Rozdział 32. Cześć, Dziecinko. Tęskniłaś?

1.2K 60 16
                                    

- Matthew? – Pytam z niedowierzaniem, bo jestem całkowicie zdezorientowana.

- Witaj, Cass. – Odpowiada z pełną powagą w głosie.

Coś mi tu nie gra... dlaczego Stone jest w pokoju z tym typem i siedzi sobie jak gdyby nigdy nic pijąc drinka?!

Nie podoba mi się to.

- Co ty tu robisz? – Oczekuję od niego natychmiastowych wyjaśnień. Wpatruję się w jego zielone tęczówki zapominając o otaczającym mnie świecie.

- Łączą mnie z Tomem pewne... interesy. - Tłumaczy zdawkowo.

Dopiero w tym momencie zaczynam analizować czym tak właściwie zajmuje się mężczyzna. Nie znam zbyt wielu szczegółów, ale wiem na pewno, że jest doradcą finansowym.

Nagle wszystko zaczynam rozumieć. Pewnie doradza takim bandziorom jak pomnażać ich brudne pieniądze! Nagle odczuwam do niego pogardę i obrzydzenie.

- Nie obchodzi mnie czym się zajmujesz, tylko pytam się ciebie co ty tu robisz w tym momencie! – Krzyczę, nie panując nad sobą. Słyszę oklaski oraz śmiech dochodzące zza moich pleców i dopiero wtedy przypominam sobie o obecności Millera.

- Ta dziewczyna jest fantastyczna. – Oznajmia z podziwem. To chyba komplement, ale w jego szemranych ustach brzmi jak najgorsza obelga.

- Uspokój się, Cass. – Hamuje mnie Matthew. – Porozmawiajmy na spokojnie. – Dodaje po chwili klepiąc dłonią puste miejsce na sofie obok niego, sygnalizując mi tym samym żebym usiadła.

Cała się trzęsę, a moja klatka piersiowa niemiarowo unosi się i opada. Próbuję zapanować nad emocjami i oddechem, ale jest to w tym momencie trudne.

Biorę głęboki oddech i próbuję się zebrać do kupy.

Pamiętaj kim jesteś. – Powtarzam sobie w myślach chcąc dodać sobie odwagi. Błyskawicznie narzucam na twarz maskę obojętności, gratulując sobie w duchu postawy.

Stawiam wolno kroki i po chwili siedzę już obok szatyna.

Nic nie mówię, czekam na jego krok, a kątem oka dostrzegam Toma, który pełni w tym momencie rolę obserwatora.

- Mój brat zadzwonił do mnie, że Chris zniknął i nigdzie nie mogą go znaleźć. – Wpatruje się w moje oczy, wolno dobierając słowa. – Postanowiłem działać na własną rękę, a wtedy dowiedziałem się, że mój chrześniak zrobił coś głupiego. – Kontynuuje wyjaśnienia. – Skłamałbym, gdybym powiedział, że to mnie to zdziwiło, bo od zawsze bywał bardzo lekkomyślny... - Urywa. – Wręcz przeciwnie do ciebie, prawda?

Nie bardzo rozumiem, co ta cała przemowa ma oznaczać. Matthew jest ze mną czy przeciwko mnie? Chce mi coś przekazać tą swoją paplaniną?

Kurwa, Cass. Wysil mózg.

- Prawda. – Wchodzę w rolę, choć jeszcze do końca nie rozgryzłam co tu się odpierdala. – Pewnie dlatego tak dobrze się dogadujemy. Dwie przeciwności.

Widzę jak na jego twarzy gości uśmiech satysfakcji.

- Dokładnie tak.

Pomijam fakt, że jest to absolutne kłamstwo. Jeśli chodzi o mnie to jestem jak rollercoaster. Czasami zachowuję się rozważnie, to fakt, ale zdecydowanie zbyt często zdarza mi się robić tak idiotyczne rzeczy, że sama siebie zadziwiam.

- Chris bardzo źle zrobił myśląc, że może szantażować Toma. – Cmoka, po czym bierze pokaźny łyk bursztynowego trunku. – Na szczęście jest już w drodze tutaj, o czym poinformowała mnie twoja matka i zaraz wszystko rozejdzie się po kościach i zapomnimy o sprawie, prawda? – Tym razem zwraca się do mężczyzny, który w dalszym ciągu nie poruszył się ze swojego miejsca pod drzwiami.

What is TRUTH.Where stories live. Discover now