Rozdział 27. Przecież nawet go nie znasz.

1.2K 58 12
                                    

Wchodzę do domu i zapraszam Malcolma do środka.

- Mamuś?! – Krzyczę, ale nikt nie odpowiada, co odbieram z wielką ulgą. Jeszcze by tego brakowało, abym musiała się tłumaczyć mamie dlaczego nasz nowy sąsiad, z którym wyszłam sobie w drugi dzień naszej znajomości wraca z podbitym okiem.

- Usiądź, przyniosę lód. – Instruuje chłopaka i wskazuję mu krzesło w kuchni. Posłusznie stosuje się do moich wskazówek, a ja podchodzę do zamrażarki, z której wyciągam kilka kostek lodu.

Wkładam je do bawełnianej ściereczki i przykładam do twarzy chłopaka, przez co się krzywi.

- Zimne. – Tłumaczy i słodko marszczy twarz.

Przez całą drogę do domu nie rozmawialiśmy i jakieś piętnaście minut spędziliśmy w całkowitym milczeniu. Droga powrotna była dużo szybsza, bo narzuciliśmy sobie tempo.

Wykorzystałam ten czas na przemyślenia.

Naprawdę nie mam pojęcia co jest z tym Crossem nie tak. To ja nie mogę mieć już żadnych kolegów? A może nie chodziło o mnie tylko oni się po prostu nie lubią?

Nie mam pojęcia, ale nie zamierzam go o to pytać.

Nie potrafię w żaden sposób go rozgryźć... Chciałabym choć na chwilę zajrzeć do jego głowy. 

Może po prostu mnie nie lubi i chciał dzisiejszym zachowaniem uprzykrzyć mi życie? 

Może sobie za dużo wyobrażam?

Jedno jest pewne - za dużo wszystko analizuję, jeśli chodzi o jego osobę. 

Czy to już podchodzi pod obsesję?

Jest mi głupio, bo zachowuję się żałośnie. On na pewno już zdążył zapomnieć o całej sytuacji, a ja nie mogę przestać odtwarzać jej w pamięci. 

- Co was łączy? – Pyta po chwili Malcolm wyciągając mnie z letargu. Postanawiam udawać głupią.  

- Nie rozumiem?

Śmieje się.

- Nie udawaj. – Nie daje się zbyć i drąży dalej. - Ciebie i Crossa.

Biorę głęboki oddech, bo ten człowiek jest naprawdę ostatnią osobą, o jakiej chciałabym teraz  z nim rozmawiać. Z drugiej strony muszę uszanować ciekawość sąsiada, bo przecież należą mu się wyjaśnienia, skoro przeze mnie najzwyczajniej dostał po mordzie.

- Wiem, że to zabrzmi błaho, ale to skomplikowane... - Zerkam w jego niebieskie oczy i widzę, że nie zadowala go taka odpowiedź, więc kontynuuję: - Po prostu coś między nami było, ale bardzo krótko i oboje stwierdziliśmy, że tego nie chcemy. Tak właściwie nie miałam z nim kontaktu od miesiąca, więc nie mam pojęcia co chciał osiągnąć przez takie zachowanie. – Wyrzucam z siebie z prędkością karabinu maszynowego i nagle czuję się jakby kamień spadł mi z serca.

- Wygląda na to, że on nie do końca stwierdził, że nie chce niczego między wami. – Parska i rzeczywiście jest w tym trochę racji, choć zupełnie tego nie rozumiem, bo sama dowiedziałam się przecież, że sypia z innymi dziewczynami.

A może Malcolm też niewłaściwie zinterpretował jego zachowanie?

- Nie sądzę. Raczej nie narzeka na brak towarzystwa. – Podkreślam ostatnie słowo, zabieram lód i wsadzam do zlewu. Odwracając się do niego plecami sygnalizuję mu, że temat jest zakończony, co na szczęście łapie, bo w końcu odzywa się:

- Będę się zbierał. – Po czym wstaje.

Odwracam się ponownie do niego i patrzę na niego z wyrzutami sumienia.

What is TRUTH.Where stories live. Discover now