Rozdział 4

863 52 5
                                    

Sierpień już był w pełni, kiedy Esteria po raz ostatni odwróciła się, by spojrzeć na dom swoich rodziców. Miał to być kolejny etap w jej życiowej podróży.

Wyprowadzała się do Doliny Godryka, gdzie mieszkała jej ciotka Bathilda. Wcześniej, pod koniec lipca, razem z rodzicami pojawiła się z wizytą, aby móc przenieść część swoich rzeczy do nowego miejsca. Zależało im, aby oswoić ją z klimatem Wielkiej Brytanii. Była zarazem podekscytowana i zdenerwowana nowymi wyzwaniami i możliwościami, jakie czekały ją w nowym roku szkolnym, ale tęsknota za domem, który znała przez całe swoje dotychczasowe życie, dawał się we znaki.

Patrzyła na dom, gdzie dorastała, pełna mieszanych uczuć. Była gotowa na to, co miało nadejść, ale czuła, że to moment pełen symboliki, zamykający pewien rozdział w jej życiu i otwierający kolejny, nieznaną przygodę w szkole magii. Szybko teleportowali się we trójkę tuż pod dom cioci Bathildy.

- Gotowa? - zapytała matka.

- Jak zawsze, na wszystko. - odparła pewnie Esteria.

- Chodź, przywitamy się z ciocią. - rzekł tym razem ojciec dziewczyny.

Dom Bathildy był uroczym, niewielkim domkiem z białym otynkowanym frontem, położonym w malowniczej Dolinie Godryka. Chociaż na pierwszy rzut oka wydawał się skromny, to w środku panował niezwykły przepych i magia.

Gdy Esteria przekroczyła próg, uderzył ją bogaty zapach starych książek, mieszający się z subtelnymi nutami zapachów ziół. W salonie stał majestatyczny regał wypełniony książkami od podłogi po sufit. To była prawdziwa skarbnica wiedzy, a większość z tych książek należała do ciotki Bathildy. Była profesorką na emeryturze, która poświęciła swoje życie na badanie historii magii i pisaniu książek na ten temat.

Na regale można było znaleźć starożytne zwoje, tomiki zaklęć i historie sławnych czarodziejów. Niektóre z nich wydawały się wiekowe, a ich strony nosiły ślady długotrwałego użytkowania i eksploracji.

Na ścianach zawisły obrazy przedstawiające znane wydarzenia z historii magii, a także portrety znanego czarodzieja, który wydawał się spoglądać na Esterię z ciekawością. W kącie pomieszczenia stało wygodne fotele, idealne do czytania lub siedzenia przy kominku.

Wszędzie można było dostrzec magiczne przedmioty - od latarek, które unoszą się i świecą w powietrzu, po dywaniki, które poruszały się samodzielnie. Magia była wszędzie w tym domu, żywa i pulsująca.

Ciotka Bathilda weszła do salonu, uśmiechając się serdecznie. To niska, ale szczupła staruszka o postawie, która wydawała się być wyjątkowo pełna energii. Jej ręce były drobne i delikatne, ale pełne życia, a jej twarz emanowała ciepłem i dobrocią.

Miała siwe włosy, które były starannie uczesane do tyłu, a na jej twarzy można było zobaczyć delikatne zmarszczki, które świadczyły o wielu przeżyciach i doświadczeniach. Jej oczy były bystre i przepełnione były głębokim zrozumieniem, jakby widziały więcej niż inni.

Bathilda ubierała się w stroje, które były wygodne i funkcjonalne, ale zawsze miała na sobie coś, co wydawało się mieć nieco magicznego blasku. Była osobą, która przyciągała innych swoją aurą ciepła i mądrości, zawsze gotową służyć radą i pomocą.

- Witam was w moim domu z otwartymi ramionami. Przygotowałam kolację, a potem możemy usiąść przy ogniu i porozmawiać.

- Dziękujemy, Bathildo. To dla nas wiele znaczy. - odezwała się Imirda z głosem przepełnionym wdzięcznością.

- Jesteśmy wdzięczni za twoje wsparcie. - dodał Simir.

- Och przecież wiesz, że jesteście tu zawsze mile widziani. Sam wychowywałeś się w tym domu Simirze. Teraz, wejdźmy do środka, zanim kolacja wystygnie. Później opowiem wam więcej o tym, co ostatnio udało mi się spisać. Historie w świecie magii nie mają końca. - powiedziała staruszka z lekkim podekscytowaniem w głosie.

Simir wychowywał się z ciotką Bathildą. Vinda Rosier, najbliższa popleczniczka Grindelwald'a i zarazem babka Esterii porzuciła obowiązek macierzyństwa. Rok po narodzeniu Simira, jego ojciec trafił do więzienia. Nie miała najmniejszej ochoty na zajmowanie się dzieckiem w pojedynkę, oddała go w ręce ciotki. Wiedząc, że nie odmówi.

Po zakończonej kolacji i cudownie spędzonym czasie przy opowiadaniach Bathildy. Staruszka wydawała się mówić bez końca, a mimo to słuchało się jej z przyjemnością. Przyszedł czas na pożegnanie z rodzicami Esterii.

- Kochanie, gdyby coś się działo, masz od razu...- odezwała się kobieta, lecz nie zdążyła dokończyć.

- Pisać, tak mamo, wiem. Spokojnie czasem tylko wydaje się, że nie słucham. Musisz zapamiętać w końcu, że mam już szesnaście lat. - przerwała matce Esteria.

- Wiemy, że sobie poradzisz. Jesteś spryciula, jak tata. - powiedział Simir, wypinając dumnie pierś.

- Na szczęście nie tak narcystyczna. - odpowiedziała, dając kuksańca łokciem w ramię ojca.

Simir spojrzał na córkę z troską. Chciał powiedzieć jej jeszcze coś na osobności, spojrzał na żonę, na co ta zrozumiała, że to chwila dla nich. Kobieta ostatni raz przytuliła córkę na pożegnanie i odeszła kawałek dalej.

- Ciocia Bathidla to wspaniała kobieta, przygarnęła mnie niedługo po uwięzieniu dziadka w więzieniu. Nie rozmawiaj z nią o Gerelcie. Chyba że sama rozpocznie temat. Łatwo wzrusza się, gdy pojawia się jego temat. - powiedział Simir z nutą ostrzeżenia w głosie.

- Rozumiem, nic na siłę.

- Kochamy cię. Liczę, że poznasz wielu uzdolnionych czarodziei i czarodziejek, niekoniecznie chodzi mi o zdolności magiczne. Liczy się jeszcze..

- To, do czego zdolne jest serce. - dokończyła blond włosa.

- Czasem nie mogę pogodzić się z tym, że dorastasz. - powiedział, a jego oczy wyraźnie się zaszkliły.

- Idź, bo się rozkleisz. - przytuliła ojca, sama powstrzymując się od wzruszenia.

Ostatni raz pomachała rodzicom, rzucając uśmiech na pożegnanie. W końcu się teleportowali. W powietrzu nadal unosiła się atmosfera tęsknoty i zmartwienia. Esteria stała przed domem i spojrzała w górę. Niebo było wyjątkowo pełne gwiazd tej nocy.

- Zobaczmy co dla mnie szykujesz, Hogwarcie. - powiedziała w myślach i skierowała się w stronę domu.

W pułapce pochodzenia - Esteria Grindelwald • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz