Rozdział 26. Idź stąd, Cross.

1.3K 59 22
                                    

Następnego dnia jestem totalnie nie do życia. Ostatecznie spałam może ze trzy godziny. Jestem zła, bo już tak dobrze szło mi zapominanie, a on znowu się pojawił i miesza.

Jestem w takim stanie fizycznym, że tego dnia wybieram luźne dresy z gumką przy kostce i krótki biały top. Nie mam siły się jakoś przesadnie stroić, więc nakładam lekki krem BB, maluję oczy tuszem i wychodzę.

- A tobie co dzisiaj? – Pyta zdziwiony Harry, kiedy spóźniona odnajduję przyjaciół przy szafkach.

- To przez zombie... niektórzy nie rozumieją, że nienawidzę horrorów. – Kłamię, ale zbyt dobrze mnie już znają.

- Nie wiedziałam, że Cross jest żywym trupem. – Wytyka mi język Maddie.

Kurwa.

Nagle czuję na swoich plecach wzrok, więc mimowolnie się odwracam i widzę jak brunet kroczy korytarzem i puszcza mi oko.

Od razu robi mi się gorąco, a moi przyjaciele machają zabawnie brwiami, kiedy jest już w bezpiecznej odległości ode mnie.

Swoją drogą, czy mi się wydaje, czy on chodzi w zwolnionym tempie?

To możliwe?

- Spierdalajcie. – Udaję naburmuszoną, ale wszyscy się śmiejemy. Idę sama do sali, bo tego dnia mam pierwszy angielski, a po drodze zaczepia mnie Nathalie.

- Hej, Cassie! Jak nowy dom?

- Bardzo mi się podoba, chociaż teraz będę miała jeszcze dalej do pracy. – Odpowiadam zgodnie z prawdą.

- Właśnie chciałam o tym z tobą porozmawiać... Brandon wczoraj mi oznajmił, że niedługo będą zamykali kawiarnię. Za pół roku kończy studia i chce się skupić na nauce, a Daniel i tak nie miał zamiaru prowadzić biznesu bez niego, bo jednak to syn wykonuje tam dla niego większość roboty.

- Kurczę... rozumiem. Strasznie mi przykro! Gdzie ja będę pracować? – Robię smutną minę wywijając dolną wargę, bo szczerze zasmuciła mnie ta wiadomość.

- Na pewno znajdziesz sobie coś nowego. Mi też jest przykro, ale sama będę wyjeżdżać na studia, więc już wcześniej się z tym pogodziłam.

Ta informacja również wprawia mnie w posępny nastrój. Liceum się kończy i oni wszyscy wyjadą, a przecież ja dopiero się tutaj wprowadziłam.

Staram się przegonić złe myśli, żegnam się z dziewczyną, po tym jak wcześniej obiecuję zaprosić ją do siebie któregoś dnia i ponownie udaję się w kierunku sali.

Lekcja trwa, chociaż zupełnie bez mojego udziału. Absolutnie nie jestem w stanie się skupić. Znowu nie wiem co się ze mną dzieje, bo ostatnio miałam wrażenie, że wszystko zaczyna się w końcu układać. Nagle mój telefon wibruje, więc wyjmuję go z kieszeni.

C: Dlaczego byłaś smutna?

Marszczę brwi ze zdziwienia.

Czy on mnie obserwuje? Nie widziałam go nigdzie na korytarzu podczas mojej rozmowy z Nat, ale z drugiej strony też jakoś przesadnie się nie rozglądałam.

Nie ma sensu kłamać, więc piszę mu całą prawdą.

Ja: Dowiedziałam się, że Fisherowie chcą zamknąć Black Roses. :(

C: Serio? Taka zajebista kawiarnia. Mają tam szczególnie dobre lody ;)

W ostatnim momencie przykładam sobie dłoń do ust powstrzymując wybuch śmiechu na wspomnienie jego wizyty w pewne niedzielne południe z mamą i bratem.

What is TRUTH.Where stories live. Discover now