędzy nami znużyły mnie jeszcze bardziej. Poza tym w Chicago jest różnica dwóch godzin w porównaniu z Los Angeles i jest już późny wieczór.
Nie mam nawet siły się podnieść, żeby się umyć lub przebrać i zaczynam powoli przysypiać, kiedy słyszę pukanie do moich drzwi.
Wzdycham ciężko, bo jestem przekonana, że to któryś z tych idiotów.
I wcale się nie mylę.
Otwieram widząc opierającego się o futrynę Crossa.
- Cześć, Dziecinko.
- Spadaj. – Rzucam krótko i próbuję zamknąć mu drzwi przed nosem, ale blokuje je swoim butem.
- Czego chcesz? - Jestem opryskliwa i zachowuję się nieuprzejmie, bo przecież on chce mi pomóc.
- Może grzeczniej? Chciałem się dowiedzieć jaki mamy plan.
Wzdycham, bo ma racje. Powinnam mu wszystko wytłumaczyć, a nie zachowywać się jak wredna suka.
CZYTASZ
What is TRUTH.
Teen FictionCassandra przeprowadza się do Kalifornii ze swoją mamą i zamieszkują u jej najlepszej przyjaciółki. Ciocia Lauren ma rok starszego syna Chrisa, z którym znają się od urodzenia. Przez wakacje rodzi się między nimi uczucie, które ukrywają. Wszystko zm...