Rozdział 31. Trzymaj się, Cass.

1.2K 62 25
                                    

Pierwsze co czuję, to nieprzyjemne pieczenie pod powiekami, które bardzo wolno staram się otworzyć. Po chwili dociera do mnie ciepło drugiego ciała, które mnie obejmuje. Znam ten zapach wody kolońskiej.

- Cross? – Z mojego gardła wyrywa się ochrypły szept.

- Ja pierdolę, Cass. Ale nas przestraszyłaś! Wszystko ok? – Pyta mnie i widzę nad sobą jego zaniepokojoną twarz.

Odwracam głowę lekko w bok i widzę wpatrujące się we mnie zielone tęczówki mojego przyjaciela. One również zdradzają niepokój.

Kiedy mam ich obu przy sobie czuję się bezpieczna. Nie ważne gdzie w tej chwili jesteśmy i czy coś nam grozi.

Chris i Aiden... ciężko to wyrazić słowami, ale naprawdę czuję, jakby to oni byli moim wszystkim.

- Nie czuję się najlepiej. – Stwierdzam fakt. Moje serce wystukuje szybki rytm, pocą mi się i drżą dłonie i ciężko mi się oddycha.

Przez cały dzień nic nie zjadłam, a używki, które wmusił we mnie Miller na pewno mi nie pomogły. Kiedy moje myśli skupiają się na mężczyźnie przypomina mi się po co tutaj jestem.

- Co wy w ogóle odjebaliście?! – Zrywam się do siadu, bo jeszcze sekundę wcześniej leżałam na podłodze przytrzymywana przez bruneta. Chyba na chwilę straciłam przytomność?

- Pytaj jego. – Parska Cross, wskazując głową na Stone'a. Widzę na jego twarzy malującą się ulgę. Chyba zdecydowanie woli wkurwioną Cass, niż mdlejącą.

- Pytam ciebie.- Powtarzam jego słowa, żądając od Chrisa wyjaśnień.

- Wydaje mi się, że wszystko już wiesz i nie muszę ci niczego tłumaczyć. – Burczy.

Tak właściwie nie znam konkretów, ale zdaję sobie sprawę jak pokrótce wygląda sytuacja.

- Jesteście idiotami. – Kwituję i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. – Sprawa wygląda tak... - Przechodzę od razu do konkretów, bo chcę jak najszybciej znaleźć się w swoim domu i łóżku. – Oddacie mu te wszystkie dokumenty, a ty... - Patrzę na Crossa. – Zrobisz to co ci powie, zapomnimy o sprawie i będzie koniec tematu.

- Nic nie rozumiesz... - Odpowiada mi brunet.

- Może i nie, ale wiem, że jesteśmy tylko gówniarzami, którzy tak naprawdę nie mogą niczego, Aiden.

- Ale on każe mi działać na niekorzyść własnej rodziny. – Ścisza głos. – Jest jeszcze kilka rzeczy, o których nie mogę ci powiedzieć, więc uwierz mi na słowo, że to nie jest tak proste jak ci się wydaje.

- Jestem przekonana, że dorośli sobie poradzą. – Oznajmiam, a oni wywracają oczami.

Mijają kolejne minuty, podczas których panuje w pomieszczeniu całkowita cisza.

W końcu odzywa się Chris:

- Dobra. – Mówi, czym mnie zadziwia. - Cass ma całkowitą rację.

- Mam? – Niedowierzam.

- Pierdolić to wszystko. Oddajmy mu materiały i zapominamy o sprawie, póki nie wejdziemy w jeszcze większe gówno.

Uśmiecham się przepełniona dumą. Właśnie takiej postawy oczekiwałam. Kątem oka zerkam na Crossa, który bierze głęboki oddech i przeciera dłońmi twarz. Wygląda na potwornie zmęczonego. Mam ochotę go przytulić, co za absurd.

Nie chcę doprowadzić do tego, że za chwilę któryś z nich zmieni zdanie, bo pomimo wypowiedzianych słów na twarzy Stone'a maluje się wątpliwość.

What is TRUTH.Where stories live. Discover now